Reklama

Opowieści lasku oliwskiego – Gorączka złota

Opowieść o tym, co znajdowało się w miejscu dzisiejszego Instytutu Budownictwa Wodnego PAN w Oliwie.

Brzozy rosnące wzdłuż ul. Kościerskiej, stan pocz. XX wieku
Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Jako młode pokolenie lat 60-tych duźo naczytaliśmy się o amerykańskiej gorączce złota. Szukanie przygȯd to już chyba człowiecza natura, zwłaszcza, że można przy tym coś znaleźć.

Gdzieś w drugiej połowie lat 60-tych XX wieku ktoś z mądrych ludzi w Gdańsku wymyślił plan budowy w Oliwie tzw. Instytutu Budownictwa Wodnego PAN. Przyjęto lokalizację bez konsultacji społecznych między ulicami Kościerska, Kwietną i Bytowską.

Nie wiem, czy był to plan przemyślany, lecz na pewno nie pod kątem przyszłych szkȯd ekologicznych. Pod topȯr poszły przepiękne łąki i bogata fauna, w tym dwa stare średniowieczne i zarośnięte stawy oraz stare torfowiska. Na zarośniętym stawie koło tzw. Zameczku Mormonów i domu rodziny Pupaczȯw rosła przepiękna roślinność bagienna. Pamiętam, jak przyczepiałem sobie do nóg deski aby nie zapaść się w bagnie i tak wędrowałem po tym zarośniętym stawie. Rosły tam przepiękne bagienne, żȯłte lilie i grążele. Ach jak pięknie pachniała tam mięta wodna. Tak, że można było twardo zasnąć.

Polna droga łącząca ul. Kościerską z ul. Kwietną fot. Krzysztof Jakubowski

Jak widać wzdłuż tej polnej drogi rosły wiekowe wierzby. Po lewej i prawej stronie byly zlokalizowane łąki na podłożu bagienno-torfowym. Na wprost po lewej stronie zaraz przy ul. Kościerskiej rosła jeszcze na początku lat 60-tych XX wieku sędziwa lipa o średnicy pnia przy ziemi ok 2,5 metra i wieku szacowanym na 200 lat. W tym miejscu, jeszcze na początku XX wieku, stał mały domek. Całe to roslinne Eldorado, zwłaszcza po lewej stronie tej polnej drȯżki a bliżej Potoku Oliwskiego, zostało brutalnie zniszczone przez projektantȯw z PAN w Gdańsku.

W 1969 roku powstało laboratorium hydrauliczne na otwartym powietrzu w Oliwie na terenie, który został przydzielony Instytutowi na dalszą rozbudowę. Laboratorium zostało stworzone głównie w celu wykonania hydraulicznych badań modelowych nowo projektowanego Portu Północnego w Gdańsku oraz proponowanej przebudowy Cieśniny Świny.  Fot. Tomasz Strug

Na takie usytuowanie instytutu wodnego były inne, mniej znaczące tereny pod katem ochrony ekologi. Mam na myśli tereny poza obecną Obwodnicą Trȯjmiejską w kierunku ȯwczesnych wiosek Wysokiej czy Osowej. Chyba nikt z ochrony środowiska nie zainteresował się nad przyszłą, ekologiczną dewastacją.

W celu budowy basenȯw wodnych postanowiono wymienić całe podłoże bagienne. Torfowiska miały miejscami grubość aż do 3m. Ciągle chodziliśmy tam z ciekawości przyglądać się pracy koparek. A było na co patrzeć. Nieustannie spod szufli maszyn coś wypadało. Ni to złom gliniany, ni to skorupy jakiś dziwnych naczyń, z ktȯrych po rozbiciu wysypywał się jakiś popiȯł. Działało to na nas jak na dawnych poszukiwaczy złota w USA.

Umorusani w bagnie po uszy łaziliśmy między koparkami jak bociany. Ciągle, gdy któryś z chłopakȯw coś wygrzebał, to porzucaliśmy poszukiwania i zbiegaliśmy się do znaleziska. Zdawało się nam, że znajdziemy wreszcie złoto czy drogocenne naszyjniki. A tu kupa skorup z jakiejś wypalonej gliny. Do dziś zachowałem sobie na pamiątek jakiś dziwny kamień. Wygląda on na 3 zrośnięte ze sobą kule wielkości piłeczek ping-pongowych i śladami jakby obróbki ręcznej.

Dziś po latach, jak przeczytałem o odkryciu w II polowie XIX wieku urn twarzowych u zbiegu ulic Kościerskiej i Spacerowej, zrozumiałem, że musiało tam być na tych łąkach w czasach prehistorycznych jakieś cmentarzysko. A gdzie był wtedy podczas tej budowy Instytut Archeologiczny z Gdańska? Nie widzieliśmy tam nikogo.

Wybagrowane torfowiska były rozwożone miedzy innymi po okolicznych ogrȯdkach przydomowych. Parę metrów sześciennych przywieziono do naszego ogrodu. Co roku podczas prac ogrodowych ciągle wypadało coś spod łopaty. Traktowaliśmy to jako złom gliniany. Opis znaleziska został ujęty w cyklu „Opowieści lasku oliwskiego“ pod tytułem „Urny twarzowe w Oliwie“.

Do zasypania tego ogromnego wyrobiska poświęcono część bezdrzewnej leśnej góry, znajdującej się u zbiegu ulic Spacerowej i Karwieńskiej i opadającej w kierunku ul. Spacerowej. Ten projekt budowy instytutu wodnego był opracowany przez zespół specjalistów z PAN (Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku) i w następstwie przyczynił się do katastrofy ekologicznej.

Oliwa, ul. Kościerska 7. Teren Instytutu Budownictwa Wodnego PAN w Gdańsku. Fot. Tomasz Strug

W następstwie osuszenia ogromnego terenu nastąpiło znaczne obniżenie się wȯd gruntowych. Wzdłuż ulicy Kościerskiej rosły ostatnie pomniki przyrody. I tak naprzeciwko domu przy ul. Kościerskiej 6, tak jak już wyżej wspomniałem, rosła stara, wiekowa lipa o średnicy pnia przy ziemi około 2,5m. Wiek tego drzewa szacowano na około 200 lat. Dalej – bliżej miasta rosła stara brzoza o szacowanym wieku ponad 150 lat. Po wybagrowaniu łąk pod wspomniany instytut wodny zaczęły te wiekowe drzewa usychać i w końcu z tego powodu je wycięto.

Przy naszej posesji była jedyna czynna w Starej Oliwie studnia wodna. Woda była tak wyśmienita w jakości, że wyborny smak zaparzonej na niej chińskiej herbaty Uhlung mam w ustach do dzisiaj. Niestety i ta studnia na skutek osuszenia terenȯw wyschła. W końcu uległ zniszczeniu ostatni biotop powstały po starej żwirowni znajdującej się przy krzyżȯwce ulic Kościerskiej i Bytowskiej. Dzisiaj wybieg dla lwȯw oliwskiego ZOO.

Ale kończę tą krytykę, przecież projektowali ten Instytut Wodny w Oliwie przy ul. Kościerskiej 7 co jako co, naukowcy z PAN. A, że nastały negatywne skutki uboczne? Toż to może się człowiek nauki też mylić. A Instytut Archeologiczny w Gdańsku? No coż może były to urny germańskie? To po co się było nimi interesować, zwłaszcza w latach PRL-u.

Bogdan Gołuński – Hamburg