Reklama

Wystawa Marii Rutkowskiej Nienartowicz

Wystawa w Domu Zarazy. Żeby ją odnaleźć, należy nieco zejść z głównego traktu oliwskiego, jednak tę niewielką niedogodność rekompensuje ekspozycja. Tematem wystawy jest twórczość Marii Rutkowskiej Nienartowicz- żywot św. Wojciecha z Drzwi Gnieźnieńskich.

 fot.: Tomasz Strug

Jak to wygląda z bliska i w szczególe, warto przekonać się naocznie, nic jednak nie zastąpi osobistego przewodnictwa pani Marii po wystawie. Ponieważ artystka swoje dzieła wykonywała techniką linorytów (a więc wycinania obrazków rylcem w linoleum a następnie odbijania ich za pomocą tuszu na papierze), wzbudziło to niemałe zainteresowanie, któż bowiem wcześniej o czymś podobnym słyszał? Z całą pewnością nie wszyscy. Odbitki zostały rozwieszone na ścianach w zgodzie z chronologią. Zwiedzający pod przewodnictwem autorki ruszyli więc tą drogą krzyżową- która miała z nią wspólny tylko krąg kultury chrześcijańskiej, gdyż składała się z bardzo zajmujących, nawet wesołych, opowieści pani Marii. Każdy przystanek został opisany, a szczegóły niewidoczne dla oka zwykłego śmiertelnika wskazane wdzięcznie przez artystkę.

Mógłby ktoś powiedzieć, że cóż w tym takiego- mała lokalna wystawa, czerwone dywany i poczęstunek, na ścianach rozwieszone dzieła. Tutaj mamy do czynienia z wielkim wkładem artystycznym nie tylko pani Marii, ale także organizatorów, którzy postarali się o zapewnienie zachęcającej atmosfery. Nie ma tu mowy o świeczkach, kadzidełkach i ciężkich kotarach. Światełka rzeczywiście były, reflektory również, przede wszystkim jednak wystrój wnętrza przywodził na myśl pracownię, w której tworzy się Sztukę. Oprócz głównej,  już wspomnianej wystawy, do eksponatów zaliczały się akwarele tejże autorki rozstawione na pozłacanych drabinach. Z samego rogu natomiast dochodziły dźwięki fortepianu, muzyka nastrojowa, pięknie zagrana i nie zagłuszająca rozmów.

Dodatkiem dla smakoszy były wystawione w drugim pokoiku rysunki- szkice pani Marii Nienartowicz, które wzbudziły zainteresowanie ze względu na prostotę, a także wykazany w nich talent do chwytania chwili. Są to przede wszystkim twarze, postacie ludzkie, lub scenki rodzajowe- na przykład z rynku, czy z Kazimierza.

Do Domu Zarazy można zajrzeć i zobaczyć coś zupełnie wyjątkowego. Jak się okazało, istnienie tego miejsca jest podyktowane potrzebą ludzi oglądania nie tylko słynnych dzieł na wielkich wernisażach, gdzie tłumy nie pozwalają na spokojne rozsmakowywanie się w sztuce, ale na lokalnych wystawach, które zapewnią odpowiednią atmosferę i kontakt z artystą.

Dorota Pawłowska

Wernisaż wystawy odbył się 20 X w Domu Zarazy

Wystawa w Domu Zarazy. Żeby ją odnaleźć, należy nieco zejść z głównego traktu oliwskiego, jednak tę niewielką niedogodność rekompensuje ekspozycja. Tematem wystawy jest twórczość Marii Rutkowskiej Nienartowicz- żywot św. Wojciecha z Drzwi Gnieźnieńskich.

 fot.: Tomasz Strug

Jak to wygląda z bliska i w szczególe, warto przekonać się naocznie, nic jednak nie zastąpi osobistego przewodnictwa pani Marii po wystawie. Ponieważ artystka swoje dzieła wykonywała techniką linorytów (a więc wycinania obrazków rylcem w linoleum a następnie odbijania ich za pomocą tuszu na papierze), wzbudziło to niemałe zainteresowanie, któż bowiem wcześniej o czymś podobnym słyszał? Z całą pewnością nie wszyscy. Odbitki zostały rozwieszone na ścianach w zgodzie z chronologią. Zwiedzający pod przewodnictwem autorki ruszyli więc tą drogą krzyżową- która miała z nią wspólny tylko krąg kultury chrześcijańskiej, gdyż składała się z bardzo zajmujących, nawet wesołych, opowieści pani Marii. Każdy przystanek został opisany, a szczegóły niewidoczne dla oka zwykłego śmiertelnika wskazane wdzięcznie przez artystkę.

Mógłby ktoś powiedzieć, że cóż w tym takiego- mała lokalna wystawa, czerwone dywany i poczęstunek, na ścianach rozwieszone dzieła. Tutaj mamy do czynienia z wielkim wkładem artystycznym nie tylko pani Marii, ale także organizatorów, którzy postarali się o zapewnienie zachęcającej atmosfery. Nie ma tu mowy o świeczkach, kadzidełkach i ciężkich kotarach. Światełka rzeczywiście były, reflektory również, przede wszystkim jednak wystrój wnętrza przywodził na myśl pracownię, w której tworzy się Sztukę. Oprócz głównej,  już wspomnianej wystawy, do eksponatów zaliczały się akwarele tejże autorki rozstawione na pozłacanych drabinach. Z samego rogu natomiast dochodziły dźwięki fortepianu, muzyka nastrojowa, pięknie zagrana i nie zagłuszająca rozmów.

Dodatkiem dla smakoszy były wystawione w drugim pokoiku rysunki- szkice pani Marii Nienartowicz, które wzbudziły zainteresowanie ze względu na prostotę, a także wykazany w nich talent do chwytania chwili. Są to przede wszystkim twarze, postacie ludzkie, lub scenki rodzajowe- na przykład z rynku, czy z Kazimierza.

Do Domu Zarazy można zajrzeć i zobaczyć coś zupełnie wyjątkowego. Jak się okazało, istnienie tego miejsca jest podyktowane potrzebą ludzi oglądania nie tylko słynnych dzieł na wielkich wernisażach, gdzie tłumy nie pozwalają na spokojne rozsmakowywanie się w sztuce, ale na lokalnych wystawach, które zapewnią odpowiednią atmosferę i kontakt z artystą.


Dorota Pawłowska

Wernisaż wystawy odbył się 20 X w Domu Zarazy

|

Wystawa w Domu Zarazy. Żeby ją odnaleźć, należy nieco zejść z głównego traktu oliwskiego, jednak tę niewielką niedogodność rekompensuje ekspozycja. Tematem wystawy jest twórczość Marii Rutkowskiej Nienartowicz- żywot św. Wojciecha z Drzwi Gnieźnieńskich.

 fot.: Tomasz Strug

Jak to wygląda z bliska i w szczególe, warto przekonać się naocznie, nic jednak nie zastąpi osobistego przewodnictwa pani Marii po wystawie. Ponieważ artystka swoje dzieła wykonywała techniką linorytów (a więc wycinania obrazków rylcem w linoleum a następnie odbijania ich za pomocą tuszu na papierze), wzbudziło to niemałe zainteresowanie, któż bowiem wcześniej o czymś podobnym słyszał? Z całą pewnością nie wszyscy. Odbitki zostały rozwieszone na ścianach w zgodzie z chronologią. Zwiedzający pod przewodnictwem autorki ruszyli więc tą drogą krzyżową- która miała z nią wspólny tylko krąg kultury chrześcijańskiej, gdyż składała się z bardzo zajmujących, nawet wesołych, opowieści pani Marii. Każdy przystanek został opisany, a szczegóły niewidoczne dla oka zwykłego śmiertelnika wskazane wdzięcznie przez artystkę.

Mógłby ktoś powiedzieć, że cóż w tym takiego- mała lokalna wystawa, czerwone dywany i poczęstunek, na ścianach rozwieszone dzieła. Tutaj mamy do czynienia z wielkim wkładem artystycznym nie tylko pani Marii, ale także organizatorów, którzy postarali się o zapewnienie zachęcającej atmosfery. Nie ma tu mowy o świeczkach, kadzidełkach i ciężkich kotarach. Światełka rzeczywiście były, reflektory również, przede wszystkim jednak wystrój wnętrza przywodził na myśl pracownię, w której tworzy się Sztukę. Oprócz głównej,  już wspomnianej wystawy, do eksponatów zaliczały się akwarele tejże autorki rozstawione na pozłacanych drabinach. Z samego rogu natomiast dochodziły dźwięki fortepianu, muzyka nastrojowa, pięknie zagrana i nie zagłuszająca rozmów.

Dodatkiem dla smakoszy były wystawione w drugim pokoiku rysunki- szkice pani Marii Nienartowicz, które wzbudziły zainteresowanie ze względu na prostotę, a także wykazany w nich talent do chwytania chwili. Są to przede wszystkim twarze, postacie ludzkie, lub scenki rodzajowe- na przykład z rynku, czy z Kazimierza.

Do Domu Zarazy można zajrzeć i zobaczyć coś zupełnie wyjątkowego. Jak się okazało, istnienie tego miejsca jest podyktowane potrzebą ludzi oglądania nie tylko słynnych dzieł na wielkich wernisażach, gdzie tłumy nie pozwalają na spokojne rozsmakowywanie się w sztuce, ale na lokalnych wystawach, które zapewnią odpowiednią atmosferę i kontakt z artystą.


Dorota Pawłowska

Wernisaż wystawy odbył się 20 X w Domu Zarazy

Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Wystawa w Domu Zarazy. Żeby ją odnaleźć, należy nieco zejść z głównego traktu oliwskiego, jednak tę niewielką niedogodność rekompensuje ekspozycja. Tematem wystawy jest twórczość Marii Rutkowskiej Nienartowicz- żywot św. Wojciecha z Drzwi Gnieźnieńskich.

 fot.: Tomasz Strug

Jak to wygląda z bliska i w szczególe, warto przekonać się naocznie, nic jednak nie zastąpi osobistego przewodnictwa pani Marii po wystawie. Ponieważ artystka swoje dzieła wykonywała techniką linorytów (a więc wycinania obrazków rylcem w linoleum a następnie odbijania ich za pomocą tuszu na papierze), wzbudziło to niemałe zainteresowanie, któż bowiem wcześniej o czymś podobnym słyszał? Z całą pewnością nie wszyscy. Odbitki zostały rozwieszone na ścianach w zgodzie z chronologią. Zwiedzający pod przewodnictwem autorki ruszyli więc tą drogą krzyżową- która miała z nią wspólny tylko krąg kultury chrześcijańskiej, gdyż składała się z bardzo zajmujących, nawet wesołych, opowieści pani Marii. Każdy przystanek został opisany, a szczegóły niewidoczne dla oka zwykłego śmiertelnika wskazane wdzięcznie przez artystkę.

Mógłby ktoś powiedzieć, że cóż w tym takiego- mała lokalna wystawa, czerwone dywany i poczęstunek, na ścianach rozwieszone dzieła. Tutaj mamy do czynienia z wielkim wkładem artystycznym nie tylko pani Marii, ale także organizatorów, którzy postarali się o zapewnienie zachęcającej atmosfery. Nie ma tu mowy o świeczkach, kadzidełkach i ciężkich kotarach. Światełka rzeczywiście były, reflektory również, przede wszystkim jednak wystrój wnętrza przywodził na myśl pracownię, w której tworzy się Sztukę. Oprócz głównej,  już wspomnianej wystawy, do eksponatów zaliczały się akwarele tejże autorki rozstawione na pozłacanych drabinach. Z samego rogu natomiast dochodziły dźwięki fortepianu, muzyka nastrojowa, pięknie zagrana i nie zagłuszająca rozmów.

Dodatkiem dla smakoszy były wystawione w drugim pokoiku rysunki- szkice pani Marii Nienartowicz, które wzbudziły zainteresowanie ze względu na prostotę, a także wykazany w nich talent do chwytania chwili. Są to przede wszystkim twarze, postacie ludzkie, lub scenki rodzajowe- na przykład z rynku, czy z Kazimierza.

Do Domu Zarazy można zajrzeć i zobaczyć coś zupełnie wyjątkowego. Jak się okazało, istnienie tego miejsca jest podyktowane potrzebą ludzi oglądania nie tylko słynnych dzieł na wielkich wernisażach, gdzie tłumy nie pozwalają na spokojne rozsmakowywanie się w sztuce, ale na lokalnych wystawach, które zapewnią odpowiednią atmosferę i kontakt z artystą.


Dorota Pawłowska

Wernisaż wystawy odbył się 20 X w Domu Zarazy