Reklama

Bruno Gröning – uzdrowiciel z Oliwy

Urodził się w Oliwie. Wielu twierdzi, że dzięki niemu odzyskało zdrowie. Wielu sądzi, że mimo śmierci, wciąż działają jego uzdrowicielskie moce. Inni oskarżaja go o stworznie sekty. Bruno Gröning – uzdrowiciel z Oliwy.

Historia tej kontrowersyjnej postaci zaczyna się 31 maja 1906 roku w Oliwie. Wtedy to w domu przy ulicy Czyżewskiego 19 (Ludolfiner Weg) przychodzi na świat Bruno Groenkowski. Był on czwartym z siedmiorga dzieci małżeństwa Augusta i Margarethe. Była to głęboko wierząca, katolicka rodzina polsko – niemiecka. Matka była Niemką a zajmujący się murarstwem ojciec Polakiem.

Samo narodzenie owiane jest legendą i opowiada się o nim jak o cudownym zdarzeniu:

Niezwykłość tego dziecka rozpoczęła się już w samym momencie narodzin. Jego matka miała zawsze ciężkie porody, tymczasem Bruno przyszedł na świat szczególnie lekko. Krótko po porodzie matka udała się do lasu, by powiadomić o tym jego ojca, który tam przebywał.


Rodzice Bruno Gröninga

Bruno miał ciężkie dzieciństwo.W niemieckim czasopiśmie „Revue” pisano 4.9.1949 r. o dzieciństwie Bruno Gröninga:

Uczył się samotności już jako dziecko, które ledwie umiało mówić. Uciekał z domu i bawił się w sąsiedztwie ze zwierzętami, które były dla niego ważniejsze, niż jego własne rodzeństwo. Gdy umiał już lepiej chodzić, odkrył duży las, który znajduje się w pobliżu tych czynszowych kamienic. Zanurzał się w nim, jak w jakimś wielkim tajemniczym świecie. Od swojej matki nauczył się jednego: modlitwy! I tę prostą dziecięcą wiarę w Matkę Boską zabierał do lasu, który stał się jego światem. Ten mały Bruno stał się dziwakiem, jakiego nie widziano jeszcze nigdy wśród chłopców robotników na ulicy Ludolfinger. Znikał nieraz na parę dni. Nikt nie wiedział, czym się żywił. W jego domu panowała reguła, kto za późno przychodził na posiłek, ten nie dostawał nic, albo tylko to, co jeszcze pozostało. Tak więc Bruno głodował niaraz przez wiele dni. Nieraz znajomi widzieli go leżącego pod krzakiem, jak obserwował starannie liście i trawę. Przypadkowo zauważono jego osobliwy kontakt do wiewiórek i innych zwierząt. Znaleziono go też kiedyś zupełnie samego na cmentarzu. Czasem widziano, jak się tam modlił. […] Pewnego razu zaobserwowano go, jak szedł w zadumie za kulejącym psem. Bawił się z nim. Głaskał go. […] Biagało za nim dużo zwierząt. Jeżeli leżały chore, to wstawały i biegły za nim do lasu.


ul. Czyżewskiego 19 (Ludolfiner Weg 19) – nieistniejący dom w którym urodził się Bruno Grönkowski

Jak pisał w swoich wspomnieniach o leśnych ucieczkach:

Tu przeżywałem Boga w każdym krzaku, w każdym drzewie, w każdym zwierzęciu a nawet w kamieniach. Wszędzie mogłem stać godzinami ? pojęcie czasu nie istniało ? stać i zamyślać się i ciągle czułem się tak, jakby całe moje wewnętrzne życie sięgało w nieskończoność.

Często był łapany  przez ludzi w lesie i prowadzony do rodziców. Otrzymywał wtedy przeważnie porządne lanie i zamykano go za karę w pokoju domu przy Czyżewskiego.


ul. Zajęcza 1 (Am Hasenwinkel 1) – dom w którym również mieszkała rodzina Grönkowski

Bruno Gröning pisze w swoim życiorysie: Już wtedy, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, w mojej obecności ludzie chorzy byli uwalniani od dolegliwości, dzieci i dorośli, podnieceni w czasie kłótni, po kilku moich słowach stawali się całkowicie spokojni. Jako dziecko mogłem stwierdzić, że zwierzęta, które uchodziły za szczególnie płochliwe albo złe, wobec mnie zachowywały się łagodnie i potulnie. Z tego powodu moje stosunki z domem rodzinnym były szczególne i napięte. Wkrótce dążyłem do pełnej samodzielności, chcąc wyjść z sytuacji „bycia nie rozumianym” w rodzinie.


Bruno, drugi chłopiec od lewej

Po zakończeniu nauki szkolnej trwającej tylko pięć lat Bruno zaczął uczyć się handlu, z czego rychło zrezygnował, aby podjąć naukę w zawodzie cieśli. Zmianę tę uzasadniał zdecydowanym życzeniem swojego ojca, który chciał by syn zarabiał na swoje utrzymanie rzemiosłem budowlanym. Jednak nauka u cieśli również  nie zakończył. Musiał z niej zrezygnować kwartał przed egzaminem końcowym, ponieważ zakład, w którym się uczył, zamknięto z powodu braku zleceń.

W roku 1925 Bruno jako 19-latek otworzył własną małą firmę stolarki budowanej i meblowej.

W wieku 21 lat Bruno poślubił Gertrudę. Małżonkom urodzili się dwaj synowie: w 1930 r. starszy syn Harald, w 1940 r. młodszy syn Günther. Jego żona nie rozumiała go zupełnie. Dążyła do prowadzenia typowego mieszczańskiego życia rodzinnego. A uzdrowienia dokonywane przez męża uważała za dziwaczenie. Obydwaj synowie Harald i Günter  umarli w wieku dziewięciu lat. Gertrud Gröning nie wierząc w uzdrawiającą siłę swojego męża, powierzyła swoje dzieci opiece lekarzy. Harald umiera w roku 1939 z powodu wady zastawki serca.  W roku 1949 jego młodszy syn, Günther zmarł na ropne zapalenie opłucnej.

W 1927 roku Bruno musiał zamknąć firmę. Potem nie mając stałego zatrudnienia, pracował kolejno w branży budowlanej, w przemyśle drzewnym, w fabryce lakierów, fabryce skrzyń, fabryce czekolady, w porcie i w gdańskim urzędzie pocztowym. Dopiero po przyłączeniu Gdańska do hitlerowskich Niemiec Bruno znalazł stałe zatrudnienie: pracował jako elektromonter w firmie Siemens. Dalszej nauki Gröning już nie podjął. Podobno nie przeczytał w życiu żadnej książki. Od 1939 roku mieszkał we Wrzeszczu przy Magdeburger Strasse 77.

W roku 1943 Gröninga powołano do Wehrmachtu. Z powodu odmowy strzelania do ludzi, zagrożono mu sądem wojennym. W końcu jednak wysłano go na front wschodni. W grudniu 1943 roku odłamek granatu zranił go w prawe, a w styczniu 1944 ? w lewe udo. Leczenie tych ran trwało do 1945 roku. Na początku tego roku musiał wrócić na front, a 5 marca dostał się na Pomorzu do radzieckiej niewoli. Z końcem 1945 roku  zwolniono go i jako przesiedleniec wyjechał do Haigerselbach w okręgu Dill. Później wraz z żoną wprowadził się do kwatery dla uchodźców w Dillenburgu.

W czasie swojego pobytu w Dillenburgu Gröning był postrzegany przez ludzi, którzy mieli z nim do czynienia, jako osoba obdarzona szczególną siłą uzdrawiającą. Miał uzdrowić kuzynkę swojej gospodyni. Początkowo jeszcze w wąskim, prywatnym gronie przybywali do Gröninga inwalidzi wojenni i chorzy w nadziei, że jego uzdrawiająca siła przyniesie im poprawę. 14 marca 1949 o przybycie do Herford poprosiła Gröninga rodzina Hülsmannów, która słyszała już o jego sławie jako uzdrowiciela. Bruno miał uzdrowić ich 8-letniego syna, Dietera Hülsmanna cierpiącego na zanik mięśni. Stan syna poprawił się po przybyciu Gröninga.

Gazety donosiły o „cudownym doktorze” i w  brytyjskiej strefie okupacyjnej stał się on tematem dnia.
Manfred Lütgenhorst z monachijskiej gazety „Münchner Merkur” napisał 24 czerwca 1949r. między innymi:

Gdy przybyłem do Herford o godz. 10.30 rano, przed małym piętrowym domem na Placu Wilhelma zgromadziło się około tysiąc ludzi. Był to nieopisany obraz ludzkiego nieszczęścia. Niezliczeni sparaliżowani na wózkach inwalidzkich, na noszach dźwiganych przez swych krewnych. Niewidomi, głuchoniemi, matki ze sparaliżowanymi i upośledzonymi psychicznie dziećmi, stare babcie i młodzi mężczyźni tłoczyli się jęcząc. Prawie sto samochodów osobowych, ciężarowych i omnibusów parkowało na placu – i wszystkie przybyły z daleka.


Bruno Groening na balkonie domu przy Placu Wilhelma 7 w Herford

’Czy wierzycie, że będziecie uzdrowieni?? pytałem chorych. Kiwali potakująco głowami. ?Powinien Pan tu przyjść wczoraj?, odpowiedział mi jeden z nich. ?Pan Groening był w tym czasie w Viersen w Nadrenii, a tutaj na placu podniosło się pięciu sparaliżowanych ludzi i poszło normalnie do domu. Uzdrowienie na odległość – to miejsce ich uzdrowiło!? Inni chorzy potwierdzili to.

Tak zaczęła się najpierw ogólnoniemiecka a potem międzynardowa sława Gröninga. Spotykał się  z pragnącymi uzdrowień ludźmi na wielkich spotkaniach. Na takie spotkania przyjeżdzało po kilkadziesiąt tysięcy ludzi jednorazowo.

Na tych zbiorowych spotkaniach Bruno Gröning miał zwyczaj w krótkich słowach przemawiać do obecnych, wyjaśniając im swoją prostą wiarę w Boga i wyraźnie wskazywał na swoją uzdrawiającą siłę, która nie pochodziła od niego samego, lecz od Boga.

Wkrótce władze a  przede wszystkim resort zdrowia zajął się sprawą uzdrowień. Utworzono komisję badawczą i Gröning otrzymał zakaz uzdrawiania. Bruno Gröning udał się w sierpniu 1949 r. na południe Niemiec. Chciał uciec od wrzawy wokół swojej osoby i wycofał się na prywatną posiadłość pod Rosenheim w pobliżu Monachium. Początkowo udało się utrzymać jego pobyt w tajemnicy. Jednak po pierwszych informacjach w gazetach o jego przybyciu do Bawarii, rozpoczął się prawdziwy masowy szturm.

Codziennie do Traberhof napływało do 30 000 ludzi. Prasa, radio i magazyn tygodniowy przedstawiały obszerne doniesienia. Nakręcono nawet film kinowy pod tytułem „Groening”, który dokumentował zdarzenia z nim związane.


Około 30 tysięcy osób w Traberhof koło Rosenheim, w pobliżu Monachium we wrześniu 1949

Bawarskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało wówczas, że wstępne badanie działalności uzdrowicielskiej Bruno Gröninga wykazało, iż można ją uważać za działalność opierającą się na miłości, i w takich ramach nie wymaga ona pozwolenia na jej wykonywanie zgodnie z ustawą o nie będących lekarzami naturoterapeutach zajmujących się uzdrawianiem metodami niekonwencjonalnymi.

Wkrótce dla ludzi, którzy nie mogli przybyć na jego spotkania, Bruno Gröning zaczął ?zamawiać” przedmioty. Założeniem było, że uzdrawiająca siła Brunona miałaby przechodzić na przedmioty i tym samym można by ją dostarczyć osobom, które pozostały w domu. Na początku były to przedmioty przyniesione przez odwiedzających, które Bruno ?zamawiał”, później sam robił słynne kulki ze staniolu. Według własnych słów Gröninga znanych z policyjnego przesłuchania kulki te składały się z folii staniolowej z opakowań po jego papierosach, która była wypełniona nośnikiem siły. Jako ów nośnik służyły Brunonowi produkty własnego ciała: ścięte włosy, skrawki paznokci rąk i nóg oraz – rzekomo najskuteczniejsza – jego nasienie.

Wobec naporu mas i szczególnej praktyce kulek nie powinno Gröninga dziwić, że już wkrótce głośna stała się krytyka jego działań. Dla części prasy niemieckiej Gröning był szarlatanem, przy czym nie można mu było jednak przypisywać chęci wzbogacenia się.

Od strony kościelnej Bruno doświadczał zarówno zachwyconego przyzwolenia jak również sceptycznego odrzucenia: tamtejszy superindentent gwałtownie bronił Gröninga; własny Kościół Brunona, katolicki, wykazywał postawę od rezerwy do odrzucenia.
W sposób najbardziej krytyczny reagował personel medyczny tamtego rejonu: tu wyrósł największy w przyszłości opór wobec Gröninga.

Gröning stale odmawiał brania pieniędzy za swoją działalność. W 1953 r. Bruno założył Związek Gröninga, który organizował mu prelekcje w różnych miastach i który prowadził do powstania pierwszych ?wspólnot” osób uzdrowionych i szukających uzdrowienia w rozumieniu dzisiejszych wspólnot Koła Przyjaciół Bruno Gröninga.

W roku 1954 Gröning został oskarżony z powodu naruszenia ustawy o naturopatach. Podstawą oskarżenia było ustawowe postanowienie, że uzdrowiciel musi zdać egzamin, zanim podejmie swoją działalność. Gröning nie uważał, aby był w stanie zdać taki egzamin. Dostał zatem zakaz działalności jako uzdrowiciel na terytorium całej Republiki Federalnej Niemiec.

Bezpośrednio po rozwodzie ze swoją żoną w 1955 r. Bruno poślubił swoją drugą żonę Josette.

W roku 1957 pomiędzy Gröningiem a kierownictwem Związku Gröninga doszło do sporów z powodu grzywny, na którą Bruno został skazany i co do której oczekiwał, że Związek Gröninga ją zapłaci. Związek nie zgodził się. Gröning rozstał się ze Związkiem, który wkrótce potem się rozwiązał. W 1958 w miejsce Związku Gröninga dla rozpowszechniania swojej nauki Bruno Gröning założył Związek Wspierania Duchowych i Naturalnych Zasad Życia w Niemczech.

W roku 1958 Gröninga oskarżono o spowodowanie śmierci dziewczyny chorej na płuca przez odsunięcie jej od terapii lekarskiej. Został skazany na grzywnę i areszt w zawieszeniu. Bruno odwołał się, postępowanie po jego śmierci w roku 1959 zostało zawieszone.


U samego Brunona na jego publicznych wystąpieniach widać było znaczne wole (on sam tłumaczył je jako ?gruczoł życia”, który nabrzmiewał lub zmniejszał się proporcjonalnie do wielkości audytorium)

W listopadzie 1958 Gröning pojechał do Paryża, aby poddać się badaniom u specjalisty onkologa. Badanie wykazało, że cierpiał na raka żołądka w zaawansowanym stadium. 8 grudnia operowano go w Paryżu, jednakże o usunięciu guza nie można było myśleć z powodu jego wielkości. 22 stycznia konieczna była druga operacja, tym razem jelita grubego. Gröning umarł 26 stycznia 1959 i został pochowany w Dillenburgu. Grób Brunona jest od tamtej pory celem pielgrzymek jego zwolenników. Podobnie jak miejsce narodzin.

W swoim Związku Wspierania Duchowych i Naturalnych Zasad Życia w Niemczech Gröning pozostawił organizację, do której początkowo należały wszystkie Koła Przyjaciół. W 1979 doszło jednak do rozłamu: Koło Przyjaciół Bruno Gröninga pod kierownictwem Grete Häusler oddzieliło się od Związku i przejęło archiwum Bruno Gröninga. Grete Häusler, austriacka nauczycielka urodzona w 1922 r., została uzdrowiona przez Gröninga w roku 1950; organizowała później grupy w Austrii. Dziś jest  szefową Koła Przyjaciół. W roku 1981 od pierwotnego Związku oddzieliło się Stowarzyszenie Wspierania Zdrowia Duchowego. Do dziś  istnieją trzy organizacje zajmujące się spuścizną po Gröningu, które konkurują  ze sobą.











Opracowanie: Tomasz Strug

Wykorzystano materiały:

Koła Przyjaciół Bruno Gröninga
Dominikańskie Ośrodki Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach – badzwolny.eu

 

 

Urodził się w Oliwie. Wielu twierdzi, że dzięki niemu odzyskało zdrowie. Wielu sądzi, że mimo śmierci, wciąż działają jego uzdrowicielskie moce. Inni oskarżaja go o stworznie sekty. Bruno Gröning - uzdrowiciel z Oliwy.

Historia tej kontrowersyjnej postaci zaczyna się 31 maja 1906 roku w Oliwie. Wtedy to w domu przy ulicy Czyżewskiego 19 (Ludolfiner Weg) przychodzi na świat Bruno Groenkowski. Był on czwartym z siedmiorga dzieci małżeństwa Augusta i Margarethe. Była to głęboko wierząca, katolicka rodzina polsko - niemiecka. Matka była Niemką a zajmujący się murarstwem ojciec Polakiem.

Samo narodzenie owiane jest legendą i opowiada się o nim jak o cudownym zdarzeniu:

Niezwykłość tego dziecka rozpoczęła się już w samym momencie narodzin. Jego matka miała zawsze ciężkie porody, tymczasem Bruno przyszedł na świat szczególnie lekko. Krótko po porodzie matka udała się do lasu, by powiadomić o tym jego ojca, który tam przebywał.


Rodzice Bruno Gröninga

Bruno miał ciężkie dzieciństwo.W niemieckim czasopiśmie "Revue" pisano 4.9.1949 r. o dzieciństwie Bruno Gröninga:

Uczył się samotności już jako dziecko, które ledwie umiało mówić. Uciekał z domu i bawił się w sąsiedztwie ze zwierzętami, które były dla niego ważniejsze, niż jego własne rodzeństwo. Gdy umiał już lepiej chodzić, odkrył duży las, który znajduje się w pobliżu tych czynszowych kamienic. Zanurzał się w nim, jak w jakimś wielkim tajemniczym świecie. Od swojej matki nauczył się jednego: modlitwy! I tę prostą dziecięcą wiarę w Matkę Boską zabierał do lasu, który stał się jego światem. Ten mały Bruno stał się dziwakiem, jakiego nie widziano jeszcze nigdy wśród chłopców robotników na ulicy Ludolfinger. Znikał nieraz na parę dni. Nikt nie wiedział, czym się żywił. W jego domu panowała reguła, kto za późno przychodził na posiłek, ten nie dostawał nic, albo tylko to, co jeszcze pozostało. Tak więc Bruno głodował niaraz przez wiele dni. Nieraz znajomi widzieli go leżącego pod krzakiem, jak obserwował starannie liście i trawę. Przypadkowo zauważono jego osobliwy kontakt do wiewiórek i innych zwierząt. Znaleziono go też kiedyś zupełnie samego na cmentarzu. Czasem widziano, jak się tam modlił. [...] Pewnego razu zaobserwowano go, jak szedł w zadumie za kulejącym psem. Bawił się z nim. Głaskał go. [...] Biagało za nim dużo zwierząt. Jeżeli leżały chore, to wstawały i biegły za nim do lasu.


ul. Czyżewskiego 19 (Ludolfiner Weg 19) - nieistniejący dom w którym urodził się Bruno Grönkowski

Jak pisał w swoich wspomnieniach o leśnych ucieczkach:

Tu przeżywałem Boga w każdym krzaku, w każdym drzewie, w każdym zwierzęciu a nawet w kamieniach. Wszędzie mogłem stać godzinami ? pojęcie czasu nie istniało ? stać i zamyślać się i ciągle czułem się tak, jakby całe moje wewnętrzne życie sięgało w nieskończoność.

Często był łapany  przez ludzi w lesie i prowadzony do rodziców. Otrzymywał wtedy przeważnie porządne lanie i zamykano go za karę w pokoju domu przy Czyżewskiego.


ul. Zajęcza 1 (Am Hasenwinkel 1) - dom w którym również mieszkała rodzina Grönkowski

Bruno Gröning pisze w swoim życiorysie: Już wtedy, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, w mojej obecności ludzie chorzy byli uwalniani od dolegliwości, dzieci i dorośli, podnieceni w czasie kłótni, po kilku moich słowach stawali się całkowicie spokojni. Jako dziecko mogłem stwierdzić, że zwierzęta, które uchodziły za szczególnie płochliwe albo złe, wobec mnie zachowywały się łagodnie i potulnie. Z tego powodu moje stosunki z domem rodzinnym były szczególne i napięte. Wkrótce dążyłem do pełnej samodzielności, chcąc wyjść z sytuacji "bycia nie rozumianym" w rodzinie.


Bruno, drugi chłopiec od lewej

Po zakończeniu nauki szkolnej trwającej tylko pięć lat Bruno zaczął uczyć się handlu, z czego rychło zrezygnował, aby podjąć naukę w zawodzie cieśli. Zmianę tę uzasadniał zdecydowanym życzeniem swojego ojca, który chciał by syn zarabiał na swoje utrzymanie rzemiosłem budowlanym. Jednak nauka u cieśli również  nie zakończył. Musiał z niej zrezygnować kwartał przed egzaminem końcowym, ponieważ zakład, w którym się uczył, zamknięto z powodu braku zleceń.

W roku 1925 Bruno jako 19-latek otworzył własną małą firmę stolarki budowanej i meblowej.

W wieku 21 lat Bruno poślubił Gertrudę. Małżonkom urodzili się dwaj synowie: w 1930 r. starszy syn Harald, w 1940 r. młodszy syn Günther. Jego żona nie rozumiała go zupełnie. Dążyła do prowadzenia typowego mieszczańskiego życia rodzinnego. A uzdrowienia dokonywane przez męża uważała za dziwaczenie. Obydwaj synowie Harald i Günter  umarli w wieku dziewięciu lat. Gertrud Gröning nie wierząc w uzdrawiającą siłę swojego męża, powierzyła swoje dzieci opiece lekarzy. Harald umiera w roku 1939 z powodu wady zastawki serca.  W roku 1949 jego młodszy syn, Günther zmarł na ropne zapalenie opłucnej.

W 1927 roku Bruno musiał zamknąć firmę. Potem nie mając stałego zatrudnienia, pracował kolejno w branży budowlanej, w przemyśle drzewnym, w fabryce lakierów, fabryce skrzyń, fabryce czekolady, w porcie i w gdańskim urzędzie pocztowym. Dopiero po przyłączeniu Gdańska do hitlerowskich Niemiec Bruno znalazł stałe zatrudnienie: pracował jako elektromonter w firmie Siemens. Dalszej nauki Gröning już nie podjął. Podobno nie przeczytał w życiu żadnej książki. Od 1939 roku mieszkał we Wrzeszczu przy Magdeburger Strasse 77.

W roku 1943 Gröninga powołano do Wehrmachtu. Z powodu odmowy strzelania do ludzi, zagrożono mu sądem wojennym. W końcu jednak wysłano go na front wschodni. W grudniu 1943 roku odłamek granatu zranił go w prawe, a w styczniu 1944 ? w lewe udo. Leczenie tych ran trwało do 1945 roku. Na początku tego roku musiał wrócić na front, a 5 marca dostał się na Pomorzu do radzieckiej niewoli. Z końcem 1945 roku  zwolniono go i jako przesiedleniec wyjechał do Haigerselbach w okręgu Dill. Później wraz z żoną wprowadził się do kwatery dla uchodźców w Dillenburgu.

W czasie swojego pobytu w Dillenburgu Gröning był postrzegany przez ludzi, którzy mieli z nim do czynienia, jako osoba obdarzona szczególną siłą uzdrawiającą. Miał uzdrowić kuzynkę swojej gospodyni. Początkowo jeszcze w wąskim, prywatnym gronie przybywali do Gröninga inwalidzi wojenni i chorzy w nadziei, że jego uzdrawiająca siła przyniesie im poprawę. 14 marca 1949 o przybycie do Herford poprosiła Gröninga rodzina Hülsmannów, która słyszała już o jego sławie jako uzdrowiciela. Bruno miał uzdrowić ich 8-letniego syna, Dietera Hülsmanna cierpiącego na zanik mięśni. Stan syna poprawił się po przybyciu Gröninga.

Gazety donosiły o "cudownym doktorze" i w  brytyjskiej strefie okupacyjnej stał się on tematem dnia.
Manfred Lütgenhorst z monachijskiej gazety "Münchner Merkur" napisał 24 czerwca 1949r. między innymi:

Gdy przybyłem do Herford o godz. 10.30 rano, przed małym piętrowym domem na Placu Wilhelma zgromadziło się około tysiąc ludzi. Był to nieopisany obraz ludzkiego nieszczęścia. Niezliczeni sparaliżowani na wózkach inwalidzkich, na noszach dźwiganych przez swych krewnych. Niewidomi, głuchoniemi, matki ze sparaliżowanymi i upośledzonymi psychicznie dziećmi, stare babcie i młodzi mężczyźni tłoczyli się jęcząc. Prawie sto samochodów osobowych, ciężarowych i omnibusów parkowało na placu - i wszystkie przybyły z daleka.


Bruno Groening na balkonie domu przy Placu Wilhelma 7 w Herford

'Czy wierzycie, że będziecie uzdrowieni?? pytałem chorych. Kiwali potakująco głowami. ?Powinien Pan tu przyjść wczoraj?, odpowiedział mi jeden z nich. ?Pan Groening był w tym czasie w Viersen w Nadrenii, a tutaj na placu podniosło się pięciu sparaliżowanych ludzi i poszło normalnie do domu. Uzdrowienie na odległość - to miejsce ich uzdrowiło!? Inni chorzy potwierdzili to.

Tak zaczęła się najpierw ogólnoniemiecka a potem międzynardowa sława Gröninga. Spotykał się  z pragnącymi uzdrowień ludźmi na wielkich spotkaniach. Na takie spotkania przyjeżdzało po kilkadziesiąt tysięcy ludzi jednorazowo.

Na tych zbiorowych spotkaniach Bruno Gröning miał zwyczaj w krótkich słowach przemawiać do obecnych, wyjaśniając im swoją prostą wiarę w Boga i wyraźnie wskazywał na swoją uzdrawiającą siłę, która nie pochodziła od niego samego, lecz od Boga.

Wkrótce władze a  przede wszystkim resort zdrowia zajął się sprawą uzdrowień. Utworzono komisję badawczą i Gröning otrzymał zakaz uzdrawiania. Bruno Gröning udał się w sierpniu 1949 r. na południe Niemiec. Chciał uciec od wrzawy wokół swojej osoby i wycofał się na prywatną posiadłość pod Rosenheim w pobliżu Monachium. Początkowo udało się utrzymać jego pobyt w tajemnicy. Jednak po pierwszych informacjach w gazetach o jego przybyciu do Bawarii, rozpoczął się prawdziwy masowy szturm.

Codziennie do Traberhof napływało do 30 000 ludzi. Prasa, radio i magazyn tygodniowy przedstawiały obszerne doniesienia. Nakręcono nawet film kinowy pod tytułem "Groening", który dokumentował zdarzenia z nim związane.


Około 30 tysięcy osób w Traberhof koło Rosenheim, w pobliżu Monachium we wrześniu 1949

Bawarskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało wówczas, że wstępne badanie działalności uzdrowicielskiej Bruno Gröninga wykazało, iż można ją uważać za działalność opierającą się na miłości, i w takich ramach nie wymaga ona pozwolenia na jej wykonywanie zgodnie z ustawą o nie będących lekarzami naturoterapeutach zajmujących się uzdrawianiem metodami niekonwencjonalnymi.

Wkrótce dla ludzi, którzy nie mogli przybyć na jego spotkania, Bruno Gröning zaczął ?zamawiać" przedmioty. Założeniem było, że uzdrawiająca siła Brunona miałaby przechodzić na przedmioty i tym samym można by ją dostarczyć osobom, które pozostały w domu. Na początku były to przedmioty przyniesione przez odwiedzających, które Bruno ?zamawiał", później sam robił słynne kulki ze staniolu. Według własnych słów Gröninga znanych z policyjnego przesłuchania kulki te składały się z folii staniolowej z opakowań po jego papierosach, która była wypełniona nośnikiem siły. Jako ów nośnik służyły Brunonowi produkty własnego ciała: ścięte włosy, skrawki paznokci rąk i nóg oraz - rzekomo najskuteczniejsza - jego nasienie.

Wobec naporu mas i szczególnej praktyce kulek nie powinno Gröninga dziwić, że już wkrótce głośna stała się krytyka jego działań. Dla części prasy niemieckiej Gröning był szarlatanem, przy czym nie można mu było jednak przypisywać chęci wzbogacenia się.

Od strony kościelnej Bruno doświadczał zarówno zachwyconego przyzwolenia jak również sceptycznego odrzucenia: tamtejszy superindentent gwałtownie bronił Gröninga; własny Kościół Brunona, katolicki, wykazywał postawę od rezerwy do odrzucenia.
W sposób najbardziej krytyczny reagował personel medyczny tamtego rejonu: tu wyrósł największy w przyszłości opór wobec Gröninga.

Gröning stale odmawiał brania pieniędzy za swoją działalność. W 1953 r. Bruno założył Związek Gröninga, który organizował mu prelekcje w różnych miastach i który prowadził do powstania pierwszych ?wspólnot" osób uzdrowionych i szukających uzdrowienia w rozumieniu dzisiejszych wspólnot Koła Przyjaciół Bruno Gröninga.

W roku 1954 Gröning został oskarżony z powodu naruszenia ustawy o naturopatach. Podstawą oskarżenia było ustawowe postanowienie, że uzdrowiciel musi zdać egzamin, zanim podejmie swoją działalność. Gröning nie uważał, aby był w stanie zdać taki egzamin. Dostał zatem zakaz działalności jako uzdrowiciel na terytorium całej Republiki Federalnej Niemiec.

Bezpośrednio po rozwodzie ze swoją żoną w 1955 r. Bruno poślubił swoją drugą żonę Josette.

W roku 1957 pomiędzy Gröningiem a kierownictwem Związku Gröninga doszło do sporów z powodu grzywny, na którą Bruno został skazany i co do której oczekiwał, że Związek Gröninga ją zapłaci. Związek nie zgodził się. Gröning rozstał się ze Związkiem, który wkrótce potem się rozwiązał. W 1958 w miejsce Związku Gröninga dla rozpowszechniania swojej nauki Bruno Gröning założył Związek Wspierania Duchowych i Naturalnych Zasad Życia w Niemczech.

W roku 1958 Gröninga oskarżono o spowodowanie śmierci dziewczyny chorej na płuca przez odsunięcie jej od terapii lekarskiej. Został skazany na grzywnę i areszt w zawieszeniu. Bruno odwołał się, postępowanie po jego śmierci w roku 1959 zostało zawieszone.


U samego Brunona na jego publicznych wystąpieniach widać było znaczne wole (on sam tłumaczył je jako ?gruczoł życia", który nabrzmiewał lub zmniejszał się proporcjonalnie do wielkości audytorium)

W listopadzie 1958 Gröning pojechał do Paryża, aby poddać się badaniom u specjalisty onkologa. Badanie wykazało, że cierpiał na raka żołądka w zaawansowanym stadium. 8 grudnia operowano go w Paryżu, jednakże o usunięciu guza nie można było myśleć z powodu jego wielkości. 22 stycznia konieczna była druga operacja, tym razem jelita grubego. Gröning umarł 26 stycznia 1959 i został pochowany w Dillenburgu. Grób Brunona jest od tamtej pory celem pielgrzymek jego zwolenników. Podobnie jak miejsce narodzin.

W swoim Związku Wspierania Duchowych i Naturalnych Zasad Życia w Niemczech Gröning pozostawił organizację, do której początkowo należały wszystkie Koła Przyjaciół. W 1979 doszło jednak do rozłamu: Koło Przyjaciół Bruno Gröninga pod kierownictwem Grete Häusler oddzieliło się od Związku i przejęło archiwum Bruno Gröninga. Grete Häusler, austriacka nauczycielka urodzona w 1922 r., została uzdrowiona przez Gröninga w roku 1950; organizowała później grupy w Austrii. Dziś jest  szefową Koła Przyjaciół. W roku 1981 od pierwotnego Związku oddzieliło się Stowarzyszenie Wspierania Zdrowia Duchowego. Do dziś  istnieją trzy organizacje zajmujące się spuścizną po Gröningu, które konkurują  ze sobą.




Opracowanie: Tomasz Strug

Wykorzystano materiały:

Koła Przyjaciół Bruno Gröninga
Dominikańskie Ośrodki Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach - badzwolny.eu

 

 

|

Urodził się w Oliwie. Wielu twierdzi, że dzięki niemu odzyskało zdrowie. Wielu sądzi, że mimo śmierci, wciąż działają jego uzdrowicielskie moce. Inni oskarżaja go o stworznie sekty. Bruno Gröning - uzdrowiciel z Oliwy.

Historia tej kontrowersyjnej postaci zaczyna się 31 maja 1906 roku w Oliwie. Wtedy to w domu przy ulicy Czyżewskiego 19 (Ludolfiner Weg) przychodzi na świat Bruno Groenkowski. Był on czwartym z siedmiorga dzieci małżeństwa Augusta i Margarethe. Była to głęboko wierząca, katolicka rodzina polsko - niemiecka. Matka była Niemką a zajmujący się murarstwem ojciec Polakiem.

Samo narodzenie owiane jest legendą i opowiada się o nim jak o cudownym zdarzeniu:

Niezwykłość tego dziecka rozpoczęła się już w samym momencie narodzin. Jego matka miała zawsze ciężkie porody, tymczasem Bruno przyszedł na świat szczególnie lekko. Krótko po porodzie matka udała się do lasu, by powiadomić o tym jego ojca, który tam przebywał.


Rodzice Bruno Gröninga

Bruno miał ciężkie dzieciństwo.W niemieckim czasopiśmie "Revue" pisano 4.9.1949 r. o dzieciństwie Bruno Gröninga:

Uczył się samotności już jako dziecko, które ledwie umiało mówić. Uciekał z domu i bawił się w sąsiedztwie ze zwierzętami, które były dla niego ważniejsze, niż jego własne rodzeństwo. Gdy umiał już lepiej chodzić, odkrył duży las, który znajduje się w pobliżu tych czynszowych kamienic. Zanurzał się w nim, jak w jakimś wielkim tajemniczym świecie. Od swojej matki nauczył się jednego: modlitwy! I tę prostą dziecięcą wiarę w Matkę Boską zabierał do lasu, który stał się jego światem. Ten mały Bruno stał się dziwakiem, jakiego nie widziano jeszcze nigdy wśród chłopców robotników na ulicy Ludolfinger. Znikał nieraz na parę dni. Nikt nie wiedział, czym się żywił. W jego domu panowała reguła, kto za późno przychodził na posiłek, ten nie dostawał nic, albo tylko to, co jeszcze pozostało. Tak więc Bruno głodował niaraz przez wiele dni. Nieraz znajomi widzieli go leżącego pod krzakiem, jak obserwował starannie liście i trawę. Przypadkowo zauważono jego osobliwy kontakt do wiewiórek i innych zwierząt. Znaleziono go też kiedyś zupełnie samego na cmentarzu. Czasem widziano, jak się tam modlił. [...] Pewnego razu zaobserwowano go, jak szedł w zadumie za kulejącym psem. Bawił się z nim. Głaskał go. [...] Biagało za nim dużo zwierząt. Jeżeli leżały chore, to wstawały i biegły za nim do lasu.


ul. Czyżewskiego 19 (Ludolfiner Weg 19) - nieistniejący dom w którym urodził się Bruno Grönkowski

Jak pisał w swoich wspomnieniach o leśnych ucieczkach:

Tu przeżywałem Boga w każdym krzaku, w każdym drzewie, w każdym zwierzęciu a nawet w kamieniach. Wszędzie mogłem stać godzinami ? pojęcie czasu nie istniało ? stać i zamyślać się i ciągle czułem się tak, jakby całe moje wewnętrzne życie sięgało w nieskończoność.

Często był łapany  przez ludzi w lesie i prowadzony do rodziców. Otrzymywał wtedy przeważnie porządne lanie i zamykano go za karę w pokoju domu przy Czyżewskiego.


ul. Zajęcza 1 (Am Hasenwinkel 1) - dom w którym również mieszkała rodzina Grönkowski

Bruno Gröning pisze w swoim życiorysie: Już wtedy, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, w mojej obecności ludzie chorzy byli uwalniani od dolegliwości, dzieci i dorośli, podnieceni w czasie kłótni, po kilku moich słowach stawali się całkowicie spokojni. Jako dziecko mogłem stwierdzić, że zwierzęta, które uchodziły za szczególnie płochliwe albo złe, wobec mnie zachowywały się łagodnie i potulnie. Z tego powodu moje stosunki z domem rodzinnym były szczególne i napięte. Wkrótce dążyłem do pełnej samodzielności, chcąc wyjść z sytuacji "bycia nie rozumianym" w rodzinie.


Bruno, drugi chłopiec od lewej

Po zakończeniu nauki szkolnej trwającej tylko pięć lat Bruno zaczął uczyć się handlu, z czego rychło zrezygnował, aby podjąć naukę w zawodzie cieśli. Zmianę tę uzasadniał zdecydowanym życzeniem swojego ojca, który chciał by syn zarabiał na swoje utrzymanie rzemiosłem budowlanym. Jednak nauka u cieśli również  nie zakończył. Musiał z niej zrezygnować kwartał przed egzaminem końcowym, ponieważ zakład, w którym się uczył, zamknięto z powodu braku zleceń.

W roku 1925 Bruno jako 19-latek otworzył własną małą firmę stolarki budowanej i meblowej.

W wieku 21 lat Bruno poślubił Gertrudę. Małżonkom urodzili się dwaj synowie: w 1930 r. starszy syn Harald, w 1940 r. młodszy syn Günther. Jego żona nie rozumiała go zupełnie. Dążyła do prowadzenia typowego mieszczańskiego życia rodzinnego. A uzdrowienia dokonywane przez męża uważała za dziwaczenie. Obydwaj synowie Harald i Günter  umarli w wieku dziewięciu lat. Gertrud Gröning nie wierząc w uzdrawiającą siłę swojego męża, powierzyła swoje dzieci opiece lekarzy. Harald umiera w roku 1939 z powodu wady zastawki serca.  W roku 1949 jego młodszy syn, Günther zmarł na ropne zapalenie opłucnej.

W 1927 roku Bruno musiał zamknąć firmę. Potem nie mając stałego zatrudnienia, pracował kolejno w branży budowlanej, w przemyśle drzewnym, w fabryce lakierów, fabryce skrzyń, fabryce czekolady, w porcie i w gdańskim urzędzie pocztowym. Dopiero po przyłączeniu Gdańska do hitlerowskich Niemiec Bruno znalazł stałe zatrudnienie: pracował jako elektromonter w firmie Siemens. Dalszej nauki Gröning już nie podjął. Podobno nie przeczytał w życiu żadnej książki. Od 1939 roku mieszkał we Wrzeszczu przy Magdeburger Strasse 77.

W roku 1943 Gröninga powołano do Wehrmachtu. Z powodu odmowy strzelania do ludzi, zagrożono mu sądem wojennym. W końcu jednak wysłano go na front wschodni. W grudniu 1943 roku odłamek granatu zranił go w prawe, a w styczniu 1944 ? w lewe udo. Leczenie tych ran trwało do 1945 roku. Na początku tego roku musiał wrócić na front, a 5 marca dostał się na Pomorzu do radzieckiej niewoli. Z końcem 1945 roku  zwolniono go i jako przesiedleniec wyjechał do Haigerselbach w okręgu Dill. Później wraz z żoną wprowadził się do kwatery dla uchodźców w Dillenburgu.

W czasie swojego pobytu w Dillenburgu Gröning był postrzegany przez ludzi, którzy mieli z nim do czynienia, jako osoba obdarzona szczególną siłą uzdrawiającą. Miał uzdrowić kuzynkę swojej gospodyni. Początkowo jeszcze w wąskim, prywatnym gronie przybywali do Gröninga inwalidzi wojenni i chorzy w nadziei, że jego uzdrawiająca siła przyniesie im poprawę. 14 marca 1949 o przybycie do Herford poprosiła Gröninga rodzina Hülsmannów, która słyszała już o jego sławie jako uzdrowiciela. Bruno miał uzdrowić ich 8-letniego syna, Dietera Hülsmanna cierpiącego na zanik mięśni. Stan syna poprawił się po przybyciu Gröninga.

Gazety donosiły o "cudownym doktorze" i w  brytyjskiej strefie okupacyjnej stał się on tematem dnia.
Manfred Lütgenhorst z monachijskiej gazety "Münchner Merkur" napisał 24 czerwca 1949r. między innymi:

Gdy przybyłem do Herford o godz. 10.30 rano, przed małym piętrowym domem na Placu Wilhelma zgromadziło się około tysiąc ludzi. Był to nieopisany obraz ludzkiego nieszczęścia. Niezliczeni sparaliżowani na wózkach inwalidzkich, na noszach dźwiganych przez swych krewnych. Niewidomi, głuchoniemi, matki ze sparaliżowanymi i upośledzonymi psychicznie dziećmi, stare babcie i młodzi mężczyźni tłoczyli się jęcząc. Prawie sto samochodów osobowych, ciężarowych i omnibusów parkowało na placu - i wszystkie przybyły z daleka.


Bruno Groening na balkonie domu przy Placu Wilhelma 7 w Herford

'Czy wierzycie, że będziecie uzdrowieni?? pytałem chorych. Kiwali potakująco głowami. ?Powinien Pan tu przyjść wczoraj?, odpowiedział mi jeden z nich. ?Pan Groening był w tym czasie w Viersen w Nadrenii, a tutaj na placu podniosło się pięciu sparaliżowanych ludzi i poszło normalnie do domu. Uzdrowienie na odległość - to miejsce ich uzdrowiło!? Inni chorzy potwierdzili to.

Tak zaczęła się najpierw ogólnoniemiecka a potem międzynardowa sława Gröninga. Spotykał się  z pragnącymi uzdrowień ludźmi na wielkich spotkaniach. Na takie spotkania przyjeżdzało po kilkadziesiąt tysięcy ludzi jednorazowo.

Na tych zbiorowych spotkaniach Bruno Gröning miał zwyczaj w krótkich słowach przemawiać do obecnych, wyjaśniając im swoją prostą wiarę w Boga i wyraźnie wskazywał na swoją uzdrawiającą siłę, która nie pochodziła od niego samego, lecz od Boga.

Wkrótce władze a  przede wszystkim resort zdrowia zajął się sprawą uzdrowień. Utworzono komisję badawczą i Gröning otrzymał zakaz uzdrawiania. Bruno Gröning udał się w sierpniu 1949 r. na południe Niemiec. Chciał uciec od wrzawy wokół swojej osoby i wycofał się na prywatną posiadłość pod Rosenheim w pobliżu Monachium. Początkowo udało się utrzymać jego pobyt w tajemnicy. Jednak po pierwszych informacjach w gazetach o jego przybyciu do Bawarii, rozpoczął się prawdziwy masowy szturm.

Codziennie do Traberhof napływało do 30 000 ludzi. Prasa, radio i magazyn tygodniowy przedstawiały obszerne doniesienia. Nakręcono nawet film kinowy pod tytułem "Groening", który dokumentował zdarzenia z nim związane.


Około 30 tysięcy osób w Traberhof koło Rosenheim, w pobliżu Monachium we wrześniu 1949

Bawarskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało wówczas, że wstępne badanie działalności uzdrowicielskiej Bruno Gröninga wykazało, iż można ją uważać za działalność opierającą się na miłości, i w takich ramach nie wymaga ona pozwolenia na jej wykonywanie zgodnie z ustawą o nie będących lekarzami naturoterapeutach zajmujących się uzdrawianiem metodami niekonwencjonalnymi.

Wkrótce dla ludzi, którzy nie mogli przybyć na jego spotkania, Bruno Gröning zaczął ?zamawiać" przedmioty. Założeniem było, że uzdrawiająca siła Brunona miałaby przechodzić na przedmioty i tym samym można by ją dostarczyć osobom, które pozostały w domu. Na początku były to przedmioty przyniesione przez odwiedzających, które Bruno ?zamawiał", później sam robił słynne kulki ze staniolu. Według własnych słów Gröninga znanych z policyjnego przesłuchania kulki te składały się z folii staniolowej z opakowań po jego papierosach, która była wypełniona nośnikiem siły. Jako ów nośnik służyły Brunonowi produkty własnego ciała: ścięte włosy, skrawki paznokci rąk i nóg oraz - rzekomo najskuteczniejsza - jego nasienie.

Wobec naporu mas i szczególnej praktyce kulek nie powinno Gröninga dziwić, że już wkrótce głośna stała się krytyka jego działań. Dla części prasy niemieckiej Gröning był szarlatanem, przy czym nie można mu było jednak przypisywać chęci wzbogacenia się.

Od strony kościelnej Bruno doświadczał zarówno zachwyconego przyzwolenia jak również sceptycznego odrzucenia: tamtejszy superindentent gwałtownie bronił Gröninga; własny Kościół Brunona, katolicki, wykazywał postawę od rezerwy do odrzucenia.
W sposób najbardziej krytyczny reagował personel medyczny tamtego rejonu: tu wyrósł największy w przyszłości opór wobec Gröninga.

Gröning stale odmawiał brania pieniędzy za swoją działalność. W 1953 r. Bruno założył Związek Gröninga, który organizował mu prelekcje w różnych miastach i który prowadził do powstania pierwszych ?wspólnot" osób uzdrowionych i szukających uzdrowienia w rozumieniu dzisiejszych wspólnot Koła Przyjaciół Bruno Gröninga.

W roku 1954 Gröning został oskarżony z powodu naruszenia ustawy o naturopatach. Podstawą oskarżenia było ustawowe postanowienie, że uzdrowiciel musi zdać egzamin, zanim podejmie swoją działalność. Gröning nie uważał, aby był w stanie zdać taki egzamin. Dostał zatem zakaz działalności jako uzdrowiciel na terytorium całej Republiki Federalnej Niemiec.

Bezpośrednio po rozwodzie ze swoją żoną w 1955 r. Bruno poślubił swoją drugą żonę Josette.

W roku 1957 pomiędzy Gröningiem a kierownictwem Związku Gröninga doszło do sporów z powodu grzywny, na którą Bruno został skazany i co do której oczekiwał, że Związek Gröninga ją zapłaci. Związek nie zgodził się. Gröning rozstał się ze Związkiem, który wkrótce potem się rozwiązał. W 1958 w miejsce Związku Gröninga dla rozpowszechniania swojej nauki Bruno Gröning założył Związek Wspierania Duchowych i Naturalnych Zasad Życia w Niemczech.

W roku 1958 Gröninga oskarżono o spowodowanie śmierci dziewczyny chorej na płuca przez odsunięcie jej od terapii lekarskiej. Został skazany na grzywnę i areszt w zawieszeniu. Bruno odwołał się, postępowanie po jego śmierci w roku 1959 zostało zawieszone.


U samego Brunona na jego publicznych wystąpieniach widać było znaczne wole (on sam tłumaczył je jako ?gruczoł życia", który nabrzmiewał lub zmniejszał się proporcjonalnie do wielkości audytorium)

W listopadzie 1958 Gröning pojechał do Paryża, aby poddać się badaniom u specjalisty onkologa. Badanie wykazało, że cierpiał na raka żołądka w zaawansowanym stadium. 8 grudnia operowano go w Paryżu, jednakże o usunięciu guza nie można było myśleć z powodu jego wielkości. 22 stycznia konieczna była druga operacja, tym razem jelita grubego. Gröning umarł 26 stycznia 1959 i został pochowany w Dillenburgu. Grób Brunona jest od tamtej pory celem pielgrzymek jego zwolenników. Podobnie jak miejsce narodzin.

W swoim Związku Wspierania Duchowych i Naturalnych Zasad Życia w Niemczech Gröning pozostawił organizację, do której początkowo należały wszystkie Koła Przyjaciół. W 1979 doszło jednak do rozłamu: Koło Przyjaciół Bruno Gröninga pod kierownictwem Grete Häusler oddzieliło się od Związku i przejęło archiwum Bruno Gröninga. Grete Häusler, austriacka nauczycielka urodzona w 1922 r., została uzdrowiona przez Gröninga w roku 1950; organizowała później grupy w Austrii. Dziś jest  szefową Koła Przyjaciół. W roku 1981 od pierwotnego Związku oddzieliło się Stowarzyszenie Wspierania Zdrowia Duchowego. Do dziś  istnieją trzy organizacje zajmujące się spuścizną po Gröningu, które konkurują  ze sobą.




Opracowanie: Tomasz Strug

Wykorzystano materiały:

Koła Przyjaciół Bruno Gröninga
Dominikańskie Ośrodki Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach - badzwolny.eu

 

 

Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Urodził się w Oliwie. Wielu twierdzi, że dzięki niemu odzyskało zdrowie. Wielu sądzi, że mimo śmierci, wciąż działają jego uzdrowicielskie moce. Inni oskarżaja go o stworznie sekty. Bruno Gröning – uzdrowiciel z Oliwy.

Historia tej kontrowersyjnej postaci zaczyna się 31 maja 1906 roku w Oliwie. Wtedy to w domu przy ulicy Czyżewskiego 19 (Ludolfiner Weg) przychodzi na świat Bruno Groenkowski. Był on czwartym z siedmiorga dzieci małżeństwa Augusta i Margarethe. Była to głęboko wierząca, katolicka rodzina polsko – niemiecka. Matka była Niemką a zajmujący się murarstwem ojciec Polakiem.

Samo narodzenie owiane jest legendą i opowiada się o nim jak o cudownym zdarzeniu:

Niezwykłość tego dziecka rozpoczęła się już w samym momencie narodzin. Jego matka miała zawsze ciężkie porody, tymczasem Bruno przyszedł na świat szczególnie lekko. Krótko po porodzie matka udała się do lasu, by powiadomić o tym jego ojca, który tam przebywał.


Rodzice Bruno Gröninga

Bruno miał ciężkie dzieciństwo.W niemieckim czasopiśmie „Revue” pisano 4.9.1949 r. o dzieciństwie Bruno Gröninga:

Uczył się samotności już jako dziecko, które ledwie umiało mówić. Uciekał z domu i bawił się w sąsiedztwie ze zwierzętami, które były dla niego ważniejsze, niż jego własne rodzeństwo. Gdy umiał już lepiej chodzić, odkrył duży las, który znajduje się w pobliżu tych czynszowych kamienic. Zanurzał się w nim, jak w jakimś wielkim tajemniczym świecie. Od swojej matki nauczył się jednego: modlitwy! I tę prostą dziecięcą wiarę w Matkę Boską zabierał do lasu, który stał się jego światem. Ten mały Bruno stał się dziwakiem, jakiego nie widziano jeszcze nigdy wśród chłopców robotników na ulicy Ludolfinger. Znikał nieraz na parę dni. Nikt nie wiedział, czym się żywił. W jego domu panowała reguła, kto za późno przychodził na posiłek, ten nie dostawał nic, albo tylko to, co jeszcze pozostało. Tak więc Bruno głodował niaraz przez wiele dni. Nieraz znajomi widzieli go leżącego pod krzakiem, jak obserwował starannie liście i trawę. Przypadkowo zauważono jego osobliwy kontakt do wiewiórek i innych zwierząt. Znaleziono go też kiedyś zupełnie samego na cmentarzu. Czasem widziano, jak się tam modlił. […] Pewnego razu zaobserwowano go, jak szedł w zadumie za kulejącym psem. Bawił się z nim. Głaskał go. […] Biagało za nim dużo zwierząt. Jeżeli leżały chore, to wstawały i biegły za nim do lasu.


ul. Czyżewskiego 19 (Ludolfiner Weg 19) – nieistniejący dom w którym urodził się Bruno Grönkowski

Jak pisał w swoich wspomnieniach o leśnych ucieczkach:

Tu przeżywałem Boga w każdym krzaku, w każdym drzewie, w każdym zwierzęciu a nawet w kamieniach. Wszędzie mogłem stać godzinami ? pojęcie czasu nie istniało ? stać i zamyślać się i ciągle czułem się tak, jakby całe moje wewnętrzne życie sięgało w nieskończoność.

Często był łapany  przez ludzi w lesie i prowadzony do rodziców. Otrzymywał wtedy przeważnie porządne lanie i zamykano go za karę w pokoju domu przy Czyżewskiego.


ul. Zajęcza 1 (Am Hasenwinkel 1) – dom w którym również mieszkała rodzina Grönkowski

Bruno Gröning pisze w swoim życiorysie: Już wtedy, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, w mojej obecności ludzie chorzy byli uwalniani od dolegliwości, dzieci i dorośli, podnieceni w czasie kłótni, po kilku moich słowach stawali się całkowicie spokojni. Jako dziecko mogłem stwierdzić, że zwierzęta, które uchodziły za szczególnie płochliwe albo złe, wobec mnie zachowywały się łagodnie i potulnie. Z tego powodu moje stosunki z domem rodzinnym były szczególne i napięte. Wkrótce dążyłem do pełnej samodzielności, chcąc wyjść z sytuacji „bycia nie rozumianym” w rodzinie.


Bruno, drugi chłopiec od lewej

Po zakończeniu nauki szkolnej trwającej tylko pięć lat Bruno zaczął uczyć się handlu, z czego rychło zrezygnował, aby podjąć naukę w zawodzie cieśli. Zmianę tę uzasadniał zdecydowanym życzeniem swojego ojca, który chciał by syn zarabiał na swoje utrzymanie rzemiosłem budowlanym. Jednak nauka u cieśli również  nie zakończył. Musiał z niej zrezygnować kwartał przed egzaminem końcowym, ponieważ zakład, w którym się uczył, zamknięto z powodu braku zleceń.

W roku 1925 Bruno jako 19-latek otworzył własną małą firmę stolarki budowanej i meblowej.

W wieku 21 lat Bruno poślubił Gertrudę. Małżonkom urodzili się dwaj synowie: w 1930 r. starszy syn Harald, w 1940 r. młodszy syn Günther. Jego żona nie rozumiała go zupełnie. Dążyła do prowadzenia typowego mieszczańskiego życia rodzinnego. A uzdrowienia dokonywane przez męża uważała za dziwaczenie. Obydwaj synowie Harald i Günter  umarli w wieku dziewięciu lat. Gertrud Gröning nie wierząc w uzdrawiającą siłę swojego męża, powierzyła swoje dzieci opiece lekarzy. Harald umiera w roku 1939 z powodu wady zastawki serca.  W roku 1949 jego młodszy syn, Günther zmarł na ropne zapalenie opłucnej.

W 1927 roku Bruno musiał zamknąć firmę. Potem nie mając stałego zatrudnienia, pracował kolejno w branży budowlanej, w przemyśle drzewnym, w fabryce lakierów, fabryce skrzyń, fabryce czekolady, w porcie i w gdańskim urzędzie pocztowym. Dopiero po przyłączeniu Gdańska do hitlerowskich Niemiec Bruno znalazł stałe zatrudnienie: pracował jako elektromonter w firmie Siemens. Dalszej nauki Gröning już nie podjął. Podobno nie przeczytał w życiu żadnej książki. Od 1939 roku mieszkał we Wrzeszczu przy Magdeburger Strasse 77.

W roku 1943 Gröninga powołano do Wehrmachtu. Z powodu odmowy strzelania do ludzi, zagrożono mu sądem wojennym. W końcu jednak wysłano go na front wschodni. W grudniu 1943 roku odłamek granatu zranił go w prawe, a w styczniu 1944 ? w lewe udo. Leczenie tych ran trwało do 1945 roku. Na początku tego roku musiał wrócić na front, a 5 marca dostał się na Pomorzu do radzieckiej niewoli. Z końcem 1945 roku  zwolniono go i jako przesiedleniec wyjechał do Haigerselbach w okręgu Dill. Później wraz z żoną wprowadził się do kwatery dla uchodźców w Dillenburgu.

W czasie swojego pobytu w Dillenburgu Gröning był postrzegany przez ludzi, którzy mieli z nim do czynienia, jako osoba obdarzona szczególną siłą uzdrawiającą. Miał uzdrowić kuzynkę swojej gospodyni. Początkowo jeszcze w wąskim, prywatnym gronie przybywali do Gröninga inwalidzi wojenni i chorzy w nadziei, że jego uzdrawiająca siła przyniesie im poprawę. 14 marca 1949 o przybycie do Herford poprosiła Gröninga rodzina Hülsmannów, która słyszała już o jego sławie jako uzdrowiciela. Bruno miał uzdrowić ich 8-letniego syna, Dietera Hülsmanna cierpiącego na zanik mięśni. Stan syna poprawił się po przybyciu Gröninga.

Gazety donosiły o „cudownym doktorze” i w  brytyjskiej strefie okupacyjnej stał się on tematem dnia.
Manfred Lütgenhorst z monachijskiej gazety „Münchner Merkur” napisał 24 czerwca 1949r. między innymi:

Gdy przybyłem do Herford o godz. 10.30 rano, przed małym piętrowym domem na Placu Wilhelma zgromadziło się około tysiąc ludzi. Był to nieopisany obraz ludzkiego nieszczęścia. Niezliczeni sparaliżowani na wózkach inwalidzkich, na noszach dźwiganych przez swych krewnych. Niewidomi, głuchoniemi, matki ze sparaliżowanymi i upośledzonymi psychicznie dziećmi, stare babcie i młodzi mężczyźni tłoczyli się jęcząc. Prawie sto samochodów osobowych, ciężarowych i omnibusów parkowało na placu – i wszystkie przybyły z daleka.


Bruno Groening na balkonie domu przy Placu Wilhelma 7 w Herford

’Czy wierzycie, że będziecie uzdrowieni?? pytałem chorych. Kiwali potakująco głowami. ?Powinien Pan tu przyjść wczoraj?, odpowiedział mi jeden z nich. ?Pan Groening był w tym czasie w Viersen w Nadrenii, a tutaj na placu podniosło się pięciu sparaliżowanych ludzi i poszło normalnie do domu. Uzdrowienie na odległość – to miejsce ich uzdrowiło!? Inni chorzy potwierdzili to.

Tak zaczęła się najpierw ogólnoniemiecka a potem międzynardowa sława Gröninga. Spotykał się  z pragnącymi uzdrowień ludźmi na wielkich spotkaniach. Na takie spotkania przyjeżdzało po kilkadziesiąt tysięcy ludzi jednorazowo.

Na tych zbiorowych spotkaniach Bruno Gröning miał zwyczaj w krótkich słowach przemawiać do obecnych, wyjaśniając im swoją prostą wiarę w Boga i wyraźnie wskazywał na swoją uzdrawiającą siłę, która nie pochodziła od niego samego, lecz od Boga.

Wkrótce władze a  przede wszystkim resort zdrowia zajął się sprawą uzdrowień. Utworzono komisję badawczą i Gröning otrzymał zakaz uzdrawiania. Bruno Gröning udał się w sierpniu 1949 r. na południe Niemiec. Chciał uciec od wrzawy wokół swojej osoby i wycofał się na prywatną posiadłość pod Rosenheim w pobliżu Monachium. Początkowo udało się utrzymać jego pobyt w tajemnicy. Jednak po pierwszych informacjach w gazetach o jego przybyciu do Bawarii, rozpoczął się prawdziwy masowy szturm.

Codziennie do Traberhof napływało do 30 000 ludzi. Prasa, radio i magazyn tygodniowy przedstawiały obszerne doniesienia. Nakręcono nawet film kinowy pod tytułem „Groening”, który dokumentował zdarzenia z nim związane.


Około 30 tysięcy osób w Traberhof koło Rosenheim, w pobliżu Monachium we wrześniu 1949

Bawarskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało wówczas, że wstępne badanie działalności uzdrowicielskiej Bruno Gröninga wykazało, iż można ją uważać za działalność opierającą się na miłości, i w takich ramach nie wymaga ona pozwolenia na jej wykonywanie zgodnie z ustawą o nie będących lekarzami naturoterapeutach zajmujących się uzdrawianiem metodami niekonwencjonalnymi.

Wkrótce dla ludzi, którzy nie mogli przybyć na jego spotkania, Bruno Gröning zaczął ?zamawiać” przedmioty. Założeniem było, że uzdrawiająca siła Brunona miałaby przechodzić na przedmioty i tym samym można by ją dostarczyć osobom, które pozostały w domu. Na początku były to przedmioty przyniesione przez odwiedzających, które Bruno ?zamawiał”, później sam robił słynne kulki ze staniolu. Według własnych słów Gröninga znanych z policyjnego przesłuchania kulki te składały się z folii staniolowej z opakowań po jego papierosach, która była wypełniona nośnikiem siły. Jako ów nośnik służyły Brunonowi produkty własnego ciała: ścięte włosy, skrawki paznokci rąk i nóg oraz – rzekomo najskuteczniejsza – jego nasienie.

Wobec naporu mas i szczególnej praktyce kulek nie powinno Gröninga dziwić, że już wkrótce głośna stała się krytyka jego działań. Dla części prasy niemieckiej Gröning był szarlatanem, przy czym nie można mu było jednak przypisywać chęci wzbogacenia się.

Od strony kościelnej Bruno doświadczał zarówno zachwyconego przyzwolenia jak również sceptycznego odrzucenia: tamtejszy superindentent gwałtownie bronił Gröninga; własny Kościół Brunona, katolicki, wykazywał postawę od rezerwy do odrzucenia.
W sposób najbardziej krytyczny reagował personel medyczny tamtego rejonu: tu wyrósł największy w przyszłości opór wobec Gröninga.

Gröning stale odmawiał brania pieniędzy za swoją działalność. W 1953 r. Bruno założył Związek Gröninga, który organizował mu prelekcje w różnych miastach i który prowadził do powstania pierwszych ?wspólnot” osób uzdrowionych i szukających uzdrowienia w rozumieniu dzisiejszych wspólnot Koła Przyjaciół Bruno Gröninga.

W roku 1954 Gröning został oskarżony z powodu naruszenia ustawy o naturopatach. Podstawą oskarżenia było ustawowe postanowienie, że uzdrowiciel musi zdać egzamin, zanim podejmie swoją działalność. Gröning nie uważał, aby był w stanie zdać taki egzamin. Dostał zatem zakaz działalności jako uzdrowiciel na terytorium całej Republiki Federalnej Niemiec.

Bezpośrednio po rozwodzie ze swoją żoną w 1955 r. Bruno poślubił swoją drugą żonę Josette.

W roku 1957 pomiędzy Gröningiem a kierownictwem Związku Gröninga doszło do sporów z powodu grzywny, na którą Bruno został skazany i co do której oczekiwał, że Związek Gröninga ją zapłaci. Związek nie zgodził się. Gröning rozstał się ze Związkiem, który wkrótce potem się rozwiązał. W 1958 w miejsce Związku Gröninga dla rozpowszechniania swojej nauki Bruno Gröning założył Związek Wspierania Duchowych i Naturalnych Zasad Życia w Niemczech.

W roku 1958 Gröninga oskarżono o spowodowanie śmierci dziewczyny chorej na płuca przez odsunięcie jej od terapii lekarskiej. Został skazany na grzywnę i areszt w zawieszeniu. Bruno odwołał się, postępowanie po jego śmierci w roku 1959 zostało zawieszone.


U samego Brunona na jego publicznych wystąpieniach widać było znaczne wole (on sam tłumaczył je jako ?gruczoł życia”, który nabrzmiewał lub zmniejszał się proporcjonalnie do wielkości audytorium)

W listopadzie 1958 Gröning pojechał do Paryża, aby poddać się badaniom u specjalisty onkologa. Badanie wykazało, że cierpiał na raka żołądka w zaawansowanym stadium. 8 grudnia operowano go w Paryżu, jednakże o usunięciu guza nie można było myśleć z powodu jego wielkości. 22 stycznia konieczna była druga operacja, tym razem jelita grubego. Gröning umarł 26 stycznia 1959 i został pochowany w Dillenburgu. Grób Brunona jest od tamtej pory celem pielgrzymek jego zwolenników. Podobnie jak miejsce narodzin.

W swoim Związku Wspierania Duchowych i Naturalnych Zasad Życia w Niemczech Gröning pozostawił organizację, do której początkowo należały wszystkie Koła Przyjaciół. W 1979 doszło jednak do rozłamu: Koło Przyjaciół Bruno Gröninga pod kierownictwem Grete Häusler oddzieliło się od Związku i przejęło archiwum Bruno Gröninga. Grete Häusler, austriacka nauczycielka urodzona w 1922 r., została uzdrowiona przez Gröninga w roku 1950; organizowała później grupy w Austrii. Dziś jest  szefową Koła Przyjaciół. W roku 1981 od pierwotnego Związku oddzieliło się Stowarzyszenie Wspierania Zdrowia Duchowego. Do dziś  istnieją trzy organizacje zajmujące się spuścizną po Gröningu, które konkurują  ze sobą.




Opracowanie: Tomasz Strug

Wykorzystano materiały:

Koła Przyjaciół Bruno Gröninga
Dominikańskie Ośrodki Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach – badzwolny.eu