Opowieści lasku oliwskiego – Oliwski Bajkonur
No cȯż zacznę opowieść o zdarzeniach, ktȯre zadecydowały, że nie zostałem, pardon nie zasłużyłem politycznie, być oficerem Ludowego Wojska Polskiego.
Moje kontakty tak na prawdę z techniką zaczęły się w Technikum Mechaniczno-Elektrycznym TME w Gdańsku. Rozliczne zajęcia warsztatowe sprawiły, że można było być z techniką „za pan brat”. Wtedy byłem bardzo oczytanym w książeczkach tzw. „Tygryskach”, tzn. opowieści typu Klosa o II Wojnie Światowej. Zacząłem interesować się budową rakiet. W czasopiśmie „Modelarz” znalazłem bardzo uproszczone plany budowy napędu niemieckiej rakiety V-1. Na zamieszczonych tu ujęciach fotograficznych napęd to część gȯrna rakiety. Oczywiście plan umieszczony w „Modelarzu“ był bardzo uproszczoną konstrukcją w celu pokazania jak funkcjonował wogȯle napęd takiej rakiety.
No cȯż zacznę opowieść o zdarzeniach, ktȯre zadecydowały, że nie zostałem, pardon nie zasłużyłem politycznie, być oficerem Ludowego Wojska Polskiego.
Moje kontakty tak na prawdę z techniką zaczęły się w Technikum Mechaniczno-Elektrycznym TME w Gdańsku. Rozliczne zajęcia warsztatowe sprawiły, że można było być z techniką „za pan brat”. Wtedy byłem bardzo oczytanym w książeczkach tzw. „Tygryskach”, tzn. opowieści typu Klosa o II Wojnie Światowej. Zacząłem interesować się budową rakiet. W czasopiśmie „Modelarz” znalazłem bardzo uproszczone plany budowy napędu niemieckiej rakiety V-1. Na zamieszczonych tu ujęciach fotograficznych napęd to część gȯrna rakiety. Oczywiście plan umieszczony w „Modelarzu“ był bardzo uproszczoną konstrukcją w celu pokazania jak funkcjonował wogȯle napęd takiej rakiety.
Postanowiłem na podstawie tego planu zbudować uproszczony napęd rakiety V1. Najbardziej pracochłonna część prac była wokȯł napędu pulsacyjnego. Potrzebny był mnie materiał duraluminium, ale skąd wtedy go wziąć? Wreszcie znalazłem jakieś stare tłoki silnika samochodowego i przetopiłem ten złom na cylinder o średnicy 10 cm i długości około 20cm. Chodząc na zajęcia warsztatowe do Wytwȯrni Łożysk Ślizgowych BIMET w Oliwie przy ul. Grunwaldzkiej 481 wszedłem w kontakt z frezerem na Wydziale Remontowym, ktȯry bardzo długo nie dawał się namȯwić, aby mnie wg planȯw wyfrezować tzw. kanały ssąco-ogniowe.
Foto: po zajęciach warsztatowych w Wytwȯrni Łożysk Ślizgowych Bimet w ramach zajęc szkolnych w Technikum Mechaniczno-Elektrycznym graliśmy w piłkę w miejscu obecnej Hali Olivia, Na fotce w tle zabudowania Bimetu, stan z 1968 r.
Bardzo pomȯgł mnie w wykonaniu modelu niezapomniany dla mnie głȯwny mistrz Miecio Orłowski, zwłaszcza gdy usłyszał, że chcę w przyszłości być konstruktorem rakiet i studiować w tym celu na Wojskowej Akademi Technicznej WAT w Warszawie na Bemowie. On też postarał się o oficjalne wyjście z „fuchą” z terenu zakładu. Wszystko pasowało, lecz do spawania rurek wspomagania ciągu potrzebny był specjalny lut odporny na wysoką temperaturę oraz bardzo cieńka blacha ze stali żaroodpornej. Blacha ta potrzebna była na wykonanie ogniowej klapy zamykającej. Lecz to nie wszystko, potrzebne było paliwo wysokooktanowe. Skąd to wziąć? Po karkołomnych wyczynach otrzymałem wysokooktanowe paliwo lotnicze z Dyrekcji CPN przy ul. Długi Targ w Gdańsku gdzie pracował mȯj tato jako inspektor nadzoru inwestycyjnego.
Oto wykonany ȯwczesnie w latach 1967-70 bardzo uproszczony napęd rakiety V1. Pierwsze prȯby ze względu na hałas odbyły się na boisku sportowym w Oliwie przy ul. Kościerskiej 2. Bałem się, że moi „przemili” sąsiedzi z tego samego domu zgłoszą mnie do dzielnicowego MO w Oliwie przy ul. Kaprȯw 14. Ach jak się serce radowało, jak to ustrojstwo pracowało i hałasowało. Tylko żaroodporna klapa zamykająca wystarczała na kilka razy. Bardzo szybko przepalała się z uwagi na to, że była bardzo cienka. W czasie prȯby paliwa lotniczego prawie nie straciłem włosȯw, gdyż po zapłonie z dyszy trysnął strumień ognia i osmolił mnie czoło.
Oto ȯwczesnie wykonany model napędu rakiety V1
No coż po takim sukcesie podniosłem poprzeczkę wymagań w stosunku do siebie i zachciało się mnie studiowania na Wojskowej Akademii Technicznej WAT w Warszawie na Bemowie. Właśnie kończyłem piąta klasę w technikum TME w Gdańsku przy ul. Augustyńskiego 1. Dostałem, od grona nauczycielskiego i dyrekcji TME za dobrą naukę, rekomendację do WAT-u i polityczny wspomagający glejt. Byłem wtedy wiceprzewodniczacym szkolnego ZMS-u i zarazem członkiem Zarządu Miejskiego w Gdańsku tej organizacji. Złożyłem dokumenty i wypełniony kwestionariusz do odpowiednich władz Ludowego Wojska Polskiego Garnizonu Gdańskiego. Było to na początku stycznia 1970 r.
Niespodziewanie w połowie tego miesiąca przyjechał na motocyklu służbowym do naszych sąsiadȯw rodziny W. dzielnicowy MO w Oliwie przy ul. Kaprȯw 14. Jeszcze wtedy nie wiedziałem w jakim to celu. Cel ten w niedługim czasie poczułem na własnej skȯrze. Dnia 20. lutego 1970 r. zostałem powołany przed Komisję Polityczno-Lekarską przy Szpitalu Marynarki Wojennej w Oliwie przy ul. Polanki 117. Tam poddano mnie szczegȯłowym badaniom lekarskim. Byłem u takich specjalistȯw lekarskich jak dr, dr St. Żadkowski, Cz. Zebryk, E. Szypura, E. Foltański, A. Eichert i Z. Bluma. Wszystkie badania przebiegły pozytywnie, tzn stan zdrowia odpowiadał na to abym został słuchaczem WAT-u. Lecz młot przyszedł wkrȯtce. Z tymi wynikami stanąłem przed Komisją Polityczno-Lekarską. Stałem przed stołem, za ktȯrym siedziało kilku wojskowych oraz politruk z Informacji Wojskowej. Ten oznajmił mnie, że mimo pozytywnych wynikȯw komisji lekarskiej nie zostaje mnie udzielona rekomendacja ze względȯw politycznych.
Myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Byłem na tyle bezczelny, że zażądałem wyjaśnienia. A politruk otworzył dokument z wywiadu środowiskowego przeprowadzonego przez Milicję Obywatelską MO w Oliwie przy ul. Kaprȯw 14. Wywiadu środowiskowego udzieliła nasza sąsiadka Maria W. zamieszkała w Oliwie przy ul. Karwieńskiej 2 m. 1. A co tam było, a no, że mȯj ojciec to były żołnierz wrogiego Sztabu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, wrȯg PRL-u, podżegacz polityczny i inne wyssane z palca podłości. Mnie opadły ręce, wtedy to zmieniłem swȯj światopogląd polityczny. Nie trwało długo i opuściłem tej wiosny szereg organizacji młodzieżowej uzasadniając swoją rezygnację.
Dokumenty złożyłem na Politechnikę Gdańska PG, ktȯrą skończyłem w 1975 r. Czasami los płata figle lub rekompensuje prześladowania polityczne i to w multi wymiarze. Zostałem natomiast konstruktorem największego w świecie samolotu pasażerskiego A380 w Hamburgu i Toulousie (Francja). Oczywiście nie całości konstrukcji lecz elementȯw wyposażenia sekcji. Szkoda, że ze względu na szukanie oszczędności kosztȯw przelotu i emisji CO2 zamknięto w 2021 produkcję tego modelu.
Pierwszy model wprowadzono do produkcji w 2005 z oznaczeniem MSN002. W tym to roku pracowaliśmy w międzynarodowych zespołach dzień i noc tak, aby ten wzorcowy model dostał certyfikacje i dopuszczony został do produkcji. Pierwszy egzemplarz A380 o tym nr produkcyjnym otrzymał certyfikację w 2005. Największe problemy sprawiała wszelka instalacja elektryczna i komputerowa. Praktycznie każdy egzemplarz A380 był inny ze względu na indywidualne zamȯwienia klientȯw. Gotowe kable dostarczano we wiązkach o całkowitej długości montażowej. Jeżeli jeden kabel we wiązce był za krȯtki to kierowano całą wiązkę na wyzłomowanie gdyż zbyt pracochłonna byłaby jego wymana. Do tego celu był odpowiedni tzw. wydział złomowania.
Hala montażowa A380 w Hamburgu (informacja własna Airbusa)
Tam też trafiały inne elementy wykonane niezgodnie z dokumentacją. Zgodnie z wymogami jakościowymi w lotnictwie nie można wybrakowanych części naprawiać i ponownie wprowadzać ich do montażu. Każdy kontstruktor lub pracujący w nadzorze montażu podpisywał elektronicznie swoją wykonaną pracę. Odpowiedzialność w systemie Airbusa jest zapisana aż na 30 lat. Kończy się ona z chwilą wyzłomowania samolotu.
Fot. Lądowanie pierwszego egzemplarza samolotu A380 w Hamburgu w 2005 o nr produkcyjnym MSN002. Byliśmy zaproszeni na pokaz lądowania w Hamburgu Finkenwerder.
Jako ciekawostka to, że cały samolot A380 jest w skali 1:1 w formie cyfrowej w komputerach. Do prac konstrukcyjnych wywołuje się tylko ten zakres konstrukcji, ktȯry potrzebny jest aktualnie do prac projektowych. Pierwsze konstrukcje wykonywało się w systemie konstrukcyjnym CAD w Catii wersji V4 (Unix). Pȯźniej z uwagi na ekonomiczniejszy system Windows transformowano do CAD w Catii V5 (Windows). Prace te wykonywano w Indiach i przekazywano łączami do zakładow macierzystych. Gdy opowiedziałem o swojej pracy w redakcji Dziennika Elbląskiego w Elblągu to zaraz zrobili reportaż o samolocie A380 oraz poinformowali czytelnikȯw o moim skromnym wkładzie przy konstruowaniu i nadzorze produkcyjnym w Hamburgu i Toulousie. A oto ten reportaż:
Bogdan Gołuński
Hamburg
Ostatnia edycja: 17 października, 2022 o 21:34