Reklama

Fudeko GAS Gdańsk deklasuje Stoczniowca – Kto naprawdę promuje hokej w Gdańsku?

Maciej Kołek na Facebooku: Podsumujmy wczorajszy mecz Fudeko GAS Gdańsk vs GKS Stoczniowiec Gdańsk.
Wygrała drużyna, która nie ma własnego lodu na treningi (tylko pokonuje za każdym razem 170 km w jedną stronę!), pokonując drużynę, która ma go na wyłączność.
I to nie marginalnie, tylko 1-6.

Fot: Fudeko GAS Gdańsk
Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Różnice klas było widać, więc nie do końca wiadomo na co sztab szkoleniowy Stoczniowca poświęca czas, ale widać, że jeszcze sporo brakuje do drużyn bez swojego lodu.

Dodatkowo widać, że największy kibic hokeja (jak sam się nazywa prezes GKSu) i jego świta w postaci organizatorów i zarządu klubu, po prostu ma w sobie to “coś” do promocji hokeja i wykorzystuje każdą możliwość (oczywiście ironicznie) by promować hokej lokalnej i szerszej społeczności.

Przyznam szczerze, że hokej w Gdańsku chyba nigdy nie wyglądał gorzej, i ciężko przyciągnąć do niego nowe osoby, bo nawet herbaty się nie napiją oglądając 1 ligę.

A potencjał jest spory, bo dwie drużyny w jednym mieście to nie tylko sztywna konkurencja, ale szansa na budowanie silnego ośrodka hokejowego – o czym prezes i zarząd GKSu chyba zapomina.

Z rzeczy organizacyjnych warto wspomnieć o:

  • Braku biletów dla wszystkich kibiców – wyobraźcie sobie Państwo, że macie wielką halę z miejscami na 4500 kibiców, macie pierwszy w sezonie mecz który może zgromadzić większą ilość osób, a robicie “widowisko” na 299 osób tylko po to by nie robić imprezy masowej i przypadkiem nie zwiększyć zainteresowania hokejem. Najważniejsze, by Halą Olivia się nikt nie interesował.
  • Przedmeczowych problemach z zakupem w.w biletów – okazuje się, że wg. GKSu, 299 biletów oznacza 249 biletów dla Swoich, i ~ 50 dla kibiców drużyny “przyjezdnej” w otwartym formacie na stronie internetowej. Tak, żyjemy w czasach w których promocja hokeja jest tylko do wewnątrz, a w ogóle nie jest do zewnątrz społeczności Miasta, a GKS rozdzaje bokiem bilety dla swoich (rodzin i dzieci), tak, żeby się nie wydało, że Fudeko ma więcej kibiców… (…)
  • Atrakcjach i udogodnieniach dla kibiców: brak jakichkolwiek automatów przy trybunie B, brak możliwości zakupu ciepłych/zimnych napojów czy przekąsek – należy jasno stwierdzić, iż klub posiadający taki obiekt (oraz restaurację na obiekcie) po prostu ma w nosie potencjalny dodatkowy zarobek. W przerwach meczów PKH w przeszłości występowały chociaż dzieciaki by się zaprezentować – tutaj atmosfera niczym na pogrzebie między tercjami, oglądaliśmy ściany z plakatami z 2004 roku.
  • Cudownie przygotowanych boksach: nie wiem, czy w GKSie brakuje pomysłu na organizację, czy po prostu chcą by przylgnął do nich przydomek paździerzu polskiego hokeja, ale nie zamontowanie boksów dla zawodników w domowym, derbowym meczu to jakaś farsa (zdjęcie poglądowe)
  • Samej organizacji meczu: sędzia proszący o dodatkowy krążek, arbiter sam wiercący dziury w lodzie czy latający ze ściągaczką po lodzie to czysty Bareja.

Mam nadzieję, że Miasto Gdańsk, Piotr Borawski – Wiceprezydent Gdańska w końcu coś z tym tematem zrobią.

NIKT na tej sytuacji nie zyskuje – ani gracze, ani drużyny, ani samo miasto.

Ten obiekt się marnuje, a GKS potrzebuje nowego zarządu i prezesa, którzy widzą coś więcej ponad swoje szlacheckie prawa do tytułu zarządcy Hali Olivia.

Maciej Kołek

Miejsce pierwotnej publikacji:

Ostatnia edycja: 7 października, 2024 o 09:04