Reklama

Dom sąsiedzki – Wiadomości z Paszczyny

W czasach mojej młodości miasto żyło. Na kilku ulicach wokół były sklepy spożywcze (minimum jeden na każdej), mięsne, rybne, pasmanterie, elektryczne, AGD, RTV, hydrauliczne, Maćkowy mleczarskie, dywany. Na samej Szerokiej trzy kiosku Ruch. Oczywiście hala targowa ze znacznie większą liczbą stoisk niż obecnie. Znało się panie i panów sprzedawców z okolicznych sklepów. To było też miejsce spotkań, pogawędek sąsiedzkich. Miało swój klimat, ludzie mieli ze sobą kontakt.

Dom sąsiedzki – Wiadomości z Paszczyny
Zielony Rynek przy Hali Targowej w Gdańsku. Rok 1969. fot. Grażyna Rutowska
Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Potem nastąpił czas odchodzenia najstarszych, pierwszych powojennych mieszkańców. Wraz nimi odchodziły powoli sklepy. Ostatni z wielkich był Baśki kiosk Ruchu. Codziennie rano wraz z kupowaniem gazet obywały się spotkania towarzyskie. Wymiana poglądów politycznych, rozmowy o zdrowiu, życiu, problemach dnia codziennego. Kiosk odszedł ostatni.

W miejscu pasmanterii i rybnego jest knajpa, elektrycznego masaż tajski, AGD chirurgia plastyczna. U szklarza pamiątki, w obuwniczym też. W bieliźnie markowej pamiątki z Turcji. W Juvenie knajpa, w Corze knajpa. Teraz odchodzi hala targowa.

Po głupią uszczelkę trzeba gnać na drugi koniec miasta do Castoramy. AGD i RTV do wielkich marketów. Spożywka już teraz tylko będzie w Biedronce. Wszędzie jesteś kolejnym anonimowym klientem. Czasem namawiany jesteś do skorzystania z kasy automatycznej. Bezobsługowej.

Nie ma spotkań sąsiedzkich, nie ma rozmów. Nie ma tak potrzebnej obecności drugiej osoby. Wszystko załatw bez obsługi. Szczególnie jest to problem dla starszych i samotnych. Zamknięci w mieszkaniach bez sąsiadów borykają się z coraz większymi problemami. Nie dają rady. Bo sąsiadów nie ma. Tak po prostu. Są turyści.

Powstają domy sąsiedzkie. Miejsce spotkań ludzi potrzebujących sąsiadów. Nie każdy tam da radę dotrzeć, nie każdy lubi większe towarzystwo.

Fajnie, że są, ale prawdziwego sąsiada nic i nikt nie zastąpi. Wiem to po moich relacjach z 85 letnią sąsiadką i drugą niewiele młodszą. Jesteśmy jedyni mieszkający w 10 mieszkaniowej kamienicy.

Ze spaceru wróciłem. Sukiennicza, Dylinki. Jeden długi dom już powstał. Na banerach wizualizacje. Na parterach knajpy. Wokół sklepów zero. Niedaleko Żabka. Kawałek dalej na Dylinki wykopaliska. Między przedwojenną piekarnią i słodownią. Dziura w ziemi i informacja o inwestorze. Gdański deweloper. Kolejny krótki wynajem albo hotel. Jak dookoła, jak na Głównym i Starym mieście.

Jak byłoby pięknie, gdyby w centrum powstawały mieszkania komunalne. Takie, w których zamieszkają na stałe ludzie. Może nawet TBS z wyłączeniem funkcji krótkiego wynajmu. Ze strachem patrzę na kolejne wielkie hotele, mieszkania inwestycyjne. Ile można jeszcze wcisnąć tego sukcesu mojego miasta. Chociaż coraz bardziej obco tu się czuję.

Może kiedyś wrócą sąsiedzi. Bo są w życiu rzeczy ważne jak pieniądze. Ale są też ważniejsze. Podobno człowiek jest najważniejszy. Tak mówią. Póki co mieszkańcy są w odwrocie.

Korespondent Łoś

Ostatnia edycja: 30 grudnia, 2024 o 10:08