Miasto jak śmietnik
Portale społecznościowe to okazja do promocji dla polityków, ale i pole do działania dla internautów, którzy chcą nakłonić władze do zmiany prawa czy decyzji. O nielegalnych plakatach wyborczych i reklamowych Gazeta Wyborcza w artykule „Na Facebooku prezydenta piszą, żeby posprzątał„.
Reklama usług malarskich na drzewie w Oliwie na granicy z Sopotem (15 VI)
Na profilu Pawła Adamowicza w portalu społecznościowym Facebook Tomasz Strug ze staraoliwa.pl zaproponował, by prezydent Gdańska wziął przykład z Zielonej Góry, gdzie Janusz Kubicki postanowił zrobić porządek z wyborczymi reklamami. I przygotował zarządzenie, które określa, gdzie nie mogą być umieszczane wszelkie reklamy: nad ulicami (chodzi o banery), na słupach i ogrodzeniach łańcuchowych, urządzeniach oświetleniowych i energetycznych (np. latarniach na starówce), konstrukcjach sygnalizacji świetlnej, w pasach drogowych rozdzielających jezdnie (z wyjątkiem specjalnych konstrukcji nośnych), na rondach.- Wychodzę naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców – tłumaczył swoją decyzję prezydent Janusz Kubicki (SLD). – Wszyscy mają dosyć bałaganu, który pojawia się po każdej kampanii wyborczej. Kandydaci wieszają plakaty, gdzie popadnie, a później nie kwapią się, aby je usunąć. Proszę sobie przypomnieć, jak to wszystko wygląda po deszczu. Reklamy są porozrzucane po mieście jeszcze wiele miesięcy po kampanii. A służby miejskie muszą to później dokumentować, ścigać właścicieli plakatów, a potem i tak to one je sprzątają.
Początkowo prezydent Adamowicz odniósł się do pomysłu Struga pozytywnie. – Pomysł wart rozważenia – odpowiedział. – Pozostawiam go jednak do poniedziałku do spotkania ze współpracownikami.
W poniedziałek (17 maja – przyp. staraoliwa.pl) odpowiedział „Gazecie”, że doszedł do wniosku, iż byłoby to wylewanie dziecka z kąpielą. – Regulacje prawne tyczące rozlepiania plakatów wyborczych ucywilizowały tę kwestię – uważa Paweł Adamowicz. – Prawo jasno określa, gdzie wolno, a gdzie nie wolno wieszać plakatów. Nie wiem, czy ktoś to jeszcze pamięta, ale kiedyś plakaty wieszano nawet na drzewach czy przyklejano do murów kamienic. Rozważam tylko to, by ograniczyć rozlepianie w bezpośrednim sąsiedztwie skrzyżowań.
Jeśli komitet czy kandydat chce umieścić plakat w pasie drogowym, musi mieć zgodę zarządcy. Za brak zezwolenia Ustawa o drogach publicznych przewiduje karę w wysokości dziesięciokrotności należnej opłaty. A ordynacja wyborcza informuje, że na ścianach budynków, ogrodzeniach, latarniach, urządzeniach energetycznych i telekomunikacyjnych można umieszczać plakaty i hasła wyborcze wyłącznie po uzyskaniu zgody właściciela lub zarządcy nieruchomości. Jeśli mowa o drzewach – obowiązuje absolutny zakaz.
– Prezydent Zielonej Góry po prostu uciął dyskusję i zakazał jakiegokolwiek wieszania, nie ma nawet co występować o zgodę – odpowiada Strug. – (…) zatem oczekuję jednego: zajęcia się w końcu dziką reklamą, obecną na większości przystanków autobusowych czy znaków drogowych, co odciąga uwagę kierowców i wpływa na obniżenie poziomu bezpieczeństwa.
Jowita Kiwnik – Gazeta Wyborcza Trójmiasto
O sprawie również Dziennik Bałtycki.
– Ten temat bulwersuje nas od kilkunastu lat w czasie każdej z kampanii wyborczych do wyborów władz wszystkich szczebli – mówi mieszkaniec Gdańska Tomasz Strug, reprezentujący forum internetowe Wolne Forum Gdańsk.
Innego zdania są politycy i ich współpracownicy, czyli ci, którzy ogłoszenia i plakaty wyborcze będą wieszać.
– O tym, gdzie wieszać plakaty i kiedy je zdejmować, decydują przepisy – mówi Andrzej Jaworski z PiS. – Wszystkie komitety są surowo karane za ich łamanie. Rzeczywiście, we wcześniejszych kampaniach wieszane były plakaty „na dziko”. Teraz już nie ma tego problemu.
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Skiba, dyrektor Biura Platformy Obywatelskiej na Pomorzu.
– Wieszanie plakatów „na dziko” to są przypadki sporadyczne – mówi Piotr Skiba.
Obydwaj oponenci polityczni w tej kwestii zgadzają się co do jednego – ten problem dotyczy w większej mierze wyborów samorządowych.
– Wówczas mamy małe, 2-3-osobowe sztaby wyborcze. Jeśli sam radny robi ze swojej kampanii śmietnik, to źle o nim to świadczy. My w PO sami siebie pilnujemy – tłumaczy Skiba.
Jak wygląda w praktyce wieszanie plakatów?
– Pełnomocnik komitetu wyborczego otrzymuje legalne materiały wyborcze. Następnie organizuje ich dystrybucję. To on wie, kto, gdzie i kiedy ma wieszać plakaty – i jest odpowiedzialny za ich zdjęcie po wyborach. Podpisuje umowy dzierżawy, np. z Energą (właściciel lamp), zgodnie z którą m.in. plakat nie może być przyklejony bezpośrednio do słupa, tylko na dyktach, poza tym komitet każdorazowo musi dysponować zezwoleniem od zarządcy drogi.
Tomasz Strug nie wierzy zapewnieniom polityków. Jak mówi – pamięta ostatnią kampanię wyborczą i uważa, że nic tu nie zmienia się na lepsze.
– Skoro kandydaci dostają kary, to dlaczego wciąż wieszają plakaty w miejscach, gdzie nie powinni? Skoro plakaty wiszą, to znaczy, że kary są za niskie. Najdziwniejsze jest to, że czynią to ci, którzy będą stanowić prawo i mają dbać o jego przestrzeganie – mówił Tomasz Strug.
Tomasz Słomczyński – Dziennik Bałtycki
Portale społecznościowe to okazja do promocji dla polityków, ale i pole do działania dla internautów, którzy chcą nakłonić władze do zmiany prawa czy decyzji. O nielegalnych plakatach wyborczych i reklamowych Gazeta Wyborcza w artykule „Na Facebooku prezydenta piszą, żeby posprzątał„.
Reklama usług malarskich na drzewie w Oliwie na granicy z Sopotem (15 VI)
Na profilu Pawła Adamowicza w portalu społecznościowym Facebook Tomasz Strug ze staraoliwa.pl zaproponował, by prezydent Gdańska wziął przykład z Zielonej Góry, gdzie Janusz Kubicki postanowił zrobić porządek z wyborczymi reklamami. I przygotował zarządzenie, które określa, gdzie nie mogą być umieszczane wszelkie reklamy: nad ulicami (chodzi o banery), na słupach i ogrodzeniach łańcuchowych, urządzeniach oświetleniowych i energetycznych (np. latarniach na starówce), konstrukcjach sygnalizacji świetlnej, w pasach drogowych rozdzielających jezdnie (z wyjątkiem specjalnych konstrukcji nośnych), na rondach.- Wychodzę naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców – tłumaczył swoją decyzję prezydent Janusz Kubicki (SLD). – Wszyscy mają dosyć bałaganu, który pojawia się po każdej kampanii wyborczej. Kandydaci wieszają plakaty, gdzie popadnie, a później nie kwapią się, aby je usunąć. Proszę sobie przypomnieć, jak to wszystko wygląda po deszczu. Reklamy są porozrzucane po mieście jeszcze wiele miesięcy po kampanii. A służby miejskie muszą to później dokumentować, ścigać właścicieli plakatów, a potem i tak to one je sprzątają.
Początkowo prezydent Adamowicz odniósł się do pomysłu Struga pozytywnie. – Pomysł wart rozważenia – odpowiedział. – Pozostawiam go jednak do poniedziałku do spotkania ze współpracownikami.
W poniedziałek (17 maja – przyp. staraoliwa.pl) odpowiedział „Gazecie”, że doszedł do wniosku, iż byłoby to wylewanie dziecka z kąpielą. – Regulacje prawne tyczące rozlepiania plakatów wyborczych ucywilizowały tę kwestię – uważa Paweł Adamowicz. – Prawo jasno określa, gdzie wolno, a gdzie nie wolno wieszać plakatów. Nie wiem, czy ktoś to jeszcze pamięta, ale kiedyś plakaty wieszano nawet na drzewach czy przyklejano do murów kamienic. Rozważam tylko to, by ograniczyć rozlepianie w bezpośrednim sąsiedztwie skrzyżowań.
Jeśli komitet czy kandydat chce umieścić plakat w pasie drogowym, musi mieć zgodę zarządcy. Za brak zezwolenia Ustawa o drogach publicznych przewiduje karę w wysokości dziesięciokrotności należnej opłaty. A ordynacja wyborcza informuje, że na ścianach budynków, ogrodzeniach, latarniach, urządzeniach energetycznych i telekomunikacyjnych można umieszczać plakaty i hasła wyborcze wyłącznie po uzyskaniu zgody właściciela lub zarządcy nieruchomości. Jeśli mowa o drzewach – obowiązuje absolutny zakaz.
– Prezydent Zielonej Góry po prostu uciął dyskusję i zakazał jakiegokolwiek wieszania, nie ma nawet co występować o zgodę – odpowiada Strug. – (…) zatem oczekuję jednego: zajęcia się w końcu dziką reklamą, obecną na większości przystanków autobusowych czy znaków drogowych, co odciąga uwagę kierowców i wpływa na obniżenie poziomu bezpieczeństwa.
Jowita Kiwnik – Gazeta Wyborcza Trójmiasto
O sprawie również Dziennik Bałtycki.
– Ten temat bulwersuje nas od kilkunastu lat w czasie każdej z kampanii wyborczych do wyborów władz wszystkich szczebli – mówi mieszkaniec Gdańska Tomasz Strug, reprezentujący forum internetowe Wolne Forum Gdańsk.
Innego zdania są politycy i ich współpracownicy, czyli ci, którzy ogłoszenia i plakaty wyborcze będą wieszać.
– O tym, gdzie wieszać plakaty i kiedy je zdejmować, decydują przepisy – mówi Andrzej Jaworski z PiS. – Wszystkie komitety są surowo karane za ich łamanie. Rzeczywiście, we wcześniejszych kampaniach wieszane były plakaty „na dziko”. Teraz już nie ma tego problemu.
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Skiba, dyrektor Biura Platformy Obywatelskiej na Pomorzu.
– Wieszanie plakatów „na dziko” to są przypadki sporadyczne – mówi Piotr Skiba.
Obydwaj oponenci polityczni w tej kwestii zgadzają się co do jednego – ten problem dotyczy w większej mierze wyborów samorządowych.
– Wówczas mamy małe, 2-3-osobowe sztaby wyborcze. Jeśli sam radny robi ze swojej kampanii śmietnik, to źle o nim to świadczy. My w PO sami siebie pilnujemy – tłumaczy Skiba.
Jak wygląda w praktyce wieszanie plakatów?
– Pełnomocnik komitetu wyborczego otrzymuje legalne materiały wyborcze. Następnie organizuje ich dystrybucję. To on wie, kto, gdzie i kiedy ma wieszać plakaty – i jest odpowiedzialny za ich zdjęcie po wyborach. Podpisuje umowy dzierżawy, np. z Energą (właściciel lamp), zgodnie z którą m.in. plakat nie może być przyklejony bezpośrednio do słupa, tylko na dyktach, poza tym komitet każdorazowo musi dysponować zezwoleniem od zarządcy drogi.
Tomasz Strug nie wierzy zapewnieniom polityków. Jak mówi – pamięta ostatnią kampanię wyborczą i uważa, że nic tu nie zmienia się na lepsze.
– Skoro kandydaci dostają kary, to dlaczego wciąż wieszają plakaty w miejscach, gdzie nie powinni? Skoro plakaty wiszą, to znaczy, że kary są za niskie. Najdziwniejsze jest to, że czynią to ci, którzy będą stanowić prawo i mają dbać o jego przestrzeganie – mówił Tomasz Strug.
Tomasz Słomczyński – Dziennik Bałtycki
Porozmawiaj o tym na Wolnym Forum Gdańsk