Miały być miejskie łąki deszczowe a były hektary chwastowisk - często w środku miasta. Tak w opinii wielu naszych czytelników wyglądał skutek ogłoszonej wiosną akcji „Nie kosimy z powodu suszy”. Sprawiedliwie trzeba dodać, że pojawiały się również głosy zachwytu nad pomysłem urzędników.
Oficjalnie te działania miały retencjonować deszczówkę w czasach suszy. Tajemnicą poliszynela było jednak szukanie przez miasto oszczędności w dobie spadku przychodów spowodowanych pandemią koronawirusa. Dziś podsumowano działania miejskie „Nie kosimy z powodu suszy.
Przypomnijmy, od maja akcja objęła gdańskie parki, skwery, zieleńce, którymi administruje Gdański Zarząd Dróg i Zieleni, przy zbiornikach retencyjnych, którymi zarządzają Gdańskie Wody, a także na terenach mieszkalnych należących do Gdańskich Nieruchomości.
- Szacując ilość terenów, które objęła akcja związana z ograniczeniem koszenia szacujemy, że przybył nam w Gdańsku dodatkowy zbiornik retencyjny wielkości zbiornika Jasień czy Srebrniki - mówił Ryszard Gajewski, prezez Gdańskich Wód. - Mamy dodatkowe 50 000 m3 wody zretencjonowanych w mieście, właśnie w wyniku tej akcji przy jednorazowym opadzie. Ta akcja i to ograniczenie ma wpływ na zatrzymywanie intensywnych opadów i również zatrzymuje wodę na czas suszy.
Miasto chce kontynuować akcję w roku przyszłym. - Jesteśmy zadowoleni z efektów tych działań. Uważany, że gdyby jeszcze raz podejmować taką decyzję - nie zmienilibyśmy tej decyzji. Podjęlibyśmy jeszcze raz tę decyzję, bo uważamy, że efekt jest bardzo istotny – mówił Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska. - Oczywiście jak wielu sytuacjach zebraliśmy pewne doświadczenie, które przynoszą nam rekomendacje na przyszły rok.
Przygotują się znacznie lepiej
- Docierało do nas bardzo wiele głosów mieszkańców - i to skrajnych głosów. Z jednej strony wspierających to nowe podejście polegające na nie koszeniu, podejście proekologiczne. Ale z drugiej strony spora część mieszkańców narzekała na to, że ta trawa rozrosła się nadmiernie – mówił Michał Szymański, wicedyrektor Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - Przede wszystkim wskazywano na problemy z zarastaniem ciągów komunikacyjnych ale także w niektórych miejscach z zasłanianiem widoczności przy skrzyżowaniach.
- Po tym sezonie, który był dla nas pewnym novum, pewną rewolucją - musimy wyciągnąć wnioski na kolejny rok. Mając okres zimowy przed sobą jesteśmy w stanie przygotować się znacznie lepiej do przyszłego sezonu pod kątem właściwego zarządzania tymi terenami zielonymi którymi się opiekujemy. Do sezonu letniego precyzyjnie wyznaczymy tereny które polegały będą koszeniu w sposób regularny i tym i te tereny które będą koszone znacznie rzadziej to jest raz dwa razy w sezonie – mówił dyr. Szymański.
pw