Oliwski numer czasopisma „30 dni”
Bardzo oliwski w treści ? nowy numer czasopisma „30 dni„, jest już w kioskach. Warto bliżej poznać historią miejsc, gdzie mieszkamy.
Niesamowite są wspomnienia Jutty Szuster – od zawsze, mieszkanki ul. Liczmańskiego. Niedaleko Starego Rynku Oliwskiego, głównej ulicy Oliwy, leży ulica Alfa Liczmańskiego. Idąc od Rynku ulicą Leśną, pierwsze napotkane skrzyżowanie to ulica Alfa Liczmańskiego. Tu mieszkam. Kiedy tuż przed II wojną światową powitałam ten świat, ulica nosiła nazwę Jahnstrasse. Swoje obecne imię zawdzięcza gdańskiemu działaczowi polonijnemu, harcerzowi, którego Niemcy rozstrzelali w 1940roku. Alf Liczmaiiski mieszkał tu w domupod wielkim czerwonym bukiem, oznaczonym numerem 7. Dostojne drzewo stoi do dziś wśród rosnących wzdłuż ulicy starych, wysokich lip. Buk, jakby z hasłem ?czuwaj”, trzyma etraż przód dwupiętrowym domom, oznakowanym pamiątkową tablicą o bohaterze wojennych lat. Pamiętam jeszcze żonę patrona ulicy, panią Janinę Liczmańskąi ich córkę Reginę, które powróciły do swego domu zaraz po zakończeniu wojny.Moja ulica powstała na początku XX wieku. Właścicielami działek gruntowych wokół niej byli, między innymi, Paul Trade i Otto Karpiński. Ten drugi z czasem stał się właścicielem kilku kamienic.
Obecne domy, wszystkie dwupiętrowe (drugie piętra to mansardy) i każdy inny w swej szczególnej architekturze, powstawały kolejno, a działania wojenne prawie nie wyrządziły im szkód. Do dziś trzymają się dzięki solidnej, dawnej sztuce budowlanej. Niestety, wraz ze swoimi ogrodami straciły po wojnie na świetności. Dość szybko zabrakło kolorowych rabatek i widocznego ładu. Na ulicę wkroczyła sza-ro-bura rzeczywistość, sprowadzająca dawne przedmioty do wspólnego, brzydkiego podobieństwa.Ale wiele lat wcześniej, w 1911 roku, jeden z domów przy Jahnstrasse (i otaczający go grunt) nabył mój dziadek ze strony ojca. Przeniósł się tu wraz z rodziną z Kilonii. Dziadek był człowiekiem morza, i to z natury, i z zawodu. I właśnie stąd wynikała chęć zamieszkania blisko Bałtyku. ^Tu, w nowym domu, wyrastał mój ojciec razem ze swoim rodzeństwem, a później również i ja ze swoją siostrą.Pierwsze lata II wojny światowej nie burzyły mojego dzieciństwa. Obecność toczącej się wojny w mojej świadomości była raczej teorią, bowiem walki rozgrywały się daleko od Gdańska. Dopiero pod koniec wojny z wielkim nasileniem rozpętały się w centrum miasta. Wiodłam zatem w świecie dziecka zwyczajne dni.
Więcej we wspomnieniach pod tytułem „Długie lata na Liczmańskiego”. Warto poznac dalsze, burzliwe losy tej ulicy i jej mieszkanki, która okiem obserwatora opisuje postępujące po sobie zmiany – raz na gorsze, raz na lepsze …
?Nad Potokiem Oliwskim?, to wielostronicowy tekst Tadeusza T. Głoszko o dawnym zagłębiu przemysłowym Gdańska. Poznajemy historię młynów, kuźni, tartaków, które istniały i działały wzdłuż Potoku Oliwskiego aż do ujścia do Zatoki Gdańskiej w Jelitkowie. Potok Oliwski i jego dopływy napełniały ponad dwadzieścia stawów. Pracowało przy nich ponad dwadzieścia mtynów, a przy wielu wzniesiono dworki z ogrodami, a nawet parkami. Interesujące krajobrazowe okolice potoku, który w połowie wije się dolinami Wysoczyzny Gdańskiej, a potem wypada na szeroką równinę Oliwy, Przymorza i Jelitkowa, były kiedyś prawdziwym ?zagłębiem przemysłowym”. Z czasem stały się też miejscem wypoczynku. Do dzisiaj zachowało się zaledwie siedem młynów i pięć dworów, a tylko dwa młyny są zdolne do pracy.
W artykule ?Niezbyt udane wakacje pana Sienkiewicza? Waldemar Borzestowski zbiera relacje o pobycie Henryka Sienkiewicza nad Bałtykiem latem 1888 roku. Pogoda tego lata była kiepska, ale słynny pisarz wypoczywał między innymi w Parku Oliwskim i podziwiał zabytki dawnego klasztoru. Najmilszym, niewygasłym dla mnie wspomnieniem pozostaną wycieczki z „panem Sienkiewiczem” opisywała Maria z Donimirskiech Chełkowska. Brał nas na ręce i pokazywał cuda parku oliwskiego, a kiedy po długich spacerach stanęliśmy w sklepionych korytarzach klasztornych, stanął przy stole z kamienną płytą, mówiąc: ?Pa-trzcie moje małe – to jest stół, na którym podpisywał pokój ze Szwedami król Jan Kazimierz – a teraz zaprowadzę Was do stołu, na którym spożyjecie podwieczorek*. Radość z tej obietnicy była wielka. Po drodze pozwolił nam nosić nadzwyczajną laskę, cienką, elastyczną, ale taką ciężką, że trudno ją było rączkom dziecinnym utrzymać, cała była kuta ze stali o połysku ciemnoniebieskim. Jedyną taką laskę w życiu widziałam. Wolałyśmy ją oddać i trzymać każda za jedną rękę Sienkiewicza; w podskokach zbiegłyśmy z góry ku morzu!.
Kolejny związek z Oliwą to mieszkający tu Paweł Huelle i jego kolejny artykuł z cyklu ?Ulice?. Tym razem o rondzie Jacka Kaczmarskiego, co w sposób naturalny stało się okazją do wspomnień o bardzie i jego poezji.
Szukajcie numeru (5-6)103/104 „30 dni” w kioskach!
Pw
Bardzo oliwski w treści ? nowy numer czasopisma "30 dni", jest już w kioskach. Warto bliżej poznać historią miejsc, gdzie mieszkamy.
Niesamowite są wspomnienia Jutty Szuster - od zawsze, mieszkanki ul. Liczmańskiego. Niedaleko Starego Rynku Oliwskiego, głównej ulicy Oliwy, leży ulica Alfa Liczmańskiego. Idąc od Rynku ulicą Leśną, pierwsze napotkane skrzyżowanie to ulica Alfa Liczmańskiego. Tu mieszkam. Kiedy tuż przed II wojną światową powitałam ten świat, ulica nosiła nazwę Jahnstrasse. Swoje obecne imię zawdzięcza gdańskiemu działaczowi polonijnemu, harcerzowi, którego Niemcy rozstrzelali w 1940roku. Alf Liczmaiiski mieszkał tu w domupod wielkim czerwonym bukiem, oznaczonym numerem 7. Dostojne drzewo stoi do dziś wśród rosnących wzdłuż ulicy starych, wysokich lip. Buk, jakby z hasłem ?czuwaj", trzyma etraż przód dwupiętrowym domom, oznakowanym pamiątkową tablicą o bohaterze wojennych lat. Pamiętam jeszcze żonę patrona ulicy, panią Janinę Liczmańskąi ich córkę Reginę, które powróciły do swego domu zaraz po zakończeniu wojny.Moja ulica powstała na początku XX wieku. Właścicielami działek gruntowych wokół niej byli, między innymi, Paul Trade i Otto Karpiński. Ten drugi z czasem stał się właścicielem kilku kamienic.
Obecne domy, wszystkie dwupiętrowe (drugie piętra to mansardy) i każdy inny w swej szczególnej architekturze, powstawały kolejno, a działania wojenne prawie nie wyrządziły im szkód. Do dziś trzymają się dzięki solidnej, dawnej sztuce budowlanej. Niestety, wraz ze swoimi ogrodami straciły po wojnie na świetności. Dość szybko zabrakło kolorowych rabatek i widocznego ładu. Na ulicę wkroczyła sza-ro-bura rzeczywistość, sprowadzająca dawne przedmioty do wspólnego, brzydkiego podobieństwa.Ale wiele lat wcześniej, w 1911 roku, jeden z domów przy Jahnstrasse (i otaczający go grunt) nabył mój dziadek ze strony ojca. Przeniósł się tu wraz z rodziną z Kilonii. Dziadek był człowiekiem morza, i to z natury, i z zawodu. I właśnie stąd wynikała chęć zamieszkania blisko Bałtyku. ^Tu, w nowym domu, wyrastał mój ojciec razem ze swoim rodzeństwem, a później również i ja ze swoją siostrą.Pierwsze lata II wojny światowej nie burzyły mojego dzieciństwa. Obecność toczącej się wojny w mojej świadomości była raczej teorią, bowiem walki rozgrywały się daleko od Gdańska. Dopiero pod koniec wojny z wielkim nasileniem rozpętały się w centrum miasta. Wiodłam zatem w świecie dziecka zwyczajne dni.
Więcej we wspomnieniach pod tytułem "Długie lata na Liczmańskiego". Warto poznac dalsze, burzliwe losy tej ulicy i jej mieszkanki, która okiem obserwatora opisuje postępujące po sobie zmiany - raz na gorsze, raz na lepsze ...
?Nad Potokiem Oliwskim?, to wielostronicowy tekst Tadeusza T. Głoszko o dawnym zagłębiu przemysłowym Gdańska. Poznajemy historię młynów, kuźni, tartaków, które istniały i działały wzdłuż Potoku Oliwskiego aż do ujścia do Zatoki Gdańskiej w Jelitkowie. Potok Oliwski i jego dopływy napełniały ponad dwadzieścia stawów. Pracowało przy nich ponad dwadzieścia mtynów, a przy wielu wzniesiono dworki z ogrodami, a nawet parkami. Interesujące krajobrazowe okolice potoku, który w połowie wije się dolinami Wysoczyzny Gdańskiej, a potem wypada na szeroką równinę Oliwy, Przymorza i Jelitkowa, były kiedyś prawdziwym ?zagłębiem przemysłowym". Z czasem stały się też miejscem wypoczynku. Do dzisiaj zachowało się zaledwie siedem młynów i pięć dworów, a tylko dwa młyny są zdolne do pracy.
W artykule ?Niezbyt udane wakacje pana Sienkiewicza? Waldemar Borzestowski zbiera relacje o pobycie Henryka Sienkiewicza nad Bałtykiem latem 1888 roku. Pogoda tego lata była kiepska, ale słynny pisarz wypoczywał między innymi w Parku Oliwskim i podziwiał zabytki dawnego klasztoru. Najmilszym, niewygasłym dla mnie wspomnieniem pozostaną wycieczki z "panem Sienkiewiczem" opisywała Maria z Donimirskiech Chełkowska. Brał nas na ręce i pokazywał cuda parku oliwskiego, a kiedy po długich spacerach stanęliśmy w sklepionych korytarzach klasztornych, stanął przy stole z kamienną płytą, mówiąc: ?Pa-trzcie moje małe - to jest stół, na którym podpisywał pokój ze Szwedami król Jan Kazimierz - a teraz zaprowadzę Was do stołu, na którym spożyjecie podwieczorek*. Radość z tej obietnicy była wielka. Po drodze pozwolił nam nosić nadzwyczajną laskę, cienką, elastyczną, ale taką ciężką, że trudno ją było rączkom dziecinnym utrzymać, cała była kuta ze stali o połysku ciemnoniebieskim. Jedyną taką laskę w życiu widziałam. Wolałyśmy ją oddać i trzymać każda za jedną rękę Sienkiewicza; w podskokach zbiegłyśmy z góry ku morzu!.
Kolejny związek z Oliwą to mieszkający tu Paweł Huelle i jego kolejny artykuł z cyklu ?Ulice?. Tym razem o rondzie Jacka Kaczmarskiego, co w sposób naturalny stało się okazją do wspomnień o bardzie i jego poezji.
Szukajcie numeru (5-6)103/104 "30 dni" w kioskach!
Pw
|Bardzo oliwski w treści ? nowy numer czasopisma „30 dni„, jest już w kioskach. Warto bliżej poznać historią miejsc, gdzie mieszkamy.
Niesamowite są wspomnienia Jutty Szuster – od zawsze, mieszkanki ul. Liczmańskiego. Niedaleko Starego Rynku Oliwskiego, głównej ulicy Oliwy, leży ulica Alfa Liczmańskiego. Idąc od Rynku ulicą Leśną, pierwsze napotkane skrzyżowanie to ulica Alfa Liczmańskiego. Tu mieszkam. Kiedy tuż przed II wojną światową powitałam ten świat, ulica nosiła nazwę Jahnstrasse. Swoje obecne imię zawdzięcza gdańskiemu działaczowi polonijnemu, harcerzowi, którego Niemcy rozstrzelali w 1940roku. Alf Liczmaiiski mieszkał tu w domupod wielkim czerwonym bukiem, oznaczonym numerem 7. Dostojne drzewo stoi do dziś wśród rosnących wzdłuż ulicy starych, wysokich lip. Buk, jakby z hasłem ?czuwaj”, trzyma etraż przód dwupiętrowym domom, oznakowanym pamiątkową tablicą o bohaterze wojennych lat. Pamiętam jeszcze żonę patrona ulicy, panią Janinę Liczmańskąi ich córkę Reginę, które powróciły do swego domu zaraz po zakończeniu wojny.Moja ulica powstała na początku XX wieku. Właścicielami działek gruntowych wokół niej byli, między innymi, Paul Trade i Otto Karpiński. Ten drugi z czasem stał się właścicielem kilku kamienic.
Obecne domy, wszystkie dwupiętrowe (drugie piętra to mansardy) i każdy inny w swej szczególnej architekturze, powstawały kolejno, a działania wojenne prawie nie wyrządziły im szkód. Do dziś trzymają się dzięki solidnej, dawnej sztuce budowlanej. Niestety, wraz ze swoimi ogrodami straciły po wojnie na świetności. Dość szybko zabrakło kolorowych rabatek i widocznego ładu. Na ulicę wkroczyła sza-ro-bura rzeczywistość, sprowadzająca dawne przedmioty do wspólnego, brzydkiego podobieństwa.Ale wiele lat wcześniej, w 1911 roku, jeden z domów przy Jahnstrasse (i otaczający go grunt) nabył mój dziadek ze strony ojca. Przeniósł się tu wraz z rodziną z Kilonii. Dziadek był człowiekiem morza, i to z natury, i z zawodu. I właśnie stąd wynikała chęć zamieszkania blisko Bałtyku. ^Tu, w nowym domu, wyrastał mój ojciec razem ze swoim rodzeństwem, a później również i ja ze swoją siostrą.Pierwsze lata II wojny światowej nie burzyły mojego dzieciństwa. Obecność toczącej się wojny w mojej świadomości była raczej teorią, bowiem walki rozgrywały się daleko od Gdańska. Dopiero pod koniec wojny z wielkim nasileniem rozpętały się w centrum miasta. Wiodłam zatem w świecie dziecka zwyczajne dni.
Więcej we wspomnieniach pod tytułem „Długie lata na Liczmańskiego”. Warto poznac dalsze, burzliwe losy tej ulicy i jej mieszkanki, która okiem obserwatora opisuje postępujące po sobie zmiany – raz na gorsze, raz na lepsze …
?Nad Potokiem Oliwskim?, to wielostronicowy tekst Tadeusza T. Głoszko o dawnym zagłębiu przemysłowym Gdańska. Poznajemy historię młynów, kuźni, tartaków, które istniały i działały wzdłuż Potoku Oliwskiego aż do ujścia do Zatoki Gdańskiej w Jelitkowie. Potok Oliwski i jego dopływy napełniały ponad dwadzieścia stawów. Pracowało przy nich ponad dwadzieścia mtynów, a przy wielu wzniesiono dworki z ogrodami, a nawet parkami. Interesujące krajobrazowe okolice potoku, który w połowie wije się dolinami Wysoczyzny Gdańskiej, a potem wypada na szeroką równinę Oliwy, Przymorza i Jelitkowa, były kiedyś prawdziwym ?zagłębiem przemysłowym”. Z czasem stały się też miejscem wypoczynku. Do dzisiaj zachowało się zaledwie siedem młynów i pięć dworów, a tylko dwa młyny są zdolne do pracy.
W artykule ?Niezbyt udane wakacje pana Sienkiewicza? Waldemar Borzestowski zbiera relacje o pobycie Henryka Sienkiewicza nad Bałtykiem latem 1888 roku. Pogoda tego lata była kiepska, ale słynny pisarz wypoczywał między innymi w Parku Oliwskim i podziwiał zabytki dawnego klasztoru. Najmilszym, niewygasłym dla mnie wspomnieniem pozostaną wycieczki z „panem Sienkiewiczem” opisywała Maria z Donimirskiech Chełkowska. Brał nas na ręce i pokazywał cuda parku oliwskiego, a kiedy po długich spacerach stanęliśmy w sklepionych korytarzach klasztornych, stanął przy stole z kamienną płytą, mówiąc: ?Pa-trzcie moje małe – to jest stół, na którym podpisywał pokój ze Szwedami król Jan Kazimierz – a teraz zaprowadzę Was do stołu, na którym spożyjecie podwieczorek*. Radość z tej obietnicy była wielka. Po drodze pozwolił nam nosić nadzwyczajną laskę, cienką, elastyczną, ale taką ciężką, że trudno ją było rączkom dziecinnym utrzymać, cała była kuta ze stali o połysku ciemnoniebieskim. Jedyną taką laskę w życiu widziałam. Wolałyśmy ją oddać i trzymać każda za jedną rękę Sienkiewicza; w podskokach zbiegłyśmy z góry ku morzu!.
Kolejny związek z Oliwą to mieszkający tu Paweł Huelle i jego kolejny artykuł z cyklu ?Ulice?. Tym razem o rondzie Jacka Kaczmarskiego, co w sposób naturalny stało się okazją do wspomnień o bardzie i jego poezji.
Szukajcie numeru (5-6)103/104 „30 dni” w kioskach!
Pw