Reklama

Opowieści lasku oliwskiego – oliwscy nędznicy

Historia opisana na podstawie protokołu Komitetu Blokowego nr 12/55 w Starej Oliwie, sporządzonego w końcu lat 50-tych XX wieku.

Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Od kilku dni nadchodziły pogłoski o straszliwej biedzie jaka panowała u rodziny R. mieszkającej w końcu ulicy Kościerskiej tj. w komunalnej posesji nr 10. W tej części ulica ta za czasȯw dawnej Oliwy zwała się Schäfereiweg i prowadziła od czasȯw średniowiecznych do Owczarni (Schäferei) i dalej do odleglejszych siedlisk.

Przyszedł do nas podekscytowany Józef Juński, znany stolarz z Doliny Radości. Doszły do niego słuchy o panującej wielkiej biedzie u jednej z rodzin.

Tato mój Edmund długo nie namyślając się, postanowił wspȯlnie z jeszcze jednym z członków tegoż komitetu o nazwisku Arendt (zamieszkałym przy ul. Spacerowej nr 6) przeprowadzić na miejscu wywiad środowiskowy.

W nadchodzącym dniu wolnym od pracy, tj w niedzielę, udali się pod wskazany adres.

Była to rodzina wielodzietna, w liczbie małego przedszkola. Rodzice jak rodzice – co rok to prorok, dzieci od kilku lat do ponad dziesięciu. Wykonywane przez nich zawody nie dawały możliwosci nawet skromnego życia.

Droga przy ul. Kościerskiej w okresie powojennym. W tle budynek nr. 10. Zbiory Tomasza Struga

Gdy weszli do mieszkania tej rodziny, to myśleli, że wpierw pomylili adresy i zabłądzili do obiektu nie mającego nic a nic z procesem zamieszkania. W części mieszkania co powinno zwać się sypialnią zastali, o zgrozo, pomieszczenie wypełnione do wysokości około jednego metra suchymi liśćmi z lasu.

Coś nagle zaczęło się poruszać w tych liściach. Zbaraniałym ze zdumienia członkom Komitetu Blokowego zaczęły ukazywać się jakieś małe postacie. Jedna po drugiej wyłaniała się dziatwa tegoż mieszkańca domku. Uczepili się ubrania i spodni członków komitetu i zaczęła ta dziatwa prosić gestami o jedzenie.

Dom przy ul. Kościerskiej 10, stan marzec 2012, ujęcie fotograficzne własne

Tak przybyszy coś złapało z żałości za gardło, że nie mogli wypowiedzieć przez parę minut ani słowa. Czym prędzej zorganizowano pomoc żywnościową z własnych zapasȯw domowych.

Od poniedziałku Komitet Blokowy interweniował w opiece społecznej przy Komitecie Dzielnicowym Rady Narodowej we Wrzeszczu. W wyniku tej interwencji zabezpieczono rodzinie pomoc żywnościową oraz deputat węglowy na zimę.

Żaden, ale to żaden „społecznik” z ramienia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej nawet nie zgiął karku aby w tym zakresie coś pomóc. Tylko parę lat później, gdy szło o otrzymanie komunistycznych odznaczeń, chwalili się na partyjnych zebraniach o wielkich czynach społecznych na rzecz mieszkańców Starej Oliwy. Dokumentowali to kilogramami dyplomȯw i wyróżnieniami nadawanymi przez komunistyczne władze.

Takich nędzników miała Stara Oliwa wielu. Każdemu starał się Komitet Blokowy nr 12/55 w ramach swoich kompetencji pomóc, łącznie z interwencją u władzy administracyjnej.

Gdzieś w połowie lat 60-ciu XX wieku obiegła Gdańsk mrożąca krew wiadomość o napadzie na rolnika spod oliwskiej wioski. Trzech napastnikȯw uzyskując w niewiadomy sposób informacje, że rolnik ten miał pieniądze ze sprzedaży własnego inwentarza, postanowili za wszelką cenę go okraść.

Podczas napadu zastali w domu rolnika rodzinę w całości, łącznie z kobietą w bardzo podeszłym wieku – matką rolnika.

Aby wymusić informację o ukrytych pieniądzach, wpierw rozbili dzbanek na głowie starowinki, a rolnikowi wbijali szpilki pod paznokcie.

Była to wówczas straszna opowieść. Lecz nie trwało to długo i napastnikȯw w wieku młodzieńczym wykryto i aresztowano.

Dwȯch z nich okazało się być tymi nędznikami ze Starej Oliwy.

Bogdan Gołuński

Hamburg

Ostatnia edycja: 11 czerwca, 2023 o 20:33