Reklama

Szperanie w historii

Moje najbliższe otoczenie zmienia się permanentnie, głównie za sprawą planistów, którzy nazbyt często je wręcz deformują. Użyłem terminu „deformują”, aby podkreślić, że co rusz owe zaplanowane zmiany dokonują się ze szkodą dla środowiska przyrodniczego, krajobrazu i zabytków budownictwa.

Tu, gdzie w latach 70. była łąka, obecnie jest osiedle mieszkaniowe Niedźwiednik | Fot. A. Nowicki
Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Moje najbliższe otoczenie zmienia się permanentnie, głównie za sprawą planistów, którzy nazbyt często je wręcz deformują. Użyłem terminu „deformują”, aby podkreślić, że co rusz owe zaplanowane zmiany dokonują się ze szkodą dla środowiska przyrodniczego, krajobrazu i zabytków budownictwa.

Coraz częściej ogólnie dostępna „społeczna przestrzeń” zostaje przekazywana prywatnym inwestorom, m.in. miejsca odpoczynku (skwery, zieleńce) przeznaczane są pod zabudowę, np. na parkingi. Działania owe mają charakter zgoła przypadkowy, nie chcę użyć przymiotnika „chaotyczny”. Aby nie być gołosłownym, przypomnę zniszczenia z lat 90. w osadzie Rybaki, położonej w Dolinie Radości, pobudowanie w tej dolinie nowoczesnej willi w miejscu dawnej chlewni (pod pretekstem istnienia siedliska)*, dewastacji w rezerwacie przyrody „Zajęcze Wzgórze” w Sopocie, kontrowersyjną rozbiórkę kilku zabytkowych budynków w Trójmieście itp.; pisała o tym ówczesna prasa, protestowali mieszkańcy. Można również zobaczyć, jak zepsuto krajobraz poprzez lokalizację wieżowców na szczytach wyniosłości w Niedźwiedniku. To samo osiągnięto, wznosząc w 2008 r. wysoki apartamentowiec przy ul. Słowackiego we Wrzeszczu (opinię tę prezentują w szczególności niezależni architekci, z którymi rozmawiałem na temat ochrony krajobrazu). Obecnie owi planiści próbują przeforsować zabudowę wysokościowcami pasa nadmorskiego w Brzeźnie, aby „pozbyć się monotonii krajobrazu widzianego z Zatoki Gdańskiej”(!?). Warto w tym miejscu nawiązać do dawnego, ale ciągle aktualnego powiedzenia: festina lente (spiesz się powoli, czyli: działaj z rozwagą po głębokim namyśle).

mapa

Fragment mapy turystycznej z 1908 r., przedstawiający trasę z Lipnika do Młyńca.


U góry, po lewej – dolina Samborowo (Henriettental) i Dolina Zielona (Reinketal); widoczne trzy dwory – Dwór V, VI i VII. Po prawej stronie u dołu – dawne koszary „Czarnych Huzarów Śmierci”; powyżej linia tramwajowa, prowadząca dawnymi ulicami (obecną Grunwaldzką, Szymanowskiego i Wita Stwosza). Brentauer Chaussee – to obecnie ul. Słowackiego. Wzniesienie uwidocznione w części niezalesionej (100 m n.p.m.), to obecne tzw. Kamieniołomy. Kółkiem zaznaczono lokalizację dawnego pomnika Janka Krasickiego oraz dorodnego modrzewia. Ch – ul. Chełmońskiego, N – ul. Norblina, D – Drożyny, O – Ogrodowa. Ul. Chrzanowskiego dawniej dochodziła do ul. Chełmońskiego i Drożyny; obecnie łączy się z ul. Żeglarską tuż obok zwalonego wiaduktu. Ul. Drożyny – dawniej Hermann−Loens−Weg, ul. Wita Stwosza – Kronprinzallee, ul. Polanki – Pelonkerweg

W celu odnotowania zmian powstałych w najbliższym moim otoczeniu, sięgnąłem do starych map z lat 1904 i 1908, do własnego archiwum fotograficznego, a także do zasobów fotograficznych zaprzyjaźnionego pana Adama Nowickiego. Dzięki tym pomocom oraz wędrówce wybranym przeze mnie starym traktem, udało mi się odtworzyć dawny wygląd zaledwie cząstki tego otoczenia. Wymieniony trakt, uczęszczany jeszcze na początku XX wieku, łączył osadę Lipnik (Leipzig), dawniej Jakubowo, z Młyńcem (Mühlenhof) – patrz mapka; nazwę Młyniec nosi obecnie osiedle mieszkaniowe położone w zachodniej części Zaspy. Zapraszam Państwa do odbycia wspólnej wycieczki i wirtualnego cofnięcia się do czasów odległych o rok, 20, a nawet i 100 lat.

Początek trasy stanowi dawna osada Lipnik, która przestała istnieć u schyłku II wojny światowej. Jest ona położona w pobliżu wspomnianego Niedźwiednika. Do połowy lat 50. zachowało się tam szpalerowe zadrzewienie w postaci dorodnych topól; wyznaczały one zachodnią i północną granicę osady. Innym dowodem dawnego osadnictwa było kamienne młyńskie koło, które w 1994 r. zostało rozbite na fragmenty przez wandali. Prawdopodobnie było ono na wyposażeniu wiatraka. Obszar osady w połowie lat 50. ubiegłego wieku został wzięty pod uprawy leśne. Odszukanie resztek koła może nastręczać pewnych trudności w okresie lata i jesieni, bowiem rosną tu wówczas bujnie pokrzywy, skrywające ów dawny skarb kultury materialnej. Od osady biegła polna droga wysadzana obustronnie brzozami, dlatego nosi ona nazwę Alejka Brzozowa; na załączonej mapce z 1908 r. widać, jak ówcześnie przebiegał obszar zalesiony. Drzewa te dotrwały do czasów współczesnych, choć szereg egzemplarzy zostało przewróconych przez wiatr lub uschło po zaatakowaniu ich przez pasożytniczego hubiaka pospolitego Fomes fomentarius.


Alejka Brzozowa około roku 1960   Fot. A. Nowicki

Przy końcu Alejki Brzozowej, w latach 30. XX w. znajdował się kamienny drogowskaz z wykutym napisem Präsidentenweg (Droga Prezydencka) i nazwami dzielnic Gdańska: Langfuhr (Wrzeszcz) oraz Oliva; obecnie spoczywa on po północnej stronie zbocza. Odtwarzając dawny przebieg tego szlaku z okresu Wolnego Miasta Gdańska (1920–39), przemianowałem go na „Szlak Królewski” – jego początek znajduje się w Królewskiej Dolinie we Wrzeszczu. Bliźniaczy kamień − drogowskaz spoczywał nieopodal, przy parkingu na końcu ul. A. Abrahama, ale na początku lipca 2008 r. został skradziony.

kamienie

Przed nami grzbiet i zbocze ochrzczone tuż po II wojnie światowej mianem Lagry. Nazwa wywodzi się od terminu Lagerkommando. Według pracy zbiorowej pt. „Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich”, PWN, Warszawa 1979, w latach 1941–45 w rejonie obecnych ulic Rodakowskiego i Norblina funkcjonował obóz jeniecki – filia niemieckiego Stalagu w Malborku, w którym przetrzymywano ogółem 2500 jeńców radzieckich. Osoby zmarłe lub zamordowane przez Niemców zostały prowizorycznie pochowane w pobliżu, a następnie, po wojnie, ich ciała zostały ekshumowane i złożone w zbiorowej mogile na cmentarzu w Sopocie.

Południowe zbocze Lagrów było kiedyś polem uprawnym, na którym hodowano m.in. grykę i brukiew (połowa lat 50. XX w.). Po wybudowaniu Osiedla Młodych (następnie przechrzczonego na Osiedle imienia Janka Krasickiego), stało się ono miejscem uprawiania sportów zimowych. W latach 60.–70. funkcjonował tu nawet wyciąg narciarski; obecnie jest zdewastowany, a domek maszynowni służy za lokum osobom bezdomnym.

Zbocze to stało się miejscem karkołomnych zjazdów na rowerach górskich, a dla przyrodnika stanowi wspaniałe miejsce obserwacji gatunków światło i ciepłolubnych flory i drobnej fauny.

janek1

janek2

Pomnik Janka Krasickiego wzniesiony przy ul. Chełmońskiego, lata 70. XX w. (Fot. A. Nowicki)
oraz ten sam pomnik w 2008 r., tuż przed usunięciem (Fot. M. S. Wilga)

Podążając grzbietem Lagrów, wchodzimy po chwili w wykop, a leśna dróżka doprowadza nas do zaplecza osiedlowej kotłowni. Stąd docieramy do ul. Norblina i sąsiedniej – Chełmońskiego. To przy tej właśnie ulicy do niedawna można było oglądać pomnik patrona osiedla – Janka Krasickiego, dłuta gdańskiego rzeźbiarza – Wiktora Tołkina. Niestety, pomnik został usunięty, choć niewątpliwie stanowił atrakcyjny element zdobniczy. A przecież wystarczyło usunąć betonowy napis wyjaśniający, kim jest osoba uwieczniona w kamieniu. A za kilka dekad nikt już nie pamiętałby o byłym patronie osiedla (taki pogląd prezentują co bardziej rozsądne osoby z bogatym doświadczeniem życiowym).

Z ciekawości zajrzałem do encyklopedii i odnalazłem hasło: Jan Krasicki. Otóż osoba, wywołująca tak silne emocje (o czym można było się przekonać, czytając wulgarne napisy umieszczone na cokole), była czołowym rewolucyjnym działaczem młodzieżowym, organizatorem i przewodniczącym Związku Walki Młodych (ZWM) w okresie hitlerowskiej okupacji. Krasicki, pseudonim Kazik, był współzałożycielem Gwardii Ludowej. W 1943 r. został zamordowany przez Gestapo. Tyle suche fakty.


Pomnikowy modrzew europejski rosnący przy ul. Chełmońskiego
Fot. M. S. Wilga

Obok pomnika rósł do niedawna dorodny modrzew europejski Larix decidua; w 2008 r. został wycięty.

Po wschodniej stronie ulicy znajdował się kiedyś Dwór VII, składający się z kilku starych budynków. Do dzisiaj nie przetrwało nic z zabytkowej drewnianej zabudowy. Natomiast nazwa tego historycznego miejsca przylgnęła do całego osiedla (dawnego Osiedla Młodych tudzież im. Janka Krasickiego).

Przed nami ul. Polanki, przy której są zlokalizowane Dwory I–V. Trakt biegnie teraz ul. Drożyny. Podobnie jak ul. Chełmońskiego, i ona została obsadzona szpalerem lip. Kiedyś nasz trakt łączył się z ul. Ogrodową, wiodącą współcześnie do ogrodnictwa „Okaz”. Jednak ten ciąg drogowy został przerwany na początku XX w., kiedy to wybudowano linię kolejową prowadzącą z Wrzeszcza do Starej Piły.

Została ona oddana do użytku 1 maja 1914 r. W marcu 1945 r., podczas zdobywania Gdańska przez Armię Radziecką i Ludowe Wojsko Polskie, wycofujące się siły niemieckie zniszczyły większość wiaduktów na tej linii. Również i wiadukt przy obecnej ul. Wita Stwosza został wysadzony wraz z lokomotywą, aby utrudnić komunikację nacierającemu przeciwnikowi.

wiadukt

Ogrodowa przecina w połowie pętlę tramwajową linii 11, która to pętla powstała pod koniec lat 50., zajmując część terenu ogrodnictwa. Ulica ta łączyła się przed II wojną światową z obecną ul. Grunwaldzką, a po jej zakończeniu została przegrodzona terenem szkoły nazywanej potocznie „Budowlanką”. Po wstało tam m.in. boisko sportowe, istniejące do dzisiaj; są tam rozgrywane m.in. mecze rugby. Za płotem przy końcu Ogrodowej widnieje budynek Szkolnego Schroniska Młodzieżowego. Aby obejrzeć ten teren, wystarczy udać się drogą prowadzącą u podnóża nasypu kolejowego w stronę wspomnianej ul. Grunwaldzkiej.

Po dawnym szlaku komunikacyjnym Lipnik – Młyniec nie ma śladu, choć do niedawna rosło tu jeszcze kilka lip z dawnego przydrożnego szpaleru. Na drugą stronę Grunwaldzkiej możemy przedostać się przejściem dla pieszych – na wysokości ul. Abrahama. W pobliżu wybudowano kiedyś budynek, który uległ zupełnej zagładzie w wyniku działań wojennych. Miejsce to, dawniej znane jako Friedenschlus (widnieje na załączonej mapce u góry po stronie prawej), zajmuje obecnie myjnia samochodowa oraz stacja paliw. Do połowy lat 60. XX w. zachowała się tu ceglana brama główna, prowadząca na posesję od strony Grunwaldzkiej. W niej, we wnęce, umieszczona była figura Matki Boskiej. Wokół tej posesji – od zachodu i południa – rosły w szpalerze dorodne dziuplaste kasztanowce, w których licznie gniazdowały rokrocznie ptaki. Za nimi rozciągał się teren działek ogrodniczych; na początku lat 60. przeznaczono go na składowisko tłucznia drogowego, bowiem po przeciwnej stronie ul. Abrahama funkcjonowała wytwórnia masy bitumicznej, stosowanej do utwardzania dróg. Obecnie w tym miejscu wybudowano pokaźny budynek.

Po przedostaniu się na drugą stronę ruchliwej ul. Grunwaldzkiej, możemy spróbować przejść starym nasypem kolejowym. Z jego szczytu widoczne jest osiedle Młyniec, gdzie przed stu laty kończył się opisany szlak. Na przełomie XIX i XX wieku musiał pełnić ważną rolę, skoro zaznaczono go na ówczesnej mapie.

Życzę udanej wirtualnej wyprawy opisaną trasą. Proponuję także odbycie wycieczki w świecie realnym i skonfrontowanie obecnego wyglądu miasta z archiwalnym materiałem fotograficznym. Pragnę podziękować panu Adamowi Nowickiemu za udostępnienie mi swoich fotografii. Część prezentowanych zdjęć została wykonana w kolorze, stąd warto je obejrzeć w Internecie, na stronie Pisma PG.

Marcin S. Wilga

Wydział Mechaniczny

* Michał Kochańczyk, znany podróżnik i alpinista, szef Klubu Wysokogórskiego „Trójmiasto”, wystosował w tej sprawie list z protestem do prezydenta Gdańska, pana Pawła Adamowicza.

Podziękowania dla Pana Marcina Wilgi za udostępnienie artykułu opublikowanego w Piśmie PG 5/2009

 

Ostatnia edycja: 28 listopada, 2016 o 20:18