Niemcy zwlekają z odbiorem Polanki 57/58
Niemieccy spadkobiercy odsuwają w czasie przejęcie posesji przy ul. Polanki 57/58. Budynkiem nadal administruje zarząd komunalny a mieszkańcy żyją w zawieszeniu i obawiają się czy nie dojdzie do katastrofy budowlanej.
Budynki Polanki 57 i 58
Dwa lata temu Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego nakazujący miastu Gdańsk zwrot obywatelom Niemiec posesji przy ul. Polanki 57/58 w Oliwie. We wtorek miało nastąpić przekazanie budynku prawowitym właścicielom. Jednak do tego nie doszło. Pełnomocnik pięciorga spadkobierców, Mecenas Andrzej Nowak poprosił o czas na decyzję do 5 grudnia.
Wyrok sądu nie precyzował kiedy ma nastąpić przekazanie nieruchomości. Mimo wygranego procesu, do przejęcia posesji nie kwapili się spadkobiercy. Od czasu procesu sądowego, komunalny administrator zaprzestał finansowania remontów w spornej kamienicy. Pięć mieszkających tam rodzin obawia się, że budynek się zawali. W złym stanie jest dach, fundamenty, pęka jedna ze ścian. Aby zakończyć ten stan przejściowy, Urząd Miasta na początku listopada wezwał spadkobierców do finalnego odebrania nieruchomości.
Mecenas Nowak zwracał uwagę na fatalny stan budynku i wyraził zarzut zaniedbania budynku przez cały okres gospodarowania przez miasto Gdańsk. Budynek znajduje się w stanie tragicznym. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że wszystko może się zawalić jak domek z kart. – mówił pełnomocnik spadkobierców. Mecenas Nowak przed przyjazdem miejskich urzędników przygotowywał dokumentacje fotograficzną dla swoich klientów. Spadkobiercy muszą zapoznać się z dokumentacja techniczną i finansową, przed podjęciem ostatecznej decyzji. Zgodnie z wyrokiem sądu, przed przejęciem kamienicy spadkobiercy powinni oddać miastu Gdańsk nieco ponad 82 tysiące zł jako rekompensatę za wydatki poniesione na utrzymanie nieruchomości.
Mieszkańcy obawiają się również możliwości znalezienia się na bruku. Nowy właściciel może podnieść lokatorom czynsz. Może również wypowiedzieć umowy najmu, z 3 ? letnim okresem wypowiedzenia. W takim przypadku mieszkańcy będą mogli wystąpić o mieszkania komunalne.
Sporny budynek i parcela decyzją gdańskiego sądu grodzkiego w 1946 roku przywrócone zostały Augustowi Lindhoffowi, który nieruchomość tę stracił tuż po wojnie. August Lindhoff zmarł w Gdańsku w 1963 r. Budynek po nim odziedziczyli spadkobiercy mieszkający w Niemczech. W 1977 roku okazało się, że administrujący kamienicą szwagier Lindhoffa nie jest w stanie jej utrzymać. Decyzją ówczesnego prezydenta Gdańska nieruchomość została przejęta w zarząd państwowy. Kilka lat temu pięciu krewnych Lindhoffa rozpoczęło starania o odzyskanie mienia. Zakończyły się one w 2007 r. postanowieniem Sądu Okręgowego w Gdańsku, który nakazał wydanie Niemcom nieruchomości, ale miasto się odwołało od tej decyzji. W 2009 roku Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego.
Tomasz Strug
Niemieccy spadkobiercy odsuwają w czasie przejęcie posesji przy ul. Polanki 57/58. Budynkiem nadal administruje zarząd komunalny a mieszkańcy żyją w zawieszeniu i obawiają się czy nie dojdzie do katastrofy budowlanej.
Budynki Polanki 57 i 58
Dwa lata temu Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego nakazujący miastu Gdańsk zwrot obywatelom Niemiec posesji przy ul. Polanki 57/58 w Oliwie. We wtorek miało nastąpić przekazanie budynku prawowitym właścicielom. Jednak do tego nie doszło. Pełnomocnik pięciorga spadkobierców, Mecenas Andrzej Nowak poprosił o czas na decyzję do 5 grudnia.
Wyrok sądu nie precyzował kiedy ma nastąpić przekazanie nieruchomości. Mimo wygranego procesu, do przejęcia posesji nie kwapili się spadkobiercy. Od czasu procesu sądowego, komunalny administrator zaprzestał finansowania remontów w spornej kamienicy. Pięć mieszkających tam rodzin obawia się, że budynek się zawali. W złym stanie jest dach, fundamenty, pęka jedna ze ścian. Aby zakończyć ten stan przejściowy, Urząd Miasta na początku listopada wezwał spadkobierców do finalnego odebrania nieruchomości.
Mecenas Nowak zwracał uwagę na fatalny stan budynku i wyraził zarzut zaniedbania budynku przez cały okres gospodarowania przez miasto Gdańsk. Budynek znajduje się w stanie tragicznym. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że wszystko może się zawalić jak domek z kart. – mówił pełnomocnik spadkobierców. Mecenas Nowak przed przyjazdem miejskich urzędników przygotowywał dokumentacje fotograficzną dla swoich klientów. Spadkobiercy muszą zapoznać się z dokumentacja techniczną i finansową, przed podjęciem ostatecznej decyzji. Zgodnie z wyrokiem sądu, przed przejęciem kamienicy spadkobiercy powinni oddać miastu Gdańsk nieco ponad 82 tysiące zł jako rekompensatę za wydatki poniesione na utrzymanie nieruchomości.
Mieszkańcy obawiają się również możliwości znalezienia się na bruku. Nowy właściciel może podnieść lokatorom czynsz. Może również wypowiedzieć umowy najmu, z 3 ? letnim okresem wypowiedzenia. W takim przypadku mieszkańcy będą mogli wystąpić o mieszkania komunalne.
Sporny budynek i parcela decyzją gdańskiego sądu grodzkiego w 1946 roku przywrócone zostały Augustowi Lindhoffowi, który nieruchomość tę stracił tuż po wojnie. August Lindhoff zmarł w Gdańsku w 1963 r. Budynek po nim odziedziczyli spadkobiercy mieszkający w Niemczech. W 1977 roku okazało się, że administrujący kamienicą szwagier Lindhoffa nie jest w stanie jej utrzymać. Decyzją ówczesnego prezydenta Gdańska nieruchomość została przejęta w zarząd państwowy. Kilka lat temu pięciu krewnych Lindhoffa rozpoczęło starania o odzyskanie mienia. Zakończyły się one w 2007 r. postanowieniem Sądu Okręgowego w Gdańsku, który nakazał wydanie Niemcom nieruchomości, ale miasto się odwołało od tej decyzji. W 2009 roku Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego.
Tomasz Strug