Reklama

Manewry ojca generała

Czy objęcie archidiecezji gdańskiej przez arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia oznacza kres pomorskiego sojuszu ołtarza i tronu? Pyta tygodnik POLITYKA.

We wrześniu 2008 r. w Internecie pojawił się wpis niejakiej Mratuszki: ?Jestem przerażona… Od osoby, która wydaje się być bardzo dobrze poinformowana, otrzymałam informację, że część Parku przylegająca do muru seminarium ma być w niedługim czasie przekształcona w teren seminarium i zamknięta dla spacerowiczów?. News obiegł media, ale mało kto przypuszczał, że zwiastować może zupełnie nowy rozdział w stosunkach kurii z lokalną władzą.

glodz
fot. racjonalista.pl

? Forumowicze stukali się w głowę ? opowiada Tomasz Strug, społecznik z gdańskiej dzielnicy Oliwa. Nie chodzi przecież o pierwszy lepszy trawnik, lecz o hektar zabytkowego Parku Oliwskiego, który otacza Pałac Opatów. Miasto w ostatnich latach zainwestowało w tę część kilka milionów złotych. To ulubione miejsce mam z małymi dziećmi.

Strug zadzwonił do magistratu. Mratuszka miała rację. 3 lipca 2008 r. wpłynęło tam lakoniczne pismo abp. Głódzia ? od końca kwietnia 2008 r. metropolity gdańskiego ? z wnioskiem o wydzielenie ?nieruchomości gruntowej leżącej pomiędzy południowym murem pocysterskim a ul. Opata Rybińskiego w Gdańsku Oliwie?. Arcybiskup załączył decyzję Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku z… lutego 1990 r., czyli z czasów ostatniego peerelowskiego wojewody, podpisaną przez dyrektora Wydziału ds. Wyznań. Decyzja do tej pory nie została uwidoczniona w księgach wieczystych. Nie wiedział o niej gdański samorząd. Może dlatego, że powstał trzy miesiące później, otrzymując w wianie mienie należące wcześniej do Skarbu Państwa. Wśród gruntów skomunalizowanych wtedy przez wojewodę znalazł się też Park Oliwski. ? W tej decyzji nie wspomniano, że nie cały Park należy do miasta ? relacjonuje prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Tak więc przez ostatnie 18 lat mieszkańcy Gdańska nie wiedzieli, że Kościół otrzymał prezent w postaci części Parku. Ci, którzy wiedzieli, milczeli. Upublicznienie informacji na ten temat mogło nie sprzyjać realizacji planów abp. Tadeusza Gocłowskiego, ówczesnego metropolity. W 1992 r. arcybiskup upomniał się o Pałac Opatów. Park i pałac Kościół utracił nie za komuny, ale w 1831 r. w związku z konfiskatą dóbr cysterskich przez Fryderyka II Pruskiego. Pałac od 1927 r. służył jako muzeum. Zrujnowany w 1945 r. został odbudowany w latach 60. przez państwo i znów przeznaczony na muzeum. Podstawy prawne do roszczeń były więc żadne (kurialiści mówią o prawie historycznym), natomiast emocje społeczne na tyle wielkie, że arcybiskup wycofał się z roszczeń. I wcale na tym nie stracił. Maciej Płażyński, wówczas wojewoda, ?rozumiejąc racje Kościoła i państwa? ? jak to zapisano w zawartym wtedy porozumieniu ? przekazał kurii Zabytkowy Zespół Dworu II przy Polankach w Oliwie. Obecnie w miejscu tym działa Centrum Ekumeniczne Sióstr Brygidek. Po ugodzie z 1992 r. chyba dość niezręcznie było Kościołowi egzekwować decyzję dotyczącą Parku. Ponieważ abp Gocłowski człowiekiem wojny nie jest, wszystko to tak trwało do czasu, gdy odszedł na emeryturę, a jego miejsce zajął abp Głódź, były ordynariusz polowy. (…)

Traktowanie z góry, po generalsku, budzi opór zwykłych obywateli. ? My nie protestujemy przeciwko prawu własności ? tłumaczy, wracając do sprawy Parku, oliwski działacz Tomasz Strug. ? Ale Kościół to wspólnota. Kleryków w seminarium jest setka. Czy nie mogą korzystać z Parku razem z nami? My nie gryziemy. Arcybiskup wprowadza dystans tam, gdzie za poprzednika go nie było. Abp Gocłowski z reguły osobiście podnosił słuchawkę telefonu. I równie uprzejmie traktował tych, którzy pozdrawiali go świeckim ?dzień dobry?, jak tych, którzy mówili ?pochwalony?. Następca kontaktuje się ze światem via osobisty sekretarz. ? Każda wizyta kapłana jest awizowana u sekretarza ? mówi jeden z proboszczów. ? Ale politycy PiS umawiani są w ten sam sposób. I też w kolejkach siedzą. Chce wszystkim pokazać, że jest księciem Kościoła.

Gdy prezydent Gdańska poprosił o robocze spotkanie, okazało się to nader skomplikowane. Służby prezydenta po dwóch tygodniach rozmów nie mogły się pochwalić szefowi sukcesem w postaci terminu. A chodzi właśnie o rozmowę w sprawie wspomnianego hektara. W tym czasie obaj oficjele wielokrotnie stykali się ze sobą podczas różnych uroczystości, otwarć, inauguracji. ? Dla Adamowicza to sytuacja trudna mentalnie, bo jest wiernym synem Kościoła, nie wyobraża sobie walki ? mówią dobrzy znajomi prezydenta.

Nie wiadomo, jakie plany ma metropolita w stosunku do tej części Parku. Czy chce tylko uporządkować stan prawny? A może chodzi o zagrywkę przetargową, by wydusić z władz miasta jakąś ciekawą nieruchomość w zamian? O jakiś rodzaj próby sił, o zhołdowanie lokalnego włodarza?

Kiedy arcybiskup przyjął zaproszenie Telewizji Gdańsk, wydawało się, że wreszcie padną konkrety. Nic z tego. Metropolita nie wyszedł poza prostą rację właścicielską, jak w piosence: ?ważne to je, co je moje?. Pytania o przyszłość terenu skwitował formułą, że się zobaczy. Za to po gospodarsku skrytykował władze Gdańska, że w sąsiedztwie katedry są budy, pordzewiałe lampy. Dostało się też dziennikarzom podnoszącym kwestię płotu, którym kuria zamyka właśnie swój dziedziniec od strony katedry. Arcybiskup w protestach przeciwko grodzeniu dopatrzył się antyklerykalizmu.

Ale gdy brakuje dialogu, ów płot ? pierwszy widomy znak nowych rządów w kurii ? urasta do rangi symbolu.

Ryszarda Socha

22 października 2008
Przeczytaj cały artykuł z  >>> tygodnika POLITYKA

 

Czy objęcie archidiecezji gdańskiej przez arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia oznacza kres pomorskiego sojuszu ołtarza i tronu? Pyta tygodnik POLITYKA.

We wrześniu 2008 r. w Internecie pojawił się wpis niejakiej Mratuszki: ?Jestem przerażona... Od osoby, która wydaje się być bardzo dobrze poinformowana, otrzymałam informację, że część Parku przylegająca do muru seminarium ma być w niedługim czasie przekształcona w teren seminarium i zamknięta dla spacerowiczów?. News obiegł media, ale mało kto przypuszczał, że zwiastować może zupełnie nowy rozdział w stosunkach kurii z lokalną władzą.

glodz
fot. racjonalista.pl

? Forumowicze stukali się w głowę ? opowiada Tomasz Strug, społecznik z gdańskiej dzielnicy Oliwa. Nie chodzi przecież o pierwszy lepszy trawnik, lecz o hektar zabytkowego Parku Oliwskiego, który otacza Pałac Opatów. Miasto w ostatnich latach zainwestowało w tę część kilka milionów złotych. To ulubione miejsce mam z małymi dziećmi.

Strug zadzwonił do magistratu. Mratuszka miała rację. 3 lipca 2008 r. wpłynęło tam lakoniczne pismo abp. Głódzia ? od końca kwietnia 2008 r. metropolity gdańskiego ? z wnioskiem o wydzielenie ?nieruchomości gruntowej leżącej pomiędzy południowym murem pocysterskim a ul. Opata Rybińskiego w Gdańsku Oliwie?. Arcybiskup załączył decyzję Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku z... lutego 1990 r., czyli z czasów ostatniego peerelowskiego wojewody, podpisaną przez dyrektora Wydziału ds. Wyznań. Decyzja do tej pory nie została uwidoczniona w księgach wieczystych. Nie wiedział o niej gdański samorząd. Może dlatego, że powstał trzy miesiące później, otrzymując w wianie mienie należące wcześniej do Skarbu Państwa. Wśród gruntów skomunalizowanych wtedy przez wojewodę znalazł się też Park Oliwski. ? W tej decyzji nie wspomniano, że nie cały Park należy do miasta ? relacjonuje prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Tak więc przez ostatnie 18 lat mieszkańcy Gdańska nie wiedzieli, że Kościół otrzymał prezent w postaci części Parku. Ci, którzy wiedzieli, milczeli. Upublicznienie informacji na ten temat mogło nie sprzyjać realizacji planów abp. Tadeusza Gocłowskiego, ówczesnego metropolity. W 1992 r. arcybiskup upomniał się o Pałac Opatów. Park i pałac Kościół utracił nie za komuny, ale w 1831 r. w związku z konfiskatą dóbr cysterskich przez Fryderyka II Pruskiego. Pałac od 1927 r. służył jako muzeum. Zrujnowany w 1945 r. został odbudowany w latach 60. przez państwo i znów przeznaczony na muzeum. Podstawy prawne do roszczeń były więc żadne (kurialiści mówią o prawie historycznym), natomiast emocje społeczne na tyle wielkie, że arcybiskup wycofał się z roszczeń. I wcale na tym nie stracił. Maciej Płażyński, wówczas wojewoda, ?rozumiejąc racje Kościoła i państwa? ? jak to zapisano w zawartym wtedy porozumieniu ? przekazał kurii Zabytkowy Zespół Dworu II przy Polankach w Oliwie. Obecnie w miejscu tym działa Centrum Ekumeniczne Sióstr Brygidek. Po ugodzie z 1992 r. chyba dość niezręcznie było Kościołowi egzekwować decyzję dotyczącą Parku. Ponieważ abp Gocłowski człowiekiem wojny nie jest, wszystko to tak trwało do czasu, gdy odszedł na emeryturę, a jego miejsce zajął abp Głódź, były ordynariusz polowy. (...)

Traktowanie z góry, po generalsku, budzi opór zwykłych obywateli. ? My nie protestujemy przeciwko prawu własności ? tłumaczy, wracając do sprawy Parku, oliwski działacz Tomasz Strug. ? Ale Kościół to wspólnota. Kleryków w seminarium jest setka. Czy nie mogą korzystać z Parku razem z nami? My nie gryziemy. Arcybiskup wprowadza dystans tam, gdzie za poprzednika go nie było. Abp Gocłowski z reguły osobiście podnosił słuchawkę telefonu. I równie uprzejmie traktował tych, którzy pozdrawiali go świeckim ?dzień dobry?, jak tych, którzy mówili ?pochwalony?. Następca kontaktuje się ze światem via osobisty sekretarz. ? Każda wizyta kapłana jest awizowana u sekretarza ? mówi jeden z proboszczów. ? Ale politycy PiS umawiani są w ten sam sposób. I też w kolejkach siedzą. Chce wszystkim pokazać, że jest księciem Kościoła.

Gdy prezydent Gdańska poprosił o robocze spotkanie, okazało się to nader skomplikowane. Służby prezydenta po dwóch tygodniach rozmów nie mogły się pochwalić szefowi sukcesem w postaci terminu. A chodzi właśnie o rozmowę w sprawie wspomnianego hektara. W tym czasie obaj oficjele wielokrotnie stykali się ze sobą podczas różnych uroczystości, otwarć, inauguracji. ? Dla Adamowicza to sytuacja trudna mentalnie, bo jest wiernym synem Kościoła, nie wyobraża sobie walki ? mówią dobrzy znajomi prezydenta.

Nie wiadomo, jakie plany ma metropolita w stosunku do tej części Parku. Czy chce tylko uporządkować stan prawny? A może chodzi o zagrywkę przetargową, by wydusić z władz miasta jakąś ciekawą nieruchomość w zamian? O jakiś rodzaj próby sił, o zhołdowanie lokalnego włodarza?

Kiedy arcybiskup przyjął zaproszenie Telewizji Gdańsk, wydawało się, że wreszcie padną konkrety. Nic z tego. Metropolita nie wyszedł poza prostą rację właścicielską, jak w piosence: ?ważne to je, co je moje?. Pytania o przyszłość terenu skwitował formułą, że się zobaczy. Za to po gospodarsku skrytykował władze Gdańska, że w sąsiedztwie katedry są budy, pordzewiałe lampy. Dostało się też dziennikarzom podnoszącym kwestię płotu, którym kuria zamyka właśnie swój dziedziniec od strony katedry. Arcybiskup w protestach przeciwko grodzeniu dopatrzył się antyklerykalizmu.

Ale gdy brakuje dialogu, ów płot ? pierwszy widomy znak nowych rządów w kurii ? urasta do rangi symbolu.

Ryszarda Socha

22 października 2008
Przeczytaj cały artykuł z  >>> tygodnika POLITYKA

 

|

Czy objęcie archidiecezji gdańskiej przez arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia oznacza kres pomorskiego sojuszu ołtarza i tronu? Pyta tygodnik POLITYKA.

We wrześniu 2008 r. w Internecie pojawił się wpis niejakiej Mratuszki: ?Jestem przerażona... Od osoby, która wydaje się być bardzo dobrze poinformowana, otrzymałam informację, że część Parku przylegająca do muru seminarium ma być w niedługim czasie przekształcona w teren seminarium i zamknięta dla spacerowiczów?. News obiegł media, ale mało kto przypuszczał, że zwiastować może zupełnie nowy rozdział w stosunkach kurii z lokalną władzą.

glodz
fot. racjonalista.pl

? Forumowicze stukali się w głowę ? opowiada Tomasz Strug, społecznik z gdańskiej dzielnicy Oliwa. Nie chodzi przecież o pierwszy lepszy trawnik, lecz o hektar zabytkowego Parku Oliwskiego, który otacza Pałac Opatów. Miasto w ostatnich latach zainwestowało w tę część kilka milionów złotych. To ulubione miejsce mam z małymi dziećmi.

Strug zadzwonił do magistratu. Mratuszka miała rację. 3 lipca 2008 r. wpłynęło tam lakoniczne pismo abp. Głódzia ? od końca kwietnia 2008 r. metropolity gdańskiego ? z wnioskiem o wydzielenie ?nieruchomości gruntowej leżącej pomiędzy południowym murem pocysterskim a ul. Opata Rybińskiego w Gdańsku Oliwie?. Arcybiskup załączył decyzję Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku z... lutego 1990 r., czyli z czasów ostatniego peerelowskiego wojewody, podpisaną przez dyrektora Wydziału ds. Wyznań. Decyzja do tej pory nie została uwidoczniona w księgach wieczystych. Nie wiedział o niej gdański samorząd. Może dlatego, że powstał trzy miesiące później, otrzymując w wianie mienie należące wcześniej do Skarbu Państwa. Wśród gruntów skomunalizowanych wtedy przez wojewodę znalazł się też Park Oliwski. ? W tej decyzji nie wspomniano, że nie cały Park należy do miasta ? relacjonuje prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Tak więc przez ostatnie 18 lat mieszkańcy Gdańska nie wiedzieli, że Kościół otrzymał prezent w postaci części Parku. Ci, którzy wiedzieli, milczeli. Upublicznienie informacji na ten temat mogło nie sprzyjać realizacji planów abp. Tadeusza Gocłowskiego, ówczesnego metropolity. W 1992 r. arcybiskup upomniał się o Pałac Opatów. Park i pałac Kościół utracił nie za komuny, ale w 1831 r. w związku z konfiskatą dóbr cysterskich przez Fryderyka II Pruskiego. Pałac od 1927 r. służył jako muzeum. Zrujnowany w 1945 r. został odbudowany w latach 60. przez państwo i znów przeznaczony na muzeum. Podstawy prawne do roszczeń były więc żadne (kurialiści mówią o prawie historycznym), natomiast emocje społeczne na tyle wielkie, że arcybiskup wycofał się z roszczeń. I wcale na tym nie stracił. Maciej Płażyński, wówczas wojewoda, ?rozumiejąc racje Kościoła i państwa? ? jak to zapisano w zawartym wtedy porozumieniu ? przekazał kurii Zabytkowy Zespół Dworu II przy Polankach w Oliwie. Obecnie w miejscu tym działa Centrum Ekumeniczne Sióstr Brygidek. Po ugodzie z 1992 r. chyba dość niezręcznie było Kościołowi egzekwować decyzję dotyczącą Parku. Ponieważ abp Gocłowski człowiekiem wojny nie jest, wszystko to tak trwało do czasu, gdy odszedł na emeryturę, a jego miejsce zajął abp Głódź, były ordynariusz polowy. (...)

Traktowanie z góry, po generalsku, budzi opór zwykłych obywateli. ? My nie protestujemy przeciwko prawu własności ? tłumaczy, wracając do sprawy Parku, oliwski działacz Tomasz Strug. ? Ale Kościół to wspólnota. Kleryków w seminarium jest setka. Czy nie mogą korzystać z Parku razem z nami? My nie gryziemy. Arcybiskup wprowadza dystans tam, gdzie za poprzednika go nie było. Abp Gocłowski z reguły osobiście podnosił słuchawkę telefonu. I równie uprzejmie traktował tych, którzy pozdrawiali go świeckim ?dzień dobry?, jak tych, którzy mówili ?pochwalony?. Następca kontaktuje się ze światem via osobisty sekretarz. ? Każda wizyta kapłana jest awizowana u sekretarza ? mówi jeden z proboszczów. ? Ale politycy PiS umawiani są w ten sam sposób. I też w kolejkach siedzą. Chce wszystkim pokazać, że jest księciem Kościoła.

Gdy prezydent Gdańska poprosił o robocze spotkanie, okazało się to nader skomplikowane. Służby prezydenta po dwóch tygodniach rozmów nie mogły się pochwalić szefowi sukcesem w postaci terminu. A chodzi właśnie o rozmowę w sprawie wspomnianego hektara. W tym czasie obaj oficjele wielokrotnie stykali się ze sobą podczas różnych uroczystości, otwarć, inauguracji. ? Dla Adamowicza to sytuacja trudna mentalnie, bo jest wiernym synem Kościoła, nie wyobraża sobie walki ? mówią dobrzy znajomi prezydenta.

Nie wiadomo, jakie plany ma metropolita w stosunku do tej części Parku. Czy chce tylko uporządkować stan prawny? A może chodzi o zagrywkę przetargową, by wydusić z władz miasta jakąś ciekawą nieruchomość w zamian? O jakiś rodzaj próby sił, o zhołdowanie lokalnego włodarza?

Kiedy arcybiskup przyjął zaproszenie Telewizji Gdańsk, wydawało się, że wreszcie padną konkrety. Nic z tego. Metropolita nie wyszedł poza prostą rację właścicielską, jak w piosence: ?ważne to je, co je moje?. Pytania o przyszłość terenu skwitował formułą, że się zobaczy. Za to po gospodarsku skrytykował władze Gdańska, że w sąsiedztwie katedry są budy, pordzewiałe lampy. Dostało się też dziennikarzom podnoszącym kwestię płotu, którym kuria zamyka właśnie swój dziedziniec od strony katedry. Arcybiskup w protestach przeciwko grodzeniu dopatrzył się antyklerykalizmu.

Ale gdy brakuje dialogu, ów płot ? pierwszy widomy znak nowych rządów w kurii ? urasta do rangi symbolu.

Ryszarda Socha

22 października 2008
Przeczytaj cały artykuł z  >>> tygodnika POLITYKA

 

Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Czy objęcie archidiecezji gdańskiej przez arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia oznacza kres pomorskiego sojuszu ołtarza i tronu? Pyta tygodnik POLITYKA.

We wrześniu 2008 r. w Internecie pojawił się wpis niejakiej Mratuszki: ?Jestem przerażona… Od osoby, która wydaje się być bardzo dobrze poinformowana, otrzymałam informację, że część Parku przylegająca do muru seminarium ma być w niedługim czasie przekształcona w teren seminarium i zamknięta dla spacerowiczów?. News obiegł media, ale mało kto przypuszczał, że zwiastować może zupełnie nowy rozdział w stosunkach kurii z lokalną władzą.

glodz
fot. racjonalista.pl

? Forumowicze stukali się w głowę ? opowiada Tomasz Strug, społecznik z gdańskiej dzielnicy Oliwa. Nie chodzi przecież o pierwszy lepszy trawnik, lecz o hektar zabytkowego Parku Oliwskiego, który otacza Pałac Opatów. Miasto w ostatnich latach zainwestowało w tę część kilka milionów złotych. To ulubione miejsce mam z małymi dziećmi.

Strug zadzwonił do magistratu. Mratuszka miała rację. 3 lipca 2008 r. wpłynęło tam lakoniczne pismo abp. Głódzia ? od końca kwietnia 2008 r. metropolity gdańskiego ? z wnioskiem o wydzielenie ?nieruchomości gruntowej leżącej pomiędzy południowym murem pocysterskim a ul. Opata Rybińskiego w Gdańsku Oliwie?. Arcybiskup załączył decyzję Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku z… lutego 1990 r., czyli z czasów ostatniego peerelowskiego wojewody, podpisaną przez dyrektora Wydziału ds. Wyznań. Decyzja do tej pory nie została uwidoczniona w księgach wieczystych. Nie wiedział o niej gdański samorząd. Może dlatego, że powstał trzy miesiące później, otrzymując w wianie mienie należące wcześniej do Skarbu Państwa. Wśród gruntów skomunalizowanych wtedy przez wojewodę znalazł się też Park Oliwski. ? W tej decyzji nie wspomniano, że nie cały Park należy do miasta ? relacjonuje prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Tak więc przez ostatnie 18 lat mieszkańcy Gdańska nie wiedzieli, że Kościół otrzymał prezent w postaci części Parku. Ci, którzy wiedzieli, milczeli. Upublicznienie informacji na ten temat mogło nie sprzyjać realizacji planów abp. Tadeusza Gocłowskiego, ówczesnego metropolity. W 1992 r. arcybiskup upomniał się o Pałac Opatów. Park i pałac Kościół utracił nie za komuny, ale w 1831 r. w związku z konfiskatą dóbr cysterskich przez Fryderyka II Pruskiego. Pałac od 1927 r. służył jako muzeum. Zrujnowany w 1945 r. został odbudowany w latach 60. przez państwo i znów przeznaczony na muzeum. Podstawy prawne do roszczeń były więc żadne (kurialiści mówią o prawie historycznym), natomiast emocje społeczne na tyle wielkie, że arcybiskup wycofał się z roszczeń. I wcale na tym nie stracił. Maciej Płażyński, wówczas wojewoda, ?rozumiejąc racje Kościoła i państwa? ? jak to zapisano w zawartym wtedy porozumieniu ? przekazał kurii Zabytkowy Zespół Dworu II przy Polankach w Oliwie. Obecnie w miejscu tym działa Centrum Ekumeniczne Sióstr Brygidek. Po ugodzie z 1992 r. chyba dość niezręcznie było Kościołowi egzekwować decyzję dotyczącą Parku. Ponieważ abp Gocłowski człowiekiem wojny nie jest, wszystko to tak trwało do czasu, gdy odszedł na emeryturę, a jego miejsce zajął abp Głódź, były ordynariusz polowy. (…)

Traktowanie z góry, po generalsku, budzi opór zwykłych obywateli. ? My nie protestujemy przeciwko prawu własności ? tłumaczy, wracając do sprawy Parku, oliwski działacz Tomasz Strug. ? Ale Kościół to wspólnota. Kleryków w seminarium jest setka. Czy nie mogą korzystać z Parku razem z nami? My nie gryziemy. Arcybiskup wprowadza dystans tam, gdzie za poprzednika go nie było. Abp Gocłowski z reguły osobiście podnosił słuchawkę telefonu. I równie uprzejmie traktował tych, którzy pozdrawiali go świeckim ?dzień dobry?, jak tych, którzy mówili ?pochwalony?. Następca kontaktuje się ze światem via osobisty sekretarz. ? Każda wizyta kapłana jest awizowana u sekretarza ? mówi jeden z proboszczów. ? Ale politycy PiS umawiani są w ten sam sposób. I też w kolejkach siedzą. Chce wszystkim pokazać, że jest księciem Kościoła.

Gdy prezydent Gdańska poprosił o robocze spotkanie, okazało się to nader skomplikowane. Służby prezydenta po dwóch tygodniach rozmów nie mogły się pochwalić szefowi sukcesem w postaci terminu. A chodzi właśnie o rozmowę w sprawie wspomnianego hektara. W tym czasie obaj oficjele wielokrotnie stykali się ze sobą podczas różnych uroczystości, otwarć, inauguracji. ? Dla Adamowicza to sytuacja trudna mentalnie, bo jest wiernym synem Kościoła, nie wyobraża sobie walki ? mówią dobrzy znajomi prezydenta.

Nie wiadomo, jakie plany ma metropolita w stosunku do tej części Parku. Czy chce tylko uporządkować stan prawny? A może chodzi o zagrywkę przetargową, by wydusić z władz miasta jakąś ciekawą nieruchomość w zamian? O jakiś rodzaj próby sił, o zhołdowanie lokalnego włodarza?

Kiedy arcybiskup przyjął zaproszenie Telewizji Gdańsk, wydawało się, że wreszcie padną konkrety. Nic z tego. Metropolita nie wyszedł poza prostą rację właścicielską, jak w piosence: ?ważne to je, co je moje?. Pytania o przyszłość terenu skwitował formułą, że się zobaczy. Za to po gospodarsku skrytykował władze Gdańska, że w sąsiedztwie katedry są budy, pordzewiałe lampy. Dostało się też dziennikarzom podnoszącym kwestię płotu, którym kuria zamyka właśnie swój dziedziniec od strony katedry. Arcybiskup w protestach przeciwko grodzeniu dopatrzył się antyklerykalizmu.

Ale gdy brakuje dialogu, ów płot ? pierwszy widomy znak nowych rządów w kurii ? urasta do rangi symbolu.

Ryszarda Socha

22 października 2008
Przeczytaj cały artykuł z  >>> tygodnika POLITYKA

 

Ostatnia edycja: 3 marca, 2015 o 07:25