Wiadomości z Paszczyny – Pora obiadu
Czy obiad może być sprawą polityczną w Polsce? Oczywiście, jak każdy inny temat.
75 rocznicę obchodzi właśnie pomysł Finlandii na obiady w szkołach.
Państwo funduje wszystkim dzieciom obiad. Bez względu na stan zamożności rodziców. Taki obiad integruje, uczy manier, zachowania się przy stole. Państwo ma pewność, że każde dziecko przynajmniej raz dziennie zje ciepły posiłek. Rodzice mogą poświęcić się pracy, bo wiedzą, że dziecko nie jest głodne.
Żona opowiadała o pracy w jednym z gdańskich przedszkoli. Kilkanaście lat temu.
Dzieci uwielbiały rozkładać naczynia, pomagać. Nosiły drugie danie, kompot. Potem każdy zanosił talerz, stała pani i pokazywała, gdzie wrzucamy sztućce, a gdzie stawiamy brudne naczynia. Szczególnie w mniejszych miejscowościach kuchnia w szkole to dodatkowe zatrudnienie i obrót w lokalnych sklepach.
Obiady szkolne zawsze będą lepsze od jedzenia byle czego sklepowego lub pudełek produkowanych w tysiącach dziennie.
Teraz króluje obiad pudełkowy
Catering przywozi. Sztucznie, pudełkowo, no i dla wybranych.
Wracamy więc do roli polityki. Gdy powstawało 500 plus próbowałem przebić się z pomysłem fińskim. Zamiast kasy dla rodziców obiad w szkole. Dla każdego. A kasa, której na obiad dla dziecka nie wydasz, będzie na plusie.
Wiadomo, że najprostsze i najlepsze rozwiązania nie mają szans na przebicie. Bo przecież o głosy chodzi wyborcze. Dzieci nie głosują.
Z drugiej strony politycy nie myślą o rozwiązaniu systemowym, całościowym. Bo przecież część dzieci dalej tego obiadu nie je, bo rodzic obiad przepija. Góra nie myśli o dobru dzieci, bo ważne są głosy wyborcze. Bo tak naprawdę to politycy dzieci mają gdzieś. Nie łudźmy się. To jest tylko pomysł na zdobywanie głosów. To nie jest również myślenie w kategoriach państwa. Mam wrażenie, że obecny system nie zrobił nic dla zbudowania prawdziwej społeczności.
A gdyby tak 800 plus zainwestować jednak w dzieci? System obiadów dla wszystkich i zajęć pozalekcyjnych? Za te właśnie pieniądze. Spotkania z psychologami?
Wiem, nie przebiję się. Widzę wpisy pod tekstem. Pełne oburzenia na chęć zabrania 800 plus. Bo się należy.
Otóż mój syn lat 40 wychowywał się w czasach, gdy 500 plus nie było. Niczego nie było. Pracowałem w soboty, a czasem niedziele, żeby utrzymać rodzinę. Nikt nie dawał dodatków na nic. Teraz z moich podatków daje się kasę wyborczą zamiast skorzystać z rozwiązań innych.
Teraz też można dorobić, ale po co? Ciepła kaska jest ok.
Niestety.
Korespondent Łoś
Zdjęcie ilustracyjne – Education Finland