Reklama

Podział punktów po derbach Gdańska

W ostatnim meczu pierwszej rundy rozgrywek w Pomorskiej Lidze Juniorów rocznika 1995 biało-czarni na swoim boisku podzielili się punktami z Lechią II Gdańsk. Po końcowym gwizdku sędziego w obozie oliwian zapanowały minorowe nastroje.


fot.: Myst

Wszyscy byli przekonani, że tylko zwycięstwo, daje im dalszy awans do ?wiosennej? grupy mistrzowskiej. Jednak regulamin Polskiego Związku Piłki Nożnej stanowi, że w rozgrywkach ligowych bez odbytej rundy rewanżowej, o dalszej promocji decyduje stosunek zdobytych bramek. Tabela ligowa tak się ułożyła, że trzy drużyny zgromadziły równą ilość punktów (Pogoń Lębork, Zatoka Puck, Olivia). Jednak najlepszy bilans bramkowy ma zespół z Oliwy, który rywali wyprzedził o jedną bramkę!!! Piąte miejsce na półmetku rozgrywek przypadnie zatem Olivii. O tak dramatycznej końcówce sezonu zadecydowali sami piłkarze spod znaku ?oliwnego drzewka?, którzy wyraźnie przespali początek rundy. Porażki z Pogonią Lębork oraz Zatoką Puck mogły odbić się czkawką.

Zaległe spotkanie derbowe z Lechią stało na wysokim poziomie. Nie brakowało w nim walki i dramaturgii. Miejscowi do meczu, co już stało się przykrą tradycją, przystąpili znacznie osłabieni. Epidemia grypy i kontuzje nie oszczędziły oliwskiej drużyny i w tym ważnym meczu nie mogli zagrać z podstawowej kadry m.in. Damian Belecki, Patryk Grzymała, Krzysztof Olczak oraz Patryk Narloch. Spotkanie miało dodatkowy smaczek, ze względu na grę w ekipie Lechii – Jana Kamińskiego, byłego zawodnika biało-czarnych. Został on wypożyczony na rundę z Olivii (jego brat Przemek jest kontuzjowany). Przez pierwsze 20 minut biało-zieloni zdominowali grę. Ich postawa na boisku mogła się podobać, ale lechiści nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Kamila Toporskiego. Za to schowana za podwójną gardą Olivia mogła objąć prowadzenie. Świetne kontry wyprowadził Damian Kugiel i najpierw znakomicie obsłużył Pawła Tomaczkowskiego, który w sytuacji ?sam na sam? z bramkarzem strzelił wprost w niego. Chwilę później Jarek Janukowicz wychodził na czystą pozycję, ale w ostatniej chwili piłkę wybił mu spod nóg obrońca gości. Od tego momentu oliwianie przejęli inicjatywę i bramka dla nich wisiała w powietrzu. Dopięli swego w 32 min. Najpierw Kugiel uderzył z rzutu wolnego na bramkę Lechii, golkiper gości wypuścił piłkę z rąk, a z najbliższej odległości wbił ją do siatki Karol Grosz. Chwilę później powinno być 2:0 dla gospodarzy, a właściwie było, tylko nie wiedzieć czemu sędzia nie uznał prawidłowo zdobytej przez Grosza bramki. Świetnym podaniem otwierającym drogę do siatki popisał się Janukowicz. O spalonym nie mogło być mowy. Końcówka pierwszej połowy spotkania należała ponownie do Lechii. Dwukrotnie po rzutach rożnych egzekwowanych przez biało-zielonych, gospodarzy od utraty gola ratował Toporski. Jednak wynik tej części spotkania nie uległ już zmianie.

Lechii po raz pierwszy w obecnym sezonie zajrzało widmo porażki. Nie chcąc dopuścić do tego stanu rzeczy, w drugiej połowie z pasją natarli na gospodarzy. Mecz stał się bardzo ostry, mnożyły się faule i nieprzepisowe zagrania. Po kilku zawodników z obydwu drużyn powinno otrzymać czerwone kartki. Lechia zepchnęła biało-czarnych do głębokiej defensywy. Jednak świetnie obroną Olivii dyrygował Kamil Bartoszewicz. Po kontuzji nie ma już u niego śladu, a obecnie jest jednym z najmocniejszych punktów swojej drużyny. Piłkarze z Traugutta dopięli w końcu swego, po którymś z kolei wykonywanym kornerze i celnej główce ich obrońcy. Niestety defensywa miejscowych zaspała, a Toporski nie miał szans na skuteczną interwencję. W 65 min. miał miejsce incydent, który nie powinien się zdarzyć na tym szczeblu rozgrywek. Piłkarz gospodarzy za linią końcową boiska umyślnie nadepnął na nogę zawodnika Lechii, ?eliminując? go do końca meczu z gry. Spotkanie zawodnicy obydwu drużyn kończyli w ciemnościach, ze względu na mnożące się przerwy w grze. Lechia mogła ten mecz nawet wygrać, lecz tego dnia bramkarz Olivii nie dał się już pokonać. Do gorszących scen doszło tuż po końcowym gwizdku sędziego. Przepychanki pomiędzy kibicami obydwu zespołów oraz popchnięcie arbitra głównego przez kibica gości nie powinno mieć miejsca w rozgrywkach juniorskich oraz na żadnym innym obiekcie piłkarskim…

Olivia ? Lechia II Gdańsk 1:1 (1:0)

Bramki: Grosz.

Skład: Toporski ? Tryba, Wons, Bartoszewicz, Kowalewski – Raczkowski, Kugiel, Umański, Tomaczkowski – Janukowicz, Grosz oraz Jankowski, Jakowski, Skrzyński.

Olivian

 

W ostatnim meczu pierwszej rundy rozgrywek w Pomorskiej Lidze Juniorów rocznika 1995 biało-czarni na swoim boisku podzielili się punktami z Lechią II Gdańsk. Po końcowym gwizdku sędziego w obozie oliwian zapanowały minorowe nastroje.


fot.: Myst

Wszyscy byli przekonani, że tylko zwycięstwo, daje im dalszy awans do ?wiosennej? grupy mistrzowskiej. Jednak regulamin Polskiego Związku Piłki Nożnej stanowi, że w rozgrywkach ligowych bez odbytej rundy rewanżowej, o dalszej promocji decyduje stosunek zdobytych bramek. Tabela ligowa tak się ułożyła, że trzy drużyny zgromadziły równą ilość punktów (Pogoń Lębork, Zatoka Puck, Olivia). Jednak najlepszy bilans bramkowy ma zespół z Oliwy, który rywali wyprzedził o jedną bramkę!!! Piąte miejsce na półmetku rozgrywek przypadnie zatem Olivii. O tak dramatycznej końcówce sezonu zadecydowali sami piłkarze spod znaku ?oliwnego drzewka?, którzy wyraźnie przespali początek rundy. Porażki z Pogonią Lębork oraz Zatoką Puck mogły odbić się czkawką.

Zaległe spotkanie derbowe z Lechią stało na wysokim poziomie. Nie brakowało w nim walki i dramaturgii. Miejscowi do meczu, co już stało się przykrą tradycją, przystąpili znacznie osłabieni. Epidemia grypy i kontuzje nie oszczędziły oliwskiej drużyny i w tym ważnym meczu nie mogli zagrać z podstawowej kadry m.in. Damian Belecki, Patryk Grzymała, Krzysztof Olczak oraz Patryk Narloch. Spotkanie miało dodatkowy smaczek, ze względu na grę w ekipie Lechii - Jana Kamińskiego, byłego zawodnika biało-czarnych. Został on wypożyczony na rundę z Olivii (jego brat Przemek jest kontuzjowany). Przez pierwsze 20 minut biało-zieloni zdominowali grę. Ich postawa na boisku mogła się podobać, ale lechiści nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Kamila Toporskiego. Za to schowana za podwójną gardą Olivia mogła objąć prowadzenie. Świetne kontry wyprowadził Damian Kugiel i najpierw znakomicie obsłużył Pawła Tomaczkowskiego, który w sytuacji ?sam na sam? z bramkarzem strzelił wprost w niego. Chwilę później Jarek Janukowicz wychodził na czystą pozycję, ale w ostatniej chwili piłkę wybił mu spod nóg obrońca gości. Od tego momentu oliwianie przejęli inicjatywę i bramka dla nich wisiała w powietrzu. Dopięli swego w 32 min. Najpierw Kugiel uderzył z rzutu wolnego na bramkę Lechii, golkiper gości wypuścił piłkę z rąk, a z najbliższej odległości wbił ją do siatki Karol Grosz. Chwilę później powinno być 2:0 dla gospodarzy, a właściwie było, tylko nie wiedzieć czemu sędzia nie uznał prawidłowo zdobytej przez Grosza bramki. Świetnym podaniem otwierającym drogę do siatki popisał się Janukowicz. O spalonym nie mogło być mowy. Końcówka pierwszej połowy spotkania należała ponownie do Lechii. Dwukrotnie po rzutach rożnych egzekwowanych przez biało-zielonych, gospodarzy od utraty gola ratował Toporski. Jednak wynik tej części spotkania nie uległ już zmianie.

Lechii po raz pierwszy w obecnym sezonie zajrzało widmo porażki. Nie chcąc dopuścić do tego stanu rzeczy, w drugiej połowie z pasją natarli na gospodarzy. Mecz stał się bardzo ostry, mnożyły się faule i nieprzepisowe zagrania. Po kilku zawodników z obydwu drużyn powinno otrzymać czerwone kartki. Lechia zepchnęła biało-czarnych do głębokiej defensywy. Jednak świetnie obroną Olivii dyrygował Kamil Bartoszewicz. Po kontuzji nie ma już u niego śladu, a obecnie jest jednym z najmocniejszych punktów swojej drużyny. Piłkarze z Traugutta dopięli w końcu swego, po którymś z kolei wykonywanym kornerze i celnej główce ich obrońcy. Niestety defensywa miejscowych zaspała, a Toporski nie miał szans na skuteczną interwencję. W 65 min. miał miejsce incydent, który nie powinien się zdarzyć na tym szczeblu rozgrywek. Piłkarz gospodarzy za linią końcową boiska umyślnie nadepnął na nogę zawodnika Lechii, ?eliminując? go do końca meczu z gry. Spotkanie zawodnicy obydwu drużyn kończyli w ciemnościach, ze względu na mnożące się przerwy w grze. Lechia mogła ten mecz nawet wygrać, lecz tego dnia bramkarz Olivii nie dał się już pokonać. Do gorszących scen doszło tuż po końcowym gwizdku sędziego. Przepychanki pomiędzy kibicami obydwu zespołów oraz popchnięcie arbitra głównego przez kibica gości nie powinno mieć miejsca w rozgrywkach juniorskich oraz na żadnym innym obiekcie piłkarskim...

Olivia ? Lechia II Gdańsk 1:1 (1:0)

Bramki: Grosz.

Skład: Toporski ? Tryba, Wons, Bartoszewicz, Kowalewski - Raczkowski, Kugiel, Umański, Tomaczkowski - Janukowicz, Grosz oraz Jankowski, Jakowski, Skrzyński.

Olivian

 

|

W ostatnim meczu pierwszej rundy rozgrywek w Pomorskiej Lidze Juniorów rocznika 1995 biało-czarni na swoim boisku podzielili się punktami z Lechią II Gdańsk. Po końcowym gwizdku sędziego w obozie oliwian zapanowały minorowe nastroje.


fot.: Myst

Wszyscy byli przekonani, że tylko zwycięstwo, daje im dalszy awans do ?wiosennej? grupy mistrzowskiej. Jednak regulamin Polskiego Związku Piłki Nożnej stanowi, że w rozgrywkach ligowych bez odbytej rundy rewanżowej, o dalszej promocji decyduje stosunek zdobytych bramek. Tabela ligowa tak się ułożyła, że trzy drużyny zgromadziły równą ilość punktów (Pogoń Lębork, Zatoka Puck, Olivia). Jednak najlepszy bilans bramkowy ma zespół z Oliwy, który rywali wyprzedził o jedną bramkę!!! Piąte miejsce na półmetku rozgrywek przypadnie zatem Olivii. O tak dramatycznej końcówce sezonu zadecydowali sami piłkarze spod znaku ?oliwnego drzewka?, którzy wyraźnie przespali początek rundy. Porażki z Pogonią Lębork oraz Zatoką Puck mogły odbić się czkawką.

Zaległe spotkanie derbowe z Lechią stało na wysokim poziomie. Nie brakowało w nim walki i dramaturgii. Miejscowi do meczu, co już stało się przykrą tradycją, przystąpili znacznie osłabieni. Epidemia grypy i kontuzje nie oszczędziły oliwskiej drużyny i w tym ważnym meczu nie mogli zagrać z podstawowej kadry m.in. Damian Belecki, Patryk Grzymała, Krzysztof Olczak oraz Patryk Narloch. Spotkanie miało dodatkowy smaczek, ze względu na grę w ekipie Lechii - Jana Kamińskiego, byłego zawodnika biało-czarnych. Został on wypożyczony na rundę z Olivii (jego brat Przemek jest kontuzjowany). Przez pierwsze 20 minut biało-zieloni zdominowali grę. Ich postawa na boisku mogła się podobać, ale lechiści nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Kamila Toporskiego. Za to schowana za podwójną gardą Olivia mogła objąć prowadzenie. Świetne kontry wyprowadził Damian Kugiel i najpierw znakomicie obsłużył Pawła Tomaczkowskiego, który w sytuacji ?sam na sam? z bramkarzem strzelił wprost w niego. Chwilę później Jarek Janukowicz wychodził na czystą pozycję, ale w ostatniej chwili piłkę wybił mu spod nóg obrońca gości. Od tego momentu oliwianie przejęli inicjatywę i bramka dla nich wisiała w powietrzu. Dopięli swego w 32 min. Najpierw Kugiel uderzył z rzutu wolnego na bramkę Lechii, golkiper gości wypuścił piłkę z rąk, a z najbliższej odległości wbił ją do siatki Karol Grosz. Chwilę później powinno być 2:0 dla gospodarzy, a właściwie było, tylko nie wiedzieć czemu sędzia nie uznał prawidłowo zdobytej przez Grosza bramki. Świetnym podaniem otwierającym drogę do siatki popisał się Janukowicz. O spalonym nie mogło być mowy. Końcówka pierwszej połowy spotkania należała ponownie do Lechii. Dwukrotnie po rzutach rożnych egzekwowanych przez biało-zielonych, gospodarzy od utraty gola ratował Toporski. Jednak wynik tej części spotkania nie uległ już zmianie.

Lechii po raz pierwszy w obecnym sezonie zajrzało widmo porażki. Nie chcąc dopuścić do tego stanu rzeczy, w drugiej połowie z pasją natarli na gospodarzy. Mecz stał się bardzo ostry, mnożyły się faule i nieprzepisowe zagrania. Po kilku zawodników z obydwu drużyn powinno otrzymać czerwone kartki. Lechia zepchnęła biało-czarnych do głębokiej defensywy. Jednak świetnie obroną Olivii dyrygował Kamil Bartoszewicz. Po kontuzji nie ma już u niego śladu, a obecnie jest jednym z najmocniejszych punktów swojej drużyny. Piłkarze z Traugutta dopięli w końcu swego, po którymś z kolei wykonywanym kornerze i celnej główce ich obrońcy. Niestety defensywa miejscowych zaspała, a Toporski nie miał szans na skuteczną interwencję. W 65 min. miał miejsce incydent, który nie powinien się zdarzyć na tym szczeblu rozgrywek. Piłkarz gospodarzy za linią końcową boiska umyślnie nadepnął na nogę zawodnika Lechii, ?eliminując? go do końca meczu z gry. Spotkanie zawodnicy obydwu drużyn kończyli w ciemnościach, ze względu na mnożące się przerwy w grze. Lechia mogła ten mecz nawet wygrać, lecz tego dnia bramkarz Olivii nie dał się już pokonać. Do gorszących scen doszło tuż po końcowym gwizdku sędziego. Przepychanki pomiędzy kibicami obydwu zespołów oraz popchnięcie arbitra głównego przez kibica gości nie powinno mieć miejsca w rozgrywkach juniorskich oraz na żadnym innym obiekcie piłkarskim...

Olivia ? Lechia II Gdańsk 1:1 (1:0)

Bramki: Grosz.

Skład: Toporski ? Tryba, Wons, Bartoszewicz, Kowalewski - Raczkowski, Kugiel, Umański, Tomaczkowski - Janukowicz, Grosz oraz Jankowski, Jakowski, Skrzyński.

Olivian

 

Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

W ostatnim meczu pierwszej rundy rozgrywek w Pomorskiej Lidze Juniorów rocznika 1995 biało-czarni na swoim boisku podzielili się punktami z Lechią II Gdańsk. Po końcowym gwizdku sędziego w obozie oliwian zapanowały minorowe nastroje.


fot.: Myst

Wszyscy byli przekonani, że tylko zwycięstwo, daje im dalszy awans do ?wiosennej? grupy mistrzowskiej. Jednak regulamin Polskiego Związku Piłki Nożnej stanowi, że w rozgrywkach ligowych bez odbytej rundy rewanżowej, o dalszej promocji decyduje stosunek zdobytych bramek. Tabela ligowa tak się ułożyła, że trzy drużyny zgromadziły równą ilość punktów (Pogoń Lębork, Zatoka Puck, Olivia). Jednak najlepszy bilans bramkowy ma zespół z Oliwy, który rywali wyprzedził o jedną bramkę!!! Piąte miejsce na półmetku rozgrywek przypadnie zatem Olivii. O tak dramatycznej końcówce sezonu zadecydowali sami piłkarze spod znaku ?oliwnego drzewka?, którzy wyraźnie przespali początek rundy. Porażki z Pogonią Lębork oraz Zatoką Puck mogły odbić się czkawką.

Zaległe spotkanie derbowe z Lechią stało na wysokim poziomie. Nie brakowało w nim walki i dramaturgii. Miejscowi do meczu, co już stało się przykrą tradycją, przystąpili znacznie osłabieni. Epidemia grypy i kontuzje nie oszczędziły oliwskiej drużyny i w tym ważnym meczu nie mogli zagrać z podstawowej kadry m.in. Damian Belecki, Patryk Grzymała, Krzysztof Olczak oraz Patryk Narloch. Spotkanie miało dodatkowy smaczek, ze względu na grę w ekipie Lechii – Jana Kamińskiego, byłego zawodnika biało-czarnych. Został on wypożyczony na rundę z Olivii (jego brat Przemek jest kontuzjowany). Przez pierwsze 20 minut biało-zieloni zdominowali grę. Ich postawa na boisku mogła się podobać, ale lechiści nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Kamila Toporskiego. Za to schowana za podwójną gardą Olivia mogła objąć prowadzenie. Świetne kontry wyprowadził Damian Kugiel i najpierw znakomicie obsłużył Pawła Tomaczkowskiego, który w sytuacji ?sam na sam? z bramkarzem strzelił wprost w niego. Chwilę później Jarek Janukowicz wychodził na czystą pozycję, ale w ostatniej chwili piłkę wybił mu spod nóg obrońca gości. Od tego momentu oliwianie przejęli inicjatywę i bramka dla nich wisiała w powietrzu. Dopięli swego w 32 min. Najpierw Kugiel uderzył z rzutu wolnego na bramkę Lechii, golkiper gości wypuścił piłkę z rąk, a z najbliższej odległości wbił ją do siatki Karol Grosz. Chwilę później powinno być 2:0 dla gospodarzy, a właściwie było, tylko nie wiedzieć czemu sędzia nie uznał prawidłowo zdobytej przez Grosza bramki. Świetnym podaniem otwierającym drogę do siatki popisał się Janukowicz. O spalonym nie mogło być mowy. Końcówka pierwszej połowy spotkania należała ponownie do Lechii. Dwukrotnie po rzutach rożnych egzekwowanych przez biało-zielonych, gospodarzy od utraty gola ratował Toporski. Jednak wynik tej części spotkania nie uległ już zmianie.

Lechii po raz pierwszy w obecnym sezonie zajrzało widmo porażki. Nie chcąc dopuścić do tego stanu rzeczy, w drugiej połowie z pasją natarli na gospodarzy. Mecz stał się bardzo ostry, mnożyły się faule i nieprzepisowe zagrania. Po kilku zawodników z obydwu drużyn powinno otrzymać czerwone kartki. Lechia zepchnęła biało-czarnych do głębokiej defensywy. Jednak świetnie obroną Olivii dyrygował Kamil Bartoszewicz. Po kontuzji nie ma już u niego śladu, a obecnie jest jednym z najmocniejszych punktów swojej drużyny. Piłkarze z Traugutta dopięli w końcu swego, po którymś z kolei wykonywanym kornerze i celnej główce ich obrońcy. Niestety defensywa miejscowych zaspała, a Toporski nie miał szans na skuteczną interwencję. W 65 min. miał miejsce incydent, który nie powinien się zdarzyć na tym szczeblu rozgrywek. Piłkarz gospodarzy za linią końcową boiska umyślnie nadepnął na nogę zawodnika Lechii, ?eliminując? go do końca meczu z gry. Spotkanie zawodnicy obydwu drużyn kończyli w ciemnościach, ze względu na mnożące się przerwy w grze. Lechia mogła ten mecz nawet wygrać, lecz tego dnia bramkarz Olivii nie dał się już pokonać. Do gorszących scen doszło tuż po końcowym gwizdku sędziego. Przepychanki pomiędzy kibicami obydwu zespołów oraz popchnięcie arbitra głównego przez kibica gości nie powinno mieć miejsca w rozgrywkach juniorskich oraz na żadnym innym obiekcie piłkarskim…

Olivia ? Lechia II Gdańsk 1:1 (1:0)

Bramki: Grosz.

Skład: Toporski ? Tryba, Wons, Bartoszewicz, Kowalewski – Raczkowski, Kugiel, Umański, Tomaczkowski – Janukowicz, Grosz oraz Jankowski, Jakowski, Skrzyński.

Olivian