Skarby Oliwian – Elżbieta Kuźmiuk
?Gdańszczanka z Warszawy? tak zawsze się przedstawiam, bowiem do 20 roku życia mieszkałam w Oliwie, a dorosłe życie spędziłam na podróżniczych szlakach, studiując i pomieszkując w stolicy. Urodziłam się wprawdzie w Sopocie – ale w autobusie – więc i tak serce moje tam, gdzie skarb mój, czyli w Oliwie, bo tu trzymają mnie rodzinne korzenie.?
?Dzieje mojej rodziny to już ponad stuletnia historia. Moi dziadkowie, Kaszubi, tuż po ślubie w 1912 roku przybyli do Oliwy. Babcia Anastazja była krawcową, a dziadek Felix celnikiem. Znając język kaszubski, polski i niemiecki pracował w Urzędzie Celnym w Gdańsku. Oboje zamieszkali w domu przy ul. Podhalańskiej 1 i niebawem urodziła się moja mama Gertruda-Maria, a później jej liczne rodzeństwo. To właśnie mama, wspominając wydarzenia ze swojej młodości – choć były to trudne czasy skrzyżowanych dziejów kaszubsko-polsko-niemieckich, jakie tu panowały w Oliwie, w Wolnym Mieście Gdańsku i na Pomorzu – zaszczepiła mi miłość do Oliwy.
Tato mój, Józef Kuźmiuk, Podlasiak, ale tu w Oliwie poczęty, po latach zawiłych wydarzeń wojennych (konspiracyjnych, powstańczych i obozowych) w 1945 roku przybył do Oliwy. Aktywnie działał w wielu akcjach społecznych tak w Oliwie, jak i przy odgruzowywaniu Starówki Gdańskiej. Jako uczeń W. Witosa założył tu Kółko Rolnicze (później Koło PSL przy ulicy Leśnej 2) i Komitet Pomocy Społecznej (oliwski Oddział PCK), a następnie przez dwie kadencje był Radnym Miasta Gdańska, dbając o urodę naszej Oliwy i dobro jej mieszkańców. Był szlachetnym i wesołym człowiekiem oraz wielkim społecznikiem ofiarnie pomagającym mieszkańcom znajdującym się w trudnych warunkach zdrowotnych i bytowych naszej dzielnicy. Za swoją społeczną działalność został wielokrotnie odznaczony medalami zasługi dla Gdańska oraz Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Wspólną naszą rodzinną pasją było fotografowanie i filmowanie. Dom pęka od albumów, zdjęć i filmów. Od dziecka pamiętam mamę dokumentującą dzieje rodziny i ważnych wydarzeń w katedrze, w przedszkolu, w szkole, w zoo, na ulicach Oliwy, Gdańska oraz na Kaszubach. Potem mój brat założył w naszej łazience domowe laboratorium fotograficzne, a ja stałam się jego asystentką. Podczas swoich częstych rejsów żeglarskich i podróży po świecie nie rozstawał się z aparatem i kamerą. Tę familijną tradycję ja nadal podtrzymuję i może kiedyś znajdę czas by zrobić wystawę z tej kolekcji rodzinnych zdjęć, pokazując zmieniającą się, ale wciąż naszą piękną Oliwę.
Kiedy w Berlinie dowiedziałam się, że sławny XIX-wieczny podróżnik i badacz, Aleksander von Humboldt, przyznał Oliwie jedno z 7 miejsc ?cudów świata?, duma i radość mnie rozpierała. Stara Oliwa istotnie jest dla mnie miejscem zaczarowanym i magicznym, które rozsławiam po całym świecie i za którym tęsknię. No i zawsze z radością wracam. Już pełna emocji szykuję się do powrotu na stałe.?
Babcia Elżbiety Kuźmiuk – Anastazja, zdjęcie z początku XX wieku
Felix Herbasch – dziadek Elżbiety Kuźmiuk, początek XX wieku
Gdy moi dziadkowie, Anastazja i Felix Herbasch, przybyli do Oliwy, z okien werandy przyglądali się budowie ewangelickiego kościoła, dziś Ojców Cystersów, i naszego liceum. Na ich oczach powstawała cała Stara Oliwa z pięknymi kamienicami i uroczymi ogródkami, za którymi zawsze tęskniła moja mama. Przedwojennym powszechnym zwyczajem oliwian, były niedzielne spacery po Parku Oliwskim.
Przed wejściem do parku w Oliwie, mama Elżbiety Kuźmiuk z rodzeństwem, 1930 rok
Gertruda Maria Kuźmiuk na ławce w Parku Oliwskim, czerwiec 1932 rok
Kiedy jakiś czas temu zobaczyłam plany nowego ogrodu cebulkowego, przygotowywanego w tym roku w nowej części Parku Oliwskiego, bardzo się ucieszyłam, że w projekcie zadbano o ustawienie takich samych ławeczek, na których siadała w naszym parku moja mama w młodości.
Mama Elżbiety Kuźmiuk przy wodospadzie w parku, 1940 rok
W albumach wielu oliwian, również w moim, znajdziemy zdjęcia przy oliwskim wodospadzie czy zdjęcia alei parkowej, którą cystersi nazywali ?Drogą ku wieczności?. Aleją tą lubiły i nadal lubią spacerować wszystkie pokolenia oliwian oraz ich goście.
Rodzice Elżbiety Kuźmiuk na spacerze po Grobli Szwedzkiej w Lesie Oliwskim, 1947 rok
Moi rodzice często spacerowali po Grobli Szwedzkiej oraz Dolinie Radości. Mama zawsze wspominała stojące tam przed wojną ławeczki. Był to wówczas tylko Las Oliwski, a teraz jest to Park Krajobrazowy i nie ma w nim ani jednej ławeczki. Zimą jeszcze w latach 50-tych zjeżdżaliśmy tam po torze saneczkowym, a dziś już nie ma po nim śladu. Wniosek nasuwa się sam: dawniej oliwianie lepiej dbali o dobre warunki do rekreacji.
Zdjęcie uczniów Białej Szkoły w Oliwie, 1920 rok
Klasa I B Szkoły Podstawowej nr 36, 1958 rok
Dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 36, 1960 rok
Elżbieta Kuźmiuk w drodze do szkoły, 1960 rok
Mama należała do pierwszego pokolenia uczniów nowo wybudowanej ?Białej Szkoły? przy ulicy Cystersów, która dopiero po wojnie stała się koedukacyjną. W latach 60-tych ja też do tej podstawówki nr 36 uczęszczałam i stąd zabrałam mój pseudonim ?Kuzia?. Z ?Białej Szkoły?, wyniosłam też wielki skarb przyjaźni, która trwa niezmiennie do dziś. Brat mój, Norbert-Aloś, uczył się zaś w tak zwanej ?Czerwonej Szkole? przy ulicy Opackiej. Oboje byliśmy też uczniami naszego V Liceum im. Stefana Żeromskiego. Sławna nasza oliwianka Irena Jarocka śpiewała nam w auli na rozpoczęcie roku szkolnego.
Procesja Bożego Ciała w Oliwie, 1963 rok
W latach 50-i 60-tych procesje Bożego Ciała w Oliwie były wyjątkowo uroczyste. Brało w nich udział całe miasteczko. Wszystkie ulice zdobiono kolorowymi girlandami i większość domów oraz cztery ołtarze były ładnie przystrojone. Procesje szły przez całą Oliwę. Ja brałam w nich udział przez wiele lat – sypałam kwiatki, nosiłam figurki, serduszka i feretrony.
Zegar, który w prezencie ślubnym w 1912 roku otrzymali dziadkowie Elżbiety Kuźmiuk
Wiszący zegar (tzw. typ ?Śląski?) był prezentem ślubnym, jaki w 1912 roku otrzymali moi dziadkowie, a od dnia moich narodzin odmierza mi czas. Jest świadkiem wielu radosnych, ale też smutnych minut i godzin w moim życiu. Jestem do niego tak przywiązana, że traktuję go jak członka rodziny.
Kredens daglezjowy – prezent ślubny dziadków Elżbiety Kuźmiuk
Babciny kredens daglezjowy to również prezent ślubny moich dziadków z 1912 roku, jest bardzo pakowny – przechowuję w nim moje rodzinne skarby.
Drewniana walizka i torba podróżnicza z lat 20. XX wieku
Waliza drewniana i torba podróżna z lat 20-tych XX wieku przewędrowały z moimi wujkami liczne europejskie szlaki i wojenne tułaczki. Babcia wypełniła je setkami listów, jakie otrzymywała od swoich dzieci przez pół wieku (od lat 20-tych do 70-tych). To skarby-świadkowie prawie 100-letniej historii mojej oliwskiej rodziny.
Wagi pocztowe, które były pomocne kobietom w rodzinie Elżbiety Kuźmiuk
Dwie stare wagi pocztowe stanowiły bardzo ważną pomoc głównie dla kobiet w mojej rodzinie. Przez lata setki listów wysyłanych do krewnych i przyjaciół były na nich zważone, a niosły często ciężar trudnych, zawiłych rodzinnych dziejów kaszubsko-polsko-niemieckich. Sztuka epistolarna w mojej rodzinie była zawsze pielęgnowana, więc użyteczność tych wag była i nadal jest dla nas cenna.
Radio lampowe Sonneberg przywiezione przez brata Elżbiety Kuźmiuk z Berlina w 1959 roku
To radio lampowe ?Sonneberg? przywiózł mój brat Aloś z Berlina w 1959 roku. W latach 60-i 70-tych dzięki niemu słuchaliśmy ?Radia Wolna Europa? i listy przebojów kultowej stacji – Radia Luksemburg.
Porcelanowy komplet kawowy firmy Rosenthal, który otrzymała w prezencie ślubnym mama Elżbiety Kuźmiuk w 1933 roku
To porcelanowy komplet kawowy ?Maria Sommerstrauss? firmy Rosenthal, który mama otrzymała w prezencie ślubnym w 1933 roku. Od tego czasu jest ze czcią używany przez całą moją rodzinę. Młode pokolenie nazywa te naczynia ?świętą porcelaną?, bo dbamy o nie tak, jak o najcenniejsze pamiątki po naszych przodkach. Popołudniowe spotkania przy kawie pitej z tych filiżanek, były zawsze wyjątkowo uroczyste.
Marmurowy słoń – domowy talizman
Ten marmurowy słoń z podniesioną trąbą (pamiątka z czasów międzywojennych), stojąc na kredensie ?pilnował? naszego domu, a ja w dzieciństwie szeptem zdradzałam mu wszystkie domowe tajemnice. Nie przypuszczałam nawet, że za kilkanaście lat stanę w niebezpiecznej sytuacji oko w oko z prawdziwym słoniem afrykańskim i wyjdę z tej opresji żywa. Może, to właśnie ten domowy skarb-talizman mnie uratował.
Mama Elżbiety Kuźmiuk z lwicą Igą w oliwskim zoo
Elżbieta Kuźmiuk z młodą lwicą w oliwskim zoo
Gertruda Kuźmiuk podczas zabawy z lwicą w oliwskim zoo
W latach 60-tych mama pracowała w nowo powstałym oliwskim zoo i miała okazję opiekować się nowonarodzonymi zwierzakami. Szczególne miejsce w naszych sercach zdobyły małpki Jacek i Agatka, gorylek Gogi oraz mała lwica Iga. Obcowanie i zabawy z nią podsycały moje marzenia podróży na afrykańską sawannę, by te zwierzęta zobaczyć w naturze. To tu narodziły się moje plany na studia geograficzne i afrykanistyczne, sfinalizowane wielokrotnymi wyprawami wzdłuż i wszerz przez Czarny Kontynent. Dziś zaś marzę, by tu, w Oliwie lub Gdańsku, założyć Muzeum Afryki z obszerną i ciekawą kolekcją moich zbiorów oraz podzielić się wiedzą, jaką tam zdobyłam.
Globusy Elżbiety Kuźmiuk – skarby inspirujące do podróżowania
Nie wyobrażam sobie mojego domu bez globusa, atlasów i map – to bardzo cenne skarby, których ?magiczna? siła skierowała mnie na studia geograficzne i inspirowała do podróżowania po świecie.
Jeśli uda mi się w przyszłości założyć muzeum w Oliwie lub w Gdańsku, to moja kolekcja ?Sztuka Afryki? i moje pamiątki etnograficzne, będą ważną częścią muzealnej ekspozycji.
Kolekcja sztuki afrykańskiej i pamiątek etnograficznych – skarby Elżbiety Kuźmiuk przywiezione z licznych podróży
Moją miłość do Gdańska mogłam urzeczywistnić przy okazji 1000-lecia naszego miasta. Szukałam sposobu jak uświetnić ten jubileusz i zostawić dla mieszkańców i gości osobliwą pamiątkę. Pomógł mi w tym ormianin, artysta-kartograf Ruben Atoyan, który w unikatowy sposób, według starej XVII-wiecznej techniki, ręcznie namalował piórkiem i akwarelą panoramiczny obraz współczesnego Gdańska. Dzieło to przygotowywaliśmy ponad rok. Poświęciliśmy tysiące godzin żmudnej pracy – Ruben z niezwykłym pietyzmem, szkicując detale gdańskich zabytków, domów, ulic i zaułków, a ja wspomagając go zdjęciami i filmami z dachów i wysokich budynków.
Ta nasza mapa-panorama Gdańska uświetniła milenijny jubileusz, ale też zmieniła moje życie, bo dzięki niej założyłam Wydawnictwo Terra Nostra, które przez ponad 20 lat prowadzę i której efektem są również inne opublikowane panoramy miast polskich i europejskich (www.artmap.pl). Mapa – Panorama Gdańska z 1996 roku była jedyną wykonaną w tej technice w XX wieku. I tak stała się unikatowym skarbem dla następnych pokoleń.
Relacja powstała w trakcie realizacji projektu ?Skarby Oliwian?, której organizatorem jest Fundacją Wspólnota Gdańska. Portal StaraOliwa.pl jest partnerem i patronem medialnym realizowanego projektu.
?Gdańszczanka z Warszawy? tak zawsze się przedstawiam, bowiem do 20 roku życia mieszkałam w Oliwie, a dorosłe życie spędziłam na podróżniczych szlakach, studiując i pomieszkując w stolicy. Urodziłam się wprawdzie w Sopocie – ale w autobusie – więc i tak serce moje tam, gdzie skarb mój, czyli w Oliwie, bo tu trzymają mnie rodzinne korzenie.?
?Dzieje mojej rodziny to już ponad stuletnia historia. Moi dziadkowie, Kaszubi, tuż po ślubie w 1912 roku przybyli do Oliwy. Babcia Anastazja była krawcową, a dziadek Felix celnikiem. Znając język kaszubski, polski i niemiecki pracował w Urzędzie Celnym w Gdańsku. Oboje zamieszkali w domu przy ul. Podhalańskiej 1 i niebawem urodziła się moja mama Gertruda-Maria, a później jej liczne rodzeństwo. To właśnie mama, wspominając wydarzenia ze swojej młodości – choć były to trudne czasy skrzyżowanych dziejów kaszubsko-polsko-niemieckich, jakie tu panowały w Oliwie, w Wolnym Mieście Gdańsku i na Pomorzu – zaszczepiła mi miłość do Oliwy.
Tato mój, Józef Kuźmiuk, Podlasiak, ale tu w Oliwie poczęty, po latach zawiłych wydarzeń wojennych (konspiracyjnych, powstańczych i obozowych) w 1945 roku przybył do Oliwy. Aktywnie działał w wielu akcjach społecznych tak w Oliwie, jak i przy odgruzowywaniu Starówki Gdańskiej. Jako uczeń W. Witosa założył tu Kółko Rolnicze (później Koło PSL przy ulicy Leśnej 2) i Komitet Pomocy Społecznej (oliwski Oddział PCK), a następnie przez dwie kadencje był Radnym Miasta Gdańska, dbając o urodę naszej Oliwy i dobro jej mieszkańców. Był szlachetnym i wesołym człowiekiem oraz wielkim społecznikiem ofiarnie pomagającym mieszkańcom znajdującym się w trudnych warunkach zdrowotnych i bytowych naszej dzielnicy. Za swoją społeczną działalność został wielokrotnie odznaczony medalami zasługi dla Gdańska oraz Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Wspólną naszą rodzinną pasją było fotografowanie i filmowanie. Dom pęka od albumów, zdjęć i filmów. Od dziecka pamiętam mamę dokumentującą dzieje rodziny i ważnych wydarzeń w katedrze, w przedszkolu, w szkole, w zoo, na ulicach Oliwy, Gdańska oraz na Kaszubach. Potem mój brat założył w naszej łazience domowe laboratorium fotograficzne, a ja stałam się jego asystentką. Podczas swoich częstych rejsów żeglarskich i podróży po świecie nie rozstawał się z aparatem i kamerą. Tę familijną tradycję ja nadal podtrzymuję i może kiedyś znajdę czas by zrobić wystawę z tej kolekcji rodzinnych zdjęć, pokazując zmieniającą się, ale wciąż naszą piękną Oliwę.
Kiedy w Berlinie dowiedziałam się, że sławny XIX-wieczny podróżnik i badacz, Aleksander von Humboldt, przyznał Oliwie jedno z 7 miejsc ?cudów świata?, duma i radość mnie rozpierała. Stara Oliwa istotnie jest dla mnie miejscem zaczarowanym i magicznym, które rozsławiam po całym świecie i za którym tęsknię. No i zawsze z radością wracam. Już pełna emocji szykuję się do powrotu na stałe.?
Babcia Elżbiety Kuźmiuk – Anastazja, zdjęcie z początku XX wieku
Felix Herbasch – dziadek Elżbiety Kuźmiuk, początek XX wieku
Gdy moi dziadkowie, Anastazja i Felix Herbasch, przybyli do Oliwy, z okien werandy przyglądali się budowie ewangelickiego kościoła, dziś Ojców Cystersów, i naszego liceum. Na ich oczach powstawała cała Stara Oliwa z pięknymi kamienicami i uroczymi ogródkami, za którymi zawsze tęskniła moja mama. Przedwojennym powszechnym zwyczajem oliwian, były niedzielne spacery po Parku Oliwskim.
Przed wejściem do parku w Oliwie, mama Elżbiety Kuźmiuk z rodzeństwem, 1930 rok
Gertruda Maria Kuźmiuk na ławce w Parku Oliwskim, czerwiec 1932 rok
Kiedy jakiś czas temu zobaczyłam plany nowego ogrodu cebulkowego, przygotowywanego w tym roku w nowej części Parku Oliwskiego, bardzo się ucieszyłam, że w projekcie zadbano o ustawienie takich samych ławeczek, na których siadała w naszym parku moja mama w młodości.
Mama Elżbiety Kuźmiuk przy wodospadzie w parku, 1940 rok
W albumach wielu oliwian, również w moim, znajdziemy zdjęcia przy oliwskim wodospadzie czy zdjęcia alei parkowej, którą cystersi nazywali ?Drogą ku wieczności?. Aleją tą lubiły i nadal lubią spacerować wszystkie pokolenia oliwian oraz ich goście.
Rodzice Elżbiety Kuźmiuk na spacerze po Grobli Szwedzkiej w Lesie Oliwskim, 1947 rok
Moi rodzice często spacerowali po Grobli Szwedzkiej oraz Dolinie Radości. Mama zawsze wspominała stojące tam przed wojną ławeczki. Był to wówczas tylko Las Oliwski, a teraz jest to Park Krajobrazowy i nie ma w nim ani jednej ławeczki. Zimą jeszcze w latach 50-tych zjeżdżaliśmy tam po torze saneczkowym, a dziś już nie ma po nim śladu. Wniosek nasuwa się sam: dawniej oliwianie lepiej dbali o dobre warunki do rekreacji.
Zdjęcie uczniów Białej Szkoły w Oliwie, 1920 rok
Klasa I B Szkoły Podstawowej nr 36, 1958 rok
Dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 36, 1960 rok
Elżbieta Kuźmiuk w drodze do szkoły, 1960 rok
Mama należała do pierwszego pokolenia uczniów nowo wybudowanej ?Białej Szkoły? przy ulicy Cystersów, która dopiero po wojnie stała się koedukacyjną. W latach 60-tych ja też do tej podstawówki nr 36 uczęszczałam i stąd zabrałam mój pseudonim ?Kuzia?. Z ?Białej Szkoły?, wyniosłam też wielki skarb przyjaźni, która trwa niezmiennie do dziś. Brat mój, Norbert-Aloś, uczył się zaś w tak zwanej ?Czerwonej Szkole? przy ulicy Opackiej. Oboje byliśmy też uczniami naszego V Liceum im. Stefana Żeromskiego. Sławna nasza oliwianka Irena Jarocka śpiewała nam w auli na rozpoczęcie roku szkolnego.
Procesja Bożego Ciała w Oliwie, 1963 rok
W latach 50-i 60-tych procesje Bożego Ciała w Oliwie były wyjątkowo uroczyste. Brało w nich udział całe miasteczko. Wszystkie ulice zdobiono kolorowymi girlandami i większość domów oraz cztery ołtarze były ładnie przystrojone. Procesje szły przez całą Oliwę. Ja brałam w nich udział przez wiele lat – sypałam kwiatki, nosiłam figurki, serduszka i feretrony.
Zegar, który w prezencie ślubnym w 1912 roku otrzymali dziadkowie Elżbiety Kuźmiuk
Wiszący zegar (tzw. typ ?Śląski?) był prezentem ślubnym, jaki w 1912 roku otrzymali moi dziadkowie, a od dnia moich narodzin odmierza mi czas. Jest świadkiem wielu radosnych, ale też smutnych minut i godzin w moim życiu. Jestem do niego tak przywiązana, że traktuję go jak członka rodziny.
Kredens daglezjowy – prezent ślubny dziadków Elżbiety Kuźmiuk
Babciny kredens daglezjowy to również prezent ślubny moich dziadków z 1912 roku, jest bardzo pakowny – przechowuję w nim moje rodzinne skarby.
Drewniana walizka i torba podróżnicza z lat 20. XX wieku
Waliza drewniana i torba podróżna z lat 20-tych XX wieku przewędrowały z moimi wujkami liczne europejskie szlaki i wojenne tułaczki. Babcia wypełniła je setkami listów, jakie otrzymywała od swoich dzieci przez pół wieku (od lat 20-tych do 70-tych). To skarby-świadkowie prawie 100-letniej historii mojej oliwskiej rodziny.
Wagi pocztowe, które były pomocne kobietom w rodzinie Elżbiety Kuźmiuk
Dwie stare wagi pocztowe stanowiły bardzo ważną pomoc głównie dla kobiet w mojej rodzinie. Przez lata setki listów wysyłanych do krewnych i przyjaciół były na nich zważone, a niosły często ciężar trudnych, zawiłych rodzinnych dziejów kaszubsko-polsko-niemieckich. Sztuka epistolarna w mojej rodzinie była zawsze pielęgnowana, więc użyteczność tych wag była i nadal jest dla nas cenna.
Radio lampowe Sonneberg przywiezione przez brata Elżbiety Kuźmiuk z Berlina w 1959 roku
To radio lampowe ?Sonneberg? przywiózł mój brat Aloś z Berlina w 1959 roku. W latach 60-i 70-tych dzięki niemu słuchaliśmy ?Radia Wolna Europa? i listy przebojów kultowej stacji – Radia Luksemburg.
Porcelanowy komplet kawowy firmy Rosenthal, który otrzymała w prezencie ślubnym mama Elżbiety Kuźmiuk w 1933 roku
To porcelanowy komplet kawowy ?Maria Sommerstrauss? firmy Rosenthal, który mama otrzymała w prezencie ślubnym w 1933 roku. Od tego czasu jest ze czcią używany przez całą moją rodzinę. Młode pokolenie nazywa te naczynia ?świętą porcelaną?, bo dbamy o nie tak, jak o najcenniejsze pamiątki po naszych przodkach. Popołudniowe spotkania przy kawie pitej z tych filiżanek, były zawsze wyjątkowo uroczyste.
Marmurowy słoń – domowy talizman
Ten marmurowy słoń z podniesioną trąbą (pamiątka z czasów międzywojennych), stojąc na kredensie ?pilnował? naszego domu, a ja w dzieciństwie szeptem zdradzałam mu wszystkie domowe tajemnice. Nie przypuszczałam nawet, że za kilkanaście lat stanę w niebezpiecznej sytuacji oko w oko z prawdziwym słoniem afrykańskim i wyjdę z tej opresji żywa. Może, to właśnie ten domowy skarb-talizman mnie uratował.
Mama Elżbiety Kuźmiuk z lwicą Igą w oliwskim zoo
Elżbieta Kuźmiuk z młodą lwicą w oliwskim zoo
Gertruda Kuźmiuk podczas zabawy z lwicą w oliwskim zoo
W latach 60-tych mama pracowała w nowo powstałym oliwskim zoo i miała okazję opiekować się nowonarodzonymi zwierzakami. Szczególne miejsce w naszych sercach zdobyły małpki Jacek i Agatka, gorylek Gogi oraz mała lwica Iga. Obcowanie i zabawy z nią podsycały moje marzenia podróży na afrykańską sawannę, by te zwierzęta zobaczyć w naturze. To tu narodziły się moje plany na studia geograficzne i afrykanistyczne, sfinalizowane wielokrotnymi wyprawami wzdłuż i wszerz przez Czarny Kontynent. Dziś zaś marzę, by tu, w Oliwie lub Gdańsku, założyć Muzeum Afryki z obszerną i ciekawą kolekcją moich zbiorów oraz podzielić się wiedzą, jaką tam zdobyłam.
Globusy Elżbiety Kuźmiuk – skarby inspirujące do podróżowania
Nie wyobrażam sobie mojego domu bez globusa, atlasów i map – to bardzo cenne skarby, których ?magiczna? siła skierowała mnie na studia geograficzne i inspirowała do podróżowania po świecie.
Jeśli uda mi się w przyszłości założyć muzeum w Oliwie lub w Gdańsku, to moja kolekcja ?Sztuka Afryki? i moje pamiątki etnograficzne, będą ważną częścią muzealnej ekspozycji.
Kolekcja sztuki afrykańskiej i pamiątek etnograficznych – skarby Elżbiety Kuźmiuk przywiezione z licznych podróży
Moją miłość do Gdańska mogłam urzeczywistnić przy okazji 1000-lecia naszego miasta. Szukałam sposobu jak uświetnić ten jubileusz i zostawić dla mieszkańców i gości osobliwą pamiątkę. Pomógł mi w tym ormianin, artysta-kartograf Ruben Atoyan, który w unikatowy sposób, według starej XVII-wiecznej techniki, ręcznie namalował piórkiem i akwarelą panoramiczny obraz współczesnego Gdańska. Dzieło to przygotowywaliśmy ponad rok. Poświęciliśmy tysiące godzin żmudnej pracy – Ruben z niezwykłym pietyzmem, szkicując detale gdańskich zabytków, domów, ulic i zaułków, a ja wspomagając go zdjęciami i filmami z dachów i wysokich budynków.
Ta nasza mapa-panorama Gdańska uświetniła milenijny jubileusz, ale też zmieniła moje życie, bo dzięki niej założyłam Wydawnictwo Terra Nostra, które przez ponad 20 lat prowadzę i której efektem są również inne opublikowane panoramy miast polskich i europejskich (www.artmap.pl). Mapa – Panorama Gdańska z 1996 roku była jedyną wykonaną w tej technice w XX wieku. I tak stała się unikatowym skarbem dla następnych pokoleń.
Relacja powstała w trakcie realizacji projektu ?Skarby Oliwian?, której organizatorem jest Fundacją Wspólnota Gdańska. Portal StaraOliwa.pl jest partnerem i patronem medialnym realizowanego projektu.