Reklama

Oliwa i Twój sąsiad w Street View

Dzięki Mapom Google z funkcją Street View od wczoraj możemy wirtualnie spacerować po Oliwie, Gdańsku i większych miastach Polski. Projekt w wielu krajach budził protesty. Dzięki Street View można podejrzeć, co sąsiad ma za płotem.

mapa_street_view

Kolorem niebieskim oznaczone są ulice widoczene w Street View

Od czwartku Polska jest 34. krajem, który można teraz oglądać w usłudze Street View. Panoramiczne zdjęcia polskich miast – zabytkowych budynków, rynków, placów i tysięcy ulic widzianych z perspektywy przechodnia – serwis Google udostępnił internautom na całym świecie. Usługa dostępna w ramach funkcji Google Maps w nie obejmuje jeszcze terenu całego kraju – mówi dyrektor Google w Polsce Artur Waliszewski. – Mamy nadzieję, że produkt będzie rozwijany przez lokalne społeczności. 

Zdjęcia polskich miast wykonali pracownicy Google, poruszający się po ulicach samochodami i rowerami wyposażonymi w specjalne aparaty. Fotografowano obiekty z wielu perspektyw, po zestawieniu fotografii powstały panoramiczne, dające wrażenie przestrzenności ujęcia.

Zdjęcia Starano się wykonywać w dni słoneczne, najwięcej zrobiono w czerwcu ubiegłego. Trzeba przyznać, że Oliwa wygląda czarująco.

Jak to działa?

Aplikacja umożliwia wirtualne spacery po miastach. Wystarczy wejść na mapy Google, wybrać miasto (ewentualnie ulicę), suwak zbliżenia przesunąć na maksymalne powiększenie, a potem znaleźć symbol żółtego ludzika.

Po jego kliknięciu i przesunięciu myszką na mapę rozpocznie się wirtualny spacer. Widok mapy zostanie zastąpiony zdjęciem panoramicznym wykonanym z ulicy. Za pomocą kursora na ekranie można widok obracać i wskazywać kierunek dalszej wirtualnej wędrówki.

 


Wyświetl większą mapę

Protesty

Funkcja Street View jest dostępna od maja 2007 roku i początkowo obejmowała tylko pięć amerykańskich miast. Potem samochody i inne pojazdy Google ruszyły w świat. Nie wszystkim się to podobało.

W Wielkiej Brytanii, mieszkańcy Broughton nie pozwolili na przejazd samochodu wykonującego zdjęcia. Tłumaczyli, że umieszczenie fotografii ich domów w internecie stanowi naruszenie prywatności i ułatwiłoby pracę przestępcom. Zdarzały się przypadki, żę samochody zrobiły zdjęcia osobom wychodzącym z sex-shopów i agencji towarzyskich, wymiotujących przed pubem czy nagich dzieci bawiących się w parku. Pewna Brytyjka zażądała od męża rozwodu – zaraz po tym, jak zauważyła jego samochód zaparkowany przed domem kochanki. Zdradzana żona wypatrzyła auto właśnie serwisie Google Street View.

Przykładowe auto fotografujące na potrzeby Street Viev fot.: Wikipedia

Duże protesty były w Niemczech. Google poinformował w ubiegłym roku, że rezygnuje z rozwijania w Niemczech aplikacji Street View. Już blisko 300 tysięcy Niemców wymazało swoje domy z usługi.

Od czasu głośnych protestów, aby zapewnić prywatność sfotografowanych na ulicy osób, twarze i tablice rejestracyjne samochodów są automatycznie zamazywane. Każdy też może zażądać usunięcia ujęcia na którym występuje, a firma powinna spełnić taką prośbę bez zadawania pytań. Google zapewnia również, że nie przechowuje oryginałów zdjęć.

Tomasz Strug

Dzięki Mapom Google z funkcją Street View od wczoraj możemy wirtualnie spacerować po Oliwie, Gdańsku i większych miastach Polski. Projekt w wielu krajach budził protesty. Dzięki Street View można podejrzeć, co sąsiad ma za płotem.

mapa_street_view

Kolorem niebieskim oznaczone są ulice widoczene w Street View

Od czwartku Polska jest 34. krajem, który można teraz oglądać w usłudze Street View. Panoramiczne zdjęcia polskich miast - zabytkowych budynków, rynków, placów i tysięcy ulic widzianych z perspektywy przechodnia - serwis Google udostępnił internautom na całym świecie. Usługa dostępna w ramach funkcji Google Maps w nie obejmuje jeszcze terenu całego kraju - mówi dyrektor Google w Polsce Artur Waliszewski. - Mamy nadzieję, że produkt będzie rozwijany przez lokalne społeczności. 

Zdjęcia polskich miast wykonali pracownicy Google, poruszający się po ulicach samochodami i rowerami wyposażonymi w specjalne aparaty. Fotografowano obiekty z wielu perspektyw, po zestawieniu fotografii powstały panoramiczne, dające wrażenie przestrzenności ujęcia.

Zdjęcia Starano się wykonywać w dni słoneczne, najwięcej zrobiono w czerwcu ubiegłego. Trzeba przyznać, że Oliwa wygląda czarująco.

Jak to działa?

Aplikacja umożliwia wirtualne spacery po miastach. Wystarczy wejść na mapy Google, wybrać miasto (ewentualnie ulicę), suwak zbliżenia przesunąć na maksymalne powiększenie, a potem znaleźć symbol żółtego ludzika.

Po jego kliknięciu i przesunięciu myszką na mapę rozpocznie się wirtualny spacer. Widok mapy zostanie zastąpiony zdjęciem panoramicznym wykonanym z ulicy. Za pomocą kursora na ekranie można widok obracać i wskazywać kierunek dalszej wirtualnej wędrówki.

 


Wyświetl większą mapę

Protesty

Funkcja Street View jest dostępna od maja 2007 roku i początkowo obejmowała tylko pięć amerykańskich miast. Potem samochody i inne pojazdy Google ruszyły w świat. Nie wszystkim się to podobało.

W Wielkiej Brytanii, mieszkańcy Broughton nie pozwolili na przejazd samochodu wykonującego zdjęcia. Tłumaczyli, że umieszczenie fotografii ich domów w internecie stanowi naruszenie prywatności i ułatwiłoby pracę przestępcom. Zdarzały się przypadki, żę samochody zrobiły zdjęcia osobom wychodzącym z sex-shopów i agencji towarzyskich, wymiotujących przed pubem czy nagich dzieci bawiących się w parku. Pewna Brytyjka zażądała od męża rozwodu - zaraz po tym, jak zauważyła jego samochód zaparkowany przed domem kochanki. Zdradzana żona wypatrzyła auto właśnie serwisie Google Street View.

Przykładowe auto fotografujące na potrzeby Street Viev fot.: Wikipedia

Duże protesty były w Niemczech. Google poinformował w ubiegłym roku, że rezygnuje z rozwijania w Niemczech aplikacji Street View. Już blisko 300 tysięcy Niemców wymazało swoje domy z usługi.

Od czasu głośnych protestów, aby zapewnić prywatność sfotografowanych na ulicy osób, twarze i tablice rejestracyjne samochodów są automatycznie zamazywane. Każdy też może zażądać usunięcia ujęcia na którym występuje, a firma powinna spełnić taką prośbę bez zadawania pytań. Google zapewnia również, że nie przechowuje oryginałów zdjęć.

Tomasz Strug

|

Dzięki Mapom Google z funkcją Street View od wczoraj możemy wirtualnie spacerować po Oliwie, Gdańsku i większych miastach Polski. Projekt w wielu krajach budził protesty. Dzięki Street View można podejrzeć, co sąsiad ma za płotem.

mapa_street_view

Kolorem niebieskim oznaczone są ulice widoczene w Street View

Od czwartku Polska jest 34. krajem, który można teraz oglądać w usłudze Street View. Panoramiczne zdjęcia polskich miast - zabytkowych budynków, rynków, placów i tysięcy ulic widzianych z perspektywy przechodnia - serwis Google udostępnił internautom na całym świecie. Usługa dostępna w ramach funkcji Google Maps w nie obejmuje jeszcze terenu całego kraju - mówi dyrektor Google w Polsce Artur Waliszewski. - Mamy nadzieję, że produkt będzie rozwijany przez lokalne społeczności. 

Zdjęcia polskich miast wykonali pracownicy Google, poruszający się po ulicach samochodami i rowerami wyposażonymi w specjalne aparaty. Fotografowano obiekty z wielu perspektyw, po zestawieniu fotografii powstały panoramiczne, dające wrażenie przestrzenności ujęcia.

Zdjęcia Starano się wykonywać w dni słoneczne, najwięcej zrobiono w czerwcu ubiegłego. Trzeba przyznać, że Oliwa wygląda czarująco.

Jak to działa?

Aplikacja umożliwia wirtualne spacery po miastach. Wystarczy wejść na mapy Google, wybrać miasto (ewentualnie ulicę), suwak zbliżenia przesunąć na maksymalne powiększenie, a potem znaleźć symbol żółtego ludzika.

Po jego kliknięciu i przesunięciu myszką na mapę rozpocznie się wirtualny spacer. Widok mapy zostanie zastąpiony zdjęciem panoramicznym wykonanym z ulicy. Za pomocą kursora na ekranie można widok obracać i wskazywać kierunek dalszej wirtualnej wędrówki.

 


Wyświetl większą mapę

Protesty

Funkcja Street View jest dostępna od maja 2007 roku i początkowo obejmowała tylko pięć amerykańskich miast. Potem samochody i inne pojazdy Google ruszyły w świat. Nie wszystkim się to podobało.

W Wielkiej Brytanii, mieszkańcy Broughton nie pozwolili na przejazd samochodu wykonującego zdjęcia. Tłumaczyli, że umieszczenie fotografii ich domów w internecie stanowi naruszenie prywatności i ułatwiłoby pracę przestępcom. Zdarzały się przypadki, żę samochody zrobiły zdjęcia osobom wychodzącym z sex-shopów i agencji towarzyskich, wymiotujących przed pubem czy nagich dzieci bawiących się w parku. Pewna Brytyjka zażądała od męża rozwodu - zaraz po tym, jak zauważyła jego samochód zaparkowany przed domem kochanki. Zdradzana żona wypatrzyła auto właśnie serwisie Google Street View.

Przykładowe auto fotografujące na potrzeby Street Viev fot.: Wikipedia

Duże protesty były w Niemczech. Google poinformował w ubiegłym roku, że rezygnuje z rozwijania w Niemczech aplikacji Street View. Już blisko 300 tysięcy Niemców wymazało swoje domy z usługi.

Od czasu głośnych protestów, aby zapewnić prywatność sfotografowanych na ulicy osób, twarze i tablice rejestracyjne samochodów są automatycznie zamazywane. Każdy też może zażądać usunięcia ujęcia na którym występuje, a firma powinna spełnić taką prośbę bez zadawania pytań. Google zapewnia również, że nie przechowuje oryginałów zdjęć.

Tomasz Strug

Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Dzięki Mapom Google z funkcją Street View od wczoraj możemy wirtualnie spacerować po Oliwie, Gdańsku i większych miastach Polski. Projekt w wielu krajach budził protesty. Dzięki Street View można podejrzeć, co sąsiad ma za płotem.

mapa_street_view

Kolorem niebieskim oznaczone są ulice widoczene w Street View

Od czwartku Polska jest 34. krajem, który można teraz oglądać w usłudze Street View. Panoramiczne zdjęcia polskich miast – zabytkowych budynków, rynków, placów i tysięcy ulic widzianych z perspektywy przechodnia – serwis Google udostępnił internautom na całym świecie. Usługa dostępna w ramach funkcji Google Maps w nie obejmuje jeszcze terenu całego kraju – mówi dyrektor Google w Polsce Artur Waliszewski. – Mamy nadzieję, że produkt będzie rozwijany przez lokalne społeczności. 

Zdjęcia polskich miast wykonali pracownicy Google, poruszający się po ulicach samochodami i rowerami wyposażonymi w specjalne aparaty. Fotografowano obiekty z wielu perspektyw, po zestawieniu fotografii powstały panoramiczne, dające wrażenie przestrzenności ujęcia.

Zdjęcia Starano się wykonywać w dni słoneczne, najwięcej zrobiono w czerwcu ubiegłego. Trzeba przyznać, że Oliwa wygląda czarująco.

Jak to działa?

Aplikacja umożliwia wirtualne spacery po miastach. Wystarczy wejść na mapy Google, wybrać miasto (ewentualnie ulicę), suwak zbliżenia przesunąć na maksymalne powiększenie, a potem znaleźć symbol żółtego ludzika.

Po jego kliknięciu i przesunięciu myszką na mapę rozpocznie się wirtualny spacer. Widok mapy zostanie zastąpiony zdjęciem panoramicznym wykonanym z ulicy. Za pomocą kursora na ekranie można widok obracać i wskazywać kierunek dalszej wirtualnej wędrówki.

 


Wyświetl większą mapę

Protesty

Funkcja Street View jest dostępna od maja 2007 roku i początkowo obejmowała tylko pięć amerykańskich miast. Potem samochody i inne pojazdy Google ruszyły w świat. Nie wszystkim się to podobało.

W Wielkiej Brytanii, mieszkańcy Broughton nie pozwolili na przejazd samochodu wykonującego zdjęcia. Tłumaczyli, że umieszczenie fotografii ich domów w internecie stanowi naruszenie prywatności i ułatwiłoby pracę przestępcom. Zdarzały się przypadki, żę samochody zrobiły zdjęcia osobom wychodzącym z sex-shopów i agencji towarzyskich, wymiotujących przed pubem czy nagich dzieci bawiących się w parku. Pewna Brytyjka zażądała od męża rozwodu – zaraz po tym, jak zauważyła jego samochód zaparkowany przed domem kochanki. Zdradzana żona wypatrzyła auto właśnie serwisie Google Street View.

Przykładowe auto fotografujące na potrzeby Street Viev fot.: Wikipedia

Duże protesty były w Niemczech. Google poinformował w ubiegłym roku, że rezygnuje z rozwijania w Niemczech aplikacji Street View. Już blisko 300 tysięcy Niemców wymazało swoje domy z usługi.

Od czasu głośnych protestów, aby zapewnić prywatność sfotografowanych na ulicy osób, twarze i tablice rejestracyjne samochodów są automatycznie zamazywane. Każdy też może zażądać usunięcia ujęcia na którym występuje, a firma powinna spełnić taką prośbę bez zadawania pytań. Google zapewnia również, że nie przechowuje oryginałów zdjęć.

Tomasz Strug