Wernisaż wystawy „Oliwianie”
W piątek 3 sierpnia w Zaułku Kanapariusza zawisła kolejna plenerowa wystawa Stowarzyszenia Stara Oliwa „OLIWIANIE”.
Fot.: Wiesław Malicki
Na planszach możemy obejrzeć tych, którzy współtworzą niepowtarzalną atmosferę Domu Zarazy; działaczy wspólnot mieszkaniowych, dzięki którym Oliwa jest coraz bardziej zadbana; a nawet przedstawicieli „konkurencji”. Przed Galerią Warzywniak reporter uchwycił Andrzeja Stelmasiewicza właśnie w momencie, kiedy daje się adorować trzem paniom. Nie wiem, czy było roztropne dawać takie „zdjęcie rozwodowe” na płot, ale graficznie jest ono bardzo udane. Równie udane jest też zdjęcie dźwigającego kilogramy słów personelu biblioteki…
Bezpośrednio przed uroczystością otwarcia wystawy lunęło i po paru minutach po Zaułku Kanapariusza można było się poruszać jedynie kajakiem. Dlatego imprezę przeniesiono do sali teatralnej Domu Zarazy. „Zdalny wernisaż” prowadził jeden z bohaterów wystawy Ryszard Jaśniewicz. Znów mieliśmy okazję poznać nie znane (nikomu) frapujące fakty z historii Oliwy. Goście zamiast podziwiać zdjęcia wiszące na płocie oglądali je pod postacią rzuconych na ekran slajdów. Może to i lepiej, bo na głowy nic nie ciekło, pod nogami było sucho, a poza tym w sali stał stół z bardzo atrakcyjną gastronomiczną częścią wernisażu.
Zresztą jak było, można zobaczyć na zamieszczonych tu zdjęciach. Do pełni wrażeń brakuje tu jedynie brzmień stworzonego ad hoc zespołu składającego się z fletu (prostego) i perkusji. Niestety nie mamy nagrania tła muzycznego, ale to nic straconego. Flecistka zapowiada, że jeszcze nieraz będzie ją można w Zarazie usłyszeć…
Danuta Poczman
W piątek 3 sierpnia w Zaułku Kanapariusza zawisła kolejna plenerowa wystawa Stowarzyszenia Stara Oliwa „OLIWIANIE”.
Fot.: Wiesław Malicki
Na planszach możemy obejrzeć tych, którzy współtworzą niepowtarzalną atmosferę Domu Zarazy; działaczy wspólnot mieszkaniowych, dzięki którym Oliwa jest coraz bardziej zadbana; a nawet przedstawicieli „konkurencji”. Przed Galerią Warzywniak reporter uchwycił Andrzeja Stelmasiewicza właśnie w momencie, kiedy daje się adorować trzem paniom. Nie wiem, czy było roztropne dawać takie „zdjęcie rozwodowe” na płot, ale graficznie jest ono bardzo udane. Równie udane jest też zdjęcie dźwigającego kilogramy słów personelu biblioteki…
Bezpośrednio przed uroczystością otwarcia wystawy lunęło i po paru minutach po Zaułku Kanapariusza można było się poruszać jedynie kajakiem. Dlatego imprezę przeniesiono do sali teatralnej Domu Zarazy. „Zdalny wernisaż” prowadził jeden z bohaterów wystawy Ryszard Jaśniewicz. Znów mieliśmy okazję poznać nie znane (nikomu) frapujące fakty z historii Oliwy. Goście zamiast podziwiać zdjęcia wiszące na płocie oglądali je pod postacią rzuconych na ekran slajdów. Może to i lepiej, bo na głowy nic nie ciekło, pod nogami było sucho, a poza tym w sali stał stół z bardzo atrakcyjną gastronomiczną częścią wernisażu.
Zresztą jak było, można zobaczyć na zamieszczonych tu zdjęciach. Do pełni wrażeń brakuje tu jedynie brzmień stworzonego ad hoc zespołu składającego się z fletu (prostego) i perkusji. Niestety nie mamy nagrania tła muzycznego, ale to nic straconego. Flecistka zapowiada, że jeszcze nieraz będzie ją można w Zarazie usłyszeć…
Danuta Poczman