6 lutego 2010 roku pozostanie w pamięci wielu pasjonatów młodzieżowej piłki nożnej w Polsce. W tym dniu kaszubskie Luzino gościło młodych, polskich piłkarzy, którzy rywalizowali o zwycięstwo w turnieju pn.?Nadzieje Polskiego Futbolu?. Perfekcyjnie zorganizowana impreza przez KS Olivia, Bałtyk Gdynia oraz Gminny Ośrodek Sportu, Rekreacji i Turystyki zakończyła się sukcesem 9-latków Warty Poznań. W finale zespół z Poznania ograł w najskromniejszych rozmiarach Unię Swarzędz. Na najniższym stopniu podium stanęła drużyna Cracovii, która w przyjacielskim pojedynku, po rzutach karnych wygrała z Arką Gdynia.
Pomimo zimowej aury na dworze, w hali widowiskowo-sportowej w Luzinie panowała gorąca atmosfera. 12. drużyn podzielonych na dwie grupy eliminacyjne zaprezentowało licznie zgromadzonej i barwnej widowni bardzo dobre jak na swój wiek umiejętności. Już po pierwszych meczach wyklarowała się czołówka, która wyraźnie oddaliła się od reszty stawki. Znakomite pojedynki rozgrywała Warta, która już przed rozpoczęciem turnieju była uznawana za faworyta do złotego medalu. Ale zanim doszła do ?Wielkiego Finału?, musiała w eliminacjach uznać wyższość Arki Gdynia (1:2) oraz podzielić się punktami z Motorem Lublin (1:1). Bardzo dobrze grała Unia Swarzędz, Cracovia oraz wspomniana już Arka. Wspaniałą promocją polskiej piłki młodzieżowej był mecz półfinałowy Warty z Cracovią. Na boisku nie zabrakło dramaturgii i pięknych, filmowych akcji. Padły też wyjątkowej urody bramki, które obecny na trybunach Czesław Michniewicz skomentował krótko ?Ja również tutaj nie miałbym nic do powiedzenia !!!?...Kibice obydwu drużyn stworzyli na trybunach niezapomnianą, gorącą atmosferę. Szczególnie zaimponowali wszystkim, obecnym na spotkaniu fani Cracovii. Ilościowo skromniejsi, ale zaopatrzeni w potężną, klubową flagę potrafili przebić się ze swoim dopingiem przez wypełniony po brzegi sektor poznańskich kibiców. Po pięknym widowisku Warta okazała się lepsza o jedną bramkę od Cracovii(2:1). W drugim półfinale Unia Swarzędz dopiero po rzutach karnych okazała się lepsza od Arki. Finał był wewnętrzną sprawą lokalnych rywali z województwa poznańskiego. Warta spełniła oczekiwania wszystkich kibiców i po ?złotej? bramce Łukasza Maćkowiaka grającego z nr ?10? na plecach wygrała cały turniej.
Podwójne wyróżnienie indywidualne otrzymali zawodnicy Cracovii - Hubert Urbański za króla strzelców z 8.trafieniami oraz Dominik Duszyk jako najlepszy piłkarz turnieju. Najlepszym obrońcą uznano Marcina Kowalskiego z Bałtyku Gdynia, a bramkarzem Michała Molendę z KS Olivia. Dodatkowo wyróżniono Mateusza Sołtysiaka z Warty za najładniejszą bramkę. Gospodarze imprezy okazali się bardzo gościnni. Bałtyk zajął 5.miejsce, KS Olivia 11., a GOSRiT Luzino 12. Jednak na tym poziomie rywalizacji liczy się przede wszystkim dobra zabawa, a nie wynik. ?Młode Nadzieje? polskiej piłki powinny traktować każdy mecz jako formę rozwoju swojej pięknej pasji. Wspaniałe nagrody dla każdego uczestnika turnieju zapewniły firmy Trefl SA, Exclusive Sport, Stucco, Antex, Max Bruk, Elypse Club, Coca-Cola, Colo, Pl-Soft, pensjonat ?U Zbycha?, Usługi Gastronomiczne Z.J.Pasternak, Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego, Wójt Gminy Luzino oraz Pomorski Związek Piłki Nożnej.
Ostateczna kolejność:
Ostateczna kolejność:
1. Warta Poznań
2. Unia Swarzędz
3. Cracovia Kraków
4. Arka Gdynia
5. Bałtyk Gdynia
6. Lider Włocławek
7. Motor Lublin
8. Włókniarz Toruń
9. Drukarz Warszawa
10. Salos Rumia
11. Olivia Gdańsk
12. GOSRiT Luzino
Olivian
Pruskie wojska ponownie w Oliwie! W sobotę, zarówno mieszkańcy Oliwy jak i goście Dworu Oliwskiego mogli cofnąć się w czasie o dwa stulecia.
Pokazy musztry i strzelania były atrakcją sobotniego popołudnia w Dolinie Radości. Na dziedzińcu hotelu Dwór Oliwski, 52 Regiment Piechoty Pruskiej dał pokaz musztry żołnierskiej oraz strzelania z repliki broni palnej używanej w XIX wieku. W czasie imprezy, każdy mógł zasmakować smaku prochu strzelniczego (używanego czasem jako przyprawa) oraz oddać samodzielny strzał.
52 Regiment Piechoty Pruskiej a właściwie Infanterie Regiment No 52 von Hamberger to grupa rekonstruktorów historycznych, odtwarzająca pruskich muszkieterów z czasu walk z wojskami napoleońskimi z lat 1806-7. Żołnierze dotarli do Oliwy po 15 kilometrowym marszu przez Lasy Oliwskie. W patrolu i pokazie wzięło udział czterech muszkieterów IR52, żolnierz korpusu inwalidów IR52 oraz partyzant von Krockowa.
Oby więcej tak pomysłowych imprez w Oliwie!
Tomasz Strug
Kasa oliwskiego zoo
Tegoroczna zima daje po kieszeniach, jak widać, wszystkim i nie oszczedza nikogo
Zwierzęta cały czas spędzają w pawilonach i na zewnątrz nosa raczej nie wystawiają. Jednak, jak przekonuje dyrektor Targowski, wcale się nie nudzą. Przynajmniej małpy :
Jak słychać, przed orangutanami artystyczna kariera. Niestety nie wszystkie zwierzęta mają tak dobrze. Część z nich tęskni za ruchem, a tego w boksach brakuje. Najgorzej mają zebry i antylopy :
My na koniec dodajmy, że ogród dla zwiedzających otwarty jest przez cały rok. Duża liczba gości pozwoli zniwelować koszty zimy w budżecie, który i tak jest już o milion złotych mniejszy ze względu na kryzys.
Władze Gdańska obiecywały, że stworzą tu strefę prestiżu. Dzisiaj mieszkańcy Starej Oliwy z trwogą myślą o przyszłości dzielnicy: - Znikają drobni handlarze. Oliwa powoli umiera - skarżą się. Urzędnicy odpowiadają: - Może będziemy musieli objąć dzielnicę specjalną opieką. O problemie Gazeta Wyborcza Trójmiasto.
Zasypane śniegiem wejście do jednego z zamkniętych sklepów - ul. Opata Rybińskiego 25
- W ciągu roku z mapy Oliwy znikły: warzywniak i kultowy spożywczy "Danusia", punkt naprawy telewizorów, pizzeria - wylicza Tomasz Strug. - Swój zakład zamknął legendarny oliwski zegarmistrz Stanisław Czerwiński - naprawiał zegarki ponad pół wieku. A niedawno została zlikwidowana mała księgarnia. Istniała od lat 50. ubiegłego wieku, przez ostatnich 20 lat prowadziło ją małżeństwo, wcześniej należała do Domu Książki. Już około 10 lokali usługowych stoi pustych. To więcej niż połowa. Drobnych handlarzy - tak kiedyś charakterystycznych dla naszej dzielnicy - wykurzyły zbyt wysokie czynsze i kiepski stan budynków. Weźmy księgarnię: dwa razy wybiła rura, zalało wszystkie książki. Miasto nie remontuje tych budynków.
A jeszcze niedawno urzędnicy snuli dalekosiężne plany. Ulice sąsiadujące z parkiem Oliwskim i Katedrą - czyli ul. Opata Rybińskiego i Stary Rynek Oliwski - uznane zostały za strefę prestiżu. Powstać tu miały przytulne kawiarenki, niewielkie klimatyczne galerie sztuki. A na Opata Rybińskiego - deptak dla spacerowiczów. Póki co jednak odwiedzających dzielnicę straszą puste witryny, zamknięte na cztery spusty drzwi i zabite okna. Bo razem z prestiżem do dzielnicy dotarła podwyżka czynszów, jaką w komunalnych lokalach usługowych wprowadziły władze Gdańska (w strefie prestiżu stawka czynszu ustalona została na 88,91 zł za m kw., w innych częściach miasta - 29,75 zł). A dotychczasowych najemców lokali w Starej Oliwie na takie ceny nie stać. - Z tego powodu główna ulica handlowa dzielnicy zamarła - mówi Tomasz Strug. - Zamiast kawiarenek pojawiły się kantor i biuro nieruchomości. Reszta lokali stoi pusta i niszczeje. Obietnice miasta nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Co na zarzuty mieszkańców odpowiadają miejscy urzędnicy? - Zgodnie z planem miejscowym Oliwa objęta zostanie programem rewitalizacji - tłumaczy Dmitris Skuras, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej gdańskiego magistratu. - Faktycznie chcemy tam stworzyć deptak. Ale to melodia przyszłości. Czynsze są wyższe. Tylko że dla nas to nie była podwyżka, tylko waloryzacja stawek regulowanych na stawki rynkowe. Może po prostu nie były one do udźwignięcia dla drobnych sprzedawców. Dlatego przyjrzymy się tematowi - może warto przygotować specjalny program najmu, żeby uatrakcyjnić dzielnicę. A nawet wyznaczyć do tego osobnego pracownika. A jeśli chodzi o remonty, to miasta na nie nie stać. Tym bardziej że lokal zwykle adaptowany jest na potrzeby najemcy. Toteż lepiej zostawić to jemu.
- Czy jest szansa, że Stara Oliwa stanie się dumną dzielnicą prestiżu?
Dmitris Skuras: - Nie mam co do tego wątpliwości. Bo to jedno z miejsc w Gdańsku, które ma swoją duszę.
W Spichlerzu Opackim po raz kolejny można było zakosztować atmosfery Kraju Kwitnącej Wiśni. 13 i 14 lutego 2010 roku odbywała się tam impreza ?V weekend z Japonią?. Warsztaty promujące kulturę i sztukę Nipponu towarzyszyły wystawie ?Kimona japońskie?. Przerwy pomiędzy kolejnymi wykładami dawały okazję do obejrzenia eksponatów.
Sobotnie spotkanie miało charakter poetycko-teatralny. Od 10.00 do 13.15 w Spichlerzu Opackim rozprawiano o haiku. Doktor Agnieszka Żuławska-Umeda ? adiunkt japonistyki Uniwersytetu Warszawskiego ? opowiedziała o swej przygodzie z poezją japońską i chińską. Jako druga wystąpiła Dorota Pyra ? zdobywczyni głównej nagrody w międzynarodowym konkursie haiku The 2009 Shiki Special Kukai Contest. Gdańszczanka pokazała zdjęcia wykonane podczas pobytu w Japonii i odczytała wiersze będące owocem jej podróży do Krainy Wschodzącego Słońca. Następnie głos zabrał Lech Szeglowski, by już na wstępie oznajmić, że? nie wie, czym jest haiku. Czy pod tym pojęciem kryje się utwór złożony z trzech strof? A może wiersz o naturze? Wykład pana Szeglowskiego niósł dość pesymistyczne przesłanie: istotę haiku potrafi pojąć tylko Japończyk. (Laikowi wystarczy chyba, jeśli będzie widział w haiku wiersz o budowie 5, 7, 5, w którym ważnym elementem jest natura, służący zatrzymaniu ulotnej chwili.) Cykl prelekcji dotyczących poezji zakończyło wystąpienie Piotra Szczepańskiego. Do tworzenia haiku popchnęła go czysta bezczelność. Pan Szczepański przeplatał wykład recytacją wierszy własnego autorstwa. Obecność osób niepełnoletnich sprawiła, że nie mógł zaprezentować wszystkich aspektów swej twórczości.
Dla młodszych miłośników Japonii przeznaczony był kolejny punkt programu. W Pałacu Opatów wystawiono spektakl Teatru Królewskiego w Wilanowie ? ?Wielką podróż Lulie?. Przedstawienie powstało na podstawie baśni napisanej przez księżnę Hisako Takamado. Opowieść o górze lodowej, która postanawia wyruszyć z Bieguna Północnego na Biegun Południowy, zainspirowała Marka Kamińskiego do podjęcia wyprawy z Jasiem Melą.
? Ta ładna baśń mówi o przyjaźni i spełnianiu marzeń. Niestety, przedstawienie było źle przygotowane od strony technicznej. Głośniki zainstalowano w niewłaściwym miejscu. Szkoda, że nie włożono więcej wyobraźni w scenografię ? powiedziała pani, która w weekendowej imprezie wzięła udział dzięki rozkochanej w japońskiej kulturze córce.
W niedzielny poranek pani Aleksandra Görlich omówiła znany, lecz mało rozumiany obyczaj: ceremonię herbacianą. Wbrew pozorom czynność picia nie gra w tym skomplikowanym rytuale głównej roli. Angażuje on wszystkie zmysły. Chanoyu bardzo różni się od znanych nam spotkań towarzyskich: każdy z gości pełni wyznaczoną funkcję i zachowuje się w określony sposób. Nie ma tu miejsca na swobodę czy przypadkowość. Podczas spotkania herbacianego wolno używać jedynie sformalizowanych zwrotów. Nie należy poruszać tematów takich jak zdrowie czy polityka. Konwersacja dotyczy najczęściej poezji lub piękna natury. Przy odprawianiu ceremonii herbaty niezbędne są cztery cnoty: harmonia (wa), szacunek (kei), czystość (sei) oraz spokój (jaku). Po wygłoszeniu wykładu i zaprezentowaniu utensyliów uczennica szkoły Urasenke zmieniła salę Spichlerza Opackiego w pawilon herbaciany. Goście stawali na palcach i wyciągali szyje, by nie przeoczyć żadnego szczegółu obrzędu. Po zakończeniu prezentacji panią Görlich zasypano pytaniami.
Po chanoyu przyszła pora na ikebanę.
? Postaram się otworzyć drzwi do świata ikebany. Jest ona niezwykłym zjawiskiem japońskiej kultury. Osiągnęła rangę równą rzeźbie. Dotyka filozofii i estetyki, a może nawet etyki. Ikebana rodzi się z pragnienia serca i miłości do roślin. Oznacza ożywianie kwiatu. Ścięcie rośliny to zapoczątkowanie życia. Ikebana sprawia, że kwiat zostaje dostrzeżony, daje mu szansę bycia pięknym. Sztukę tę kultywuje się od sześciu stuleci, jej początki związane są z buddyzmem i sinto. Japończycy otaczają kwiaty miłością i szacunkiem. Wierzą, że bogowie wcielają się w rośliny. Droga ikebany to sposób patrzenia na przyrodę i życie. Pomiędzy ikebaną a poezją oraz innymi dziedzinami sztuki jest wiele zbieżnych punktów ? powiedziała nosząca nadany w Japonii tytuł mistrzyni Halina Pacwa Rentei.
Niedzielne spotkanie zakończyła połączona z pokazem multimedialnym prelekcja ?Kobieta w kulturze japońskiej?. Joanna Zakrzewska opowiadała o sytuacji społecznej cór Nipponu w różnych epokach historycznych. Mówiąc o życiu i poglądach współczesnych Japonek, skonfrontowała stereotypy z rzeczywistością. Choć japońska żona uchodzi za uosobienie pokory, Kowalska mogłaby jej niejednego pozazdrościć. Skośnooka gospodyni domowa korzysta z wielu udogodnień technicznych. Męża widuje rzadko. Po kilkunastu godzinach pracy i firmowej imprezie nie jest on w stanie uczestniczyć w życiu rodzinnym czy cieszyć się wdziękami połowicy. Mężatka ma mnóstwo wolnego czasu, który przeznacza na naukę angielskiego, grę na giełdzie, wizyty w salonach fitness i życie towarzyskie. Porzucenie stanu panieńskiego oznacza dla większości Japonek rezygnację z pracy zawodowej. Czy mają czego żałować? Jako office ladies zajmowały się głównie kserowaniem dokumentów i parzeniem kawy. Przywdzianie białego kimona zapowiada życie łatwiejsze i przyjemniejsze, ale? Choć kolor szaty taki sam jak u nas, symbolika nieco inna. Biel czyni z dziewczyny czystą kartę, która wkrótce zostanie pokryta pismem teściowej.
Pani Zakrzewskiej trudno było zaprzyjaźnić się z mieszkankami Japonii.
? Patrzyły na mnie z przestrachem. Zachodnie kobiety są przez nie postrzegane jako herosi pracy. Wybiegałam poza horyzonty myślowe Japonek. Łatwiej przychodziło mi nawiązywanie kontaktów z kobietami starszymi, które niejedno w życiu widziały.
Japonia przejmuje wiele zachodnich wzorców, lecz przypomina kraje Europy czy Stany Zjednoczone w niewielkim stopniu. Jeśli chcemy zrozumieć zwyczaje panujące w Krainie Wschodzącego Słońca, musimy nauczyć się pokory. Najważniejsze, by oprzeć się pokusie wyciągania pochopnych wniosków.
?VI weekend z Japonią? odbędzie się w dniach 20?21 marca. Warto powitać wiosnę, obcując z kulturą narodu, który odznacza się głębokim umiłowaniem natury.
Aleksandra A. Dominik
Miasto wyremontowało oliwskiego Pachołka, ale zapomniało o zdewastowanym obelisku u stóp wieży. - Może jeszcze w tym roku uda się uratować pomnik - deklarują gdańscy urzędnicy. O sprawie pisze Gazeta Wyborcza.
Fot. Damian Kramski / AG
Zgodnie z opowieścią, 31 maja 1798 r. szczyt oliwskiego wzgórza odwiedzić miała pruska królowa Luiza, żona Fryderyka Wilhelma III. Wizyta 22-letniej, cieszącej się powszechną sympatią królowej została uhonorowana w dość nietypowy sposób: sąsiadujące z Pachołkiem wzgórze zostało nazwane Górą Luizy (Luisenberg). Na jego szczycie wkrótce potem ustawiono obelisk ku czci królowej. W 1889 r. zbudowany granitowy pomnik zwieńczyła podobizna wzlatującego w powietrze pruskiego orła. Na płycie wyryto cytat z poematu Goethego, a całość otoczono metalowym płotkiem.
- W PRL-u przerobiono pomnik Luizy na monument Zygmunta III Wazy - mówi Tomasz Strug z Wolnego Forum Gdańsk, który prowadzi stronę Stara Oliwa. - I wykorzystano go do upamiętnienia bitwy pod Oliwą. Na starym cokole umieszczono płyty z królewskim herbem i napis wspominający bitwę. A na samej górze, tam gdzie kiedyś był orzeł, zamocowano naturalnej wielkości głowę króla Zygmunta. Ale pomnik był regularnie dewastowany. Na początku lat 90. król stracił głowę. Pozostały jeszcze na krótko tablice z napisami, ale ktoś je rozbił. Dzisiaj pozostał tam tylko wysoki na pięć metrów cokół. I bezimienny pomnik. Miasto stawia nowe pomniki, a zapomina o tych, które są.
W ubiegłym roku gmina wyremontowała zaniedbanego Pachołka. Zapomniała już jednak uporządkować okolice wieży. -Remont tego terenu zależy od budżetu, jakim dysponujemy - mówi Mieczysław Kotłowski z Zarządu Dróg i Zieleni. -Dotychczas fundusze przeznaczyliśmy na zrobienie samej wieży: u góry zamontowaliśmy pokład stalowy, bo drewniany bywał chętnie i często podpalany. Podobnie schody na szczyt wymieniliśmy na stalowe. Wieżę wymalowaliśmy. Podcięliśmy też okoliczny drzewostan, bo znacznie się rozrósł i przesłaniał widok. Dlatego przycięliśmy korony.
Ale urzędnicy zapewniają, że o zapuszczonym terenie pod wieżą i zniszczonym pomniku pamiętają. - Obiekt jest w naszym wykazie - przyznaje Ewa Woźniak ze ZDiZ. - Jest też ocena jego stanu. Zdajemy sobie sprawę z zakresu jego dewastacji. Popiersie króla - zniszczone. Pamiątkowa tablica została rozbita w 1997 r. Sześć lat później jej szczątki odnaleziono, obecnie są przechowywane u nas. Problem w tym, że zakres uszkodzeń pomnika wykracza już poza konserwację. Jego po prostu trzeba odtworzyć. W drugiej połowie roku przyjrzymy się budżetowi i zobaczymy, czy stać nas na postawienie nowego pomnika. Na pewno będziemy mieć sprawę na uwadze.
Jowita Kiwnik - Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Na początku lutego gdański magistrat zorganizował spotkanie na temat przyszłości działalności KS Olivia na terenie gminy Gdańsk. Przypomnijmy, że dzięki uprzejmości dyrektora Miejskiego Ogrodu Zoologicznego ?Wybrzeże? oraz prezydenta Gdańska klub może korzystać do końca 2012 roku z terenu użyczonego przy ulicy Kościerskiej.
Stadion im. Franciszka Mamuszki w Oliwie
Od 2005 r. młodzi piłkarze korzystają z kompleksu boisk wybudowanych własnym sumptem przez klub. Od tego czasu toczy się publiczna dyskusja na temat docelowego obiektu dla KS Olivia. Klub poszukiwania swojego miejsca na dalsze funkcjonowanie rozpoczął od macierzystej dzielnicy. Wolna przestrzeń z przeznaczeniem na funkcję rekreacyjno-sportową znalazła się przy ulicy Polanki, w okolicach zakładu karnego dla nieletnich. Jednak specyfika terenu, położonego w obrębie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego wykluczyła budowę obiektu sportowego dla młodzieży. Kolejnym punktem na mapie poszukiwań miejsca pod budowę kompleksu boisk był teren przy ulicy Subisława na gdańskiej Żabiance. Położone blisko Oliwy i dobrze skomunikowane miejsce jeszcze do niedawna użytkował klub Champion. Jednak na przeszkodzie budowy nowoczesnego boiska stanął miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. W przyszłości, w tym miejscu będzie przebiegać ?Droga Różowa? i jakiekolwiek inwestycje byłyby marnotrawstwem publicznych funduszy.
Legendarny obiekt przy Kościerskiej, widok z wieży Pachołek fot. Ryszard Petrajtis
Mijały kolejne miesiące, a sprawa docelowego miejsca oraz w następstwie budowy na nim obiektu piłkarskiego nadal czekała na rozwiązanie. Ze strony magistratu padła wreszcie przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia propozycja uwzględniająca teoretycznie potrzeby klubu. Działalność szkoleniowa dla młodych adeptów futbolu miała być kontynuowana na boisku Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8 przy ulicy Meissnera, które w żaden sposób nie spełniało podstawowych wymogów licencyjnych związanych z grą w rozgrywkach ligowych. Wreszcie ostatnie spotkanie z lutego br. zakończyło się konstruktywnym dialogiem zainteresowanych stron z dużymi nadziejami na przyszłość. W końcu kompetentne osoby na właściwym miejscu, konstruktywna dyskusja pod przewodnictwem wiceprezydenta Andrzeja Bojanowskiego i rzeczowe, końcowe ustalenia. Miasto i klub doszły do porozumienia, że najlepszym miejscem na powstanie kompleksu boisk piłkarskich będzie teren przy ulicy Meissnera. Gmina zobowiązała się do końca 2012 roku wybudować w pierwszej kolejności pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią wraz z niezbędnym zapleczem sanitarno-socjalnym. W późniejszym terminie klub lub inne podmioty zainteresowane współpracą zrealizują pomocnicze inwestycje zgodnie z obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego. Boisko wybudowane przez gminę będzie miało status ogólnodostępnego z wiodącą rolą KS Olivia. Zainteresowane strony są obecnie na etapie tworzenia planu realizacji tej inwestycji. Miejsce wybrane przez kierownictwo klubu nie jest przypadkowe. Od września br. w Szkole Podstawowej nr 79 położonej w pobliżu przyszłego obiektu, zostaną powołane do życia klasy sportowe na bazie zawodników Olivii. W takim wypadku młodzi piłkarze z KS Olivia o swoją piłkarską przyszłość mogą być spokojni.
Wszystko wskazuje na to, że niekończąca się historia obiektu dla KS Olivia szczęśliwie dobiega do końca. 2012 rok będzie wyjątkowym dla Gdańska, stolica województwa będzie jedną z aren ?Euro 2012?, to może być również na swój sposób wyjątkowy okres dla KS Olivia.
Olivian
Dwa miesiące po spotkaniu z Agnieszką Podolecką Dom Zarazy gościł kolejną pisarkę. 18 lutego 2010 roku odwiedziła go Emma Popik, która promowała swe najnowsze dzieło: zbiór jedenastu opowiadań zatytułowany "Plan". Damie literatury science fiction towarzyszyła Anna Kryczkowska. Absolwentka ASP prezentowała grafiki i animacje ilustrujące książkę Emmy Popik.
Poniżej publikujemy wspomnienia dawnej Oliwianki zawarte w korespondencji prowadzonej z Bogdanem Gołuńskim, który podjął się również tłumaczenia. Dziękujemy za udostępnienie tych wspomnień wszystkim zainteresowanym historią Oliwy.
09-02-2022 2110 Historia
Publikujemy opracowanie pochodzącego z Oliwy Bogdana Gołuńskiego (obecnie Hamburg). Opracowanie to nie zostało dotychczas zweryfikowane naukowo i jest jedynie próbą połączenia w całość wielu faktów i teorii.
09-02-2022 5067 Historia
Zapraszamy do wspólnego spacerowania szlakiem historycznych willi w Oliwie! Naszą przewodniczką będzie Anna Półtorzycka, która opowie m.in. o tym jak układ pomieszczeń zabytku wpływa na jego wygląd zewnętrzny. Ten spacer...
21-06-2022 239 Rozrywka
Zapraszamy w niedzielę 26 czerwca na dzień poświęcony kulturze ukraińskiej. Czekają na Was wielokulturowe warsztaty ekologiczne dla dużych i małych, koncert Valeriyego Filipova oraz dedykowane stoiska na Letnim Jarmarku Etnograficznym...
20-06-2022 87 Rozrywka
Informujemy, że tworząc i administrując niniejszą stroną internetową używamy technologii służących do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu analizowania ruchu na stronach i w Internecie. Realizując rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych informujemy, że administratorami Pani/Pana danych jest firma Aglomera z siedzibą zarejestrowaną przy ul. Orkana 6 w Gdańsku - Oliwie oraz podmioty, z którymi została zawarta umowa powierzenia danych osobowych.
Mowa o danych osobowych, takich jak: imię (nazwa), adres e-mail, adres IP urządzenia, adres URL żądania, nazwa domeny, identyfikator urządzenia, typ przeglądarki, język przeglądarki, liczba kliknięć, ilość czasu spędzonego na poszczególnych stronach, data i godzina korzystania z serwisu, typ i wersja systemu operacyjnego, rozdzielczość ekranu, dane zbierane w dziennikach serwera, a także inne podobne informacje i dane zapisywane w plikach cookies.
Mogą to być także inne dane, o ile zostały dobrowolnie podane przez Użytkownika w związku z korzystaniem z wybranych usług naszego serwisu (np. korespondencja za pomocą formularzy kontaktowych): udział w konkursach i plebiscytach itp.): adres poczty elektronicznej, numer telefonu, imię, nazwisko, adres poczty tradycyjnej.
Wyrażenie zgody jest dobrowolne. Jeśli nie wyrażasz zgody, kliknij przycisk „Nie wyrażam zgody”. Klikając przycisk „Wyrażam zgodę” zgadzasz się na postanowienia zawarte powyżej. W każdym momencie możesz edytować Twoje preferencje w zakresie udzielonej zgody lub ją wycofać.