Reklama

Ratuszowy wernisaż Heleny Sadłek



Czy wernisaż może być ciekawą przygodą? Według mnie tak, pod warunkiem, że jest to wernisaż interesującej artystki, która swoją sztuką ma coś do powiedzenia. A taką artystką jest niewątpliwie Helena Sałdek, która zaprezentowała swoje malarstwo w Oliwskim Ratuszu Sztuki.

Udostępnij facebook twitter Whatsapp Drukuj Wyślij emailem

Czy wernisaż może być ciekawą przygodą? Według mnie tak, pod warunkiem, że jest to wernisaż interesującej artystki, która swoją sztuką ma coś do powiedzenia. A taką artystką jest niewątpliwie Helena Sałdek, która zaprezentowała swoje malarstwo w Oliwskim Ratuszu Sztuki.

Jest to wystawa retrospektywna – prace pochodzą z różnych okresów twórczości malarki. Ich cechą wspólną jest od lat stosowana paleta barw i charakterystyczna atmosfera, jaką prace wywołują u odbiorcy.

Gdański tryptyk

Pierwszym obrazem, jaki od razu rzuca się w oczy po wejściu do galerii jest Gdański tryptyk- największy obraz z zaprezentowanych na wystawie. Składa się (jak każdy tryptyk) z trzech obrazów. Największy – główny przedstawia najważniejsze gdańskie zabytki – Kościół Mariacki, ratusz Głównego Miasta i płonący Kościół świętej Katarzyny. To pamiątka wielkiego pożaru, który dokonał potężnych zniszczeń w tak charakterystycznym dla Gdańska miejscu. Na lewym skrzydle można zobaczyć wszystko, co się łączy z morską tradycją Gdańska – Żuraw, stoczniowe dźwigi, które znikają z gdańskiego pejzażu i statki na Motławie.

IMG 3007

Prawe skrzydło to Zielona Brama, charakterystyczne latarnie Długiego Targu i tajemnicze postacie. Ich symbolika może być odczytywana indywidualnie. Zawieszone w powietrzu, jakby latały lub poruszały się na gigantycznych szczudłach, u mnie wywołują skojarzenia z festiwalem FETA, na którym można oglądać akrobatów na takich właśnie szczudłach – sprężynach. Oczywiście taki widok dzisiaj nie jest do zobaczenia – od lat FETA odbywa się poza przestrzenią Głównego Miasta.

W rogu każdego obrazu dostrzec można symboliczne zwoje – jakby każdy obraz był kolejną kartką, spod której wyłaniają się klucze, muszle, albo inne morskie „skarby”.

Patrząc na ten cykl odnoszę wrażenie, że obrazy mogłyby być powieszone w odwrotnej kolejności, czyli prawe skrzydło powinno być lewym. Ale to tylko taka moja sugestia. Wszystkie stanowią całość kompozycyjną i mogą równie dobrze być eksponowane oddzielnie.

„Ten Tryptyk został już dawno namalowany. On ma taki drugi podtytuł – Kuszenie przybysza. Tu są bramy do miasta, klucze do miasta, bogactwo Gdańska, czego symbolem są muszle i pieniążki. Są też różne imprezy gdańskie – tancerki, jarmarki. Pożar Katarzynki, bo bardzo to wszyscy przeżyliśmy. Są carilliony. Aniołki, które zwijają niebo w czasie, kiedy była wojna – szare bure takie historie. I Solidarność powstała. Wiele osób kazało mi zamalować, ale dlaczego miałabym to zrobić? Była Solidarność – to niech będzie. Słońce i księżyc symbolizuje, że należy postępować uczciwie zarówno w dzień jak i w nocy”

Helena Sadłek

Morze

Na cykl zaprezentowany za sceną galerii składają się obrazy powstałe w latach 2006 – 2012. Mimo, że były tworzone na przestrzeni sześciu lat są namalowane w takiej samej palecie barwnej. Bardzo spójne stylistycznie, sprawiają wrażenie precyzyjnie przemyślanego cyklu. Morze jest źródłem dużych inspiracji artystki i może stąd konsekwencja w jego widzeniu i pokazywaniu go nam. Najbardziej dramatyczny jest ostatni z serii obrazów „Kiedy ocean wyschnie” – pokazuje niewyobrażalną tragedią, która nie mieści się w naszych najgorszych snach.

„To są obrazy morskie. Jak przyjechałam do Gdańska – pierwsze co zaczęłam malować to morze.  A później – Gdańsk, bo kocham to miasto”.

Helena Sadłek

Varia

Spośród obrazów zaprezentowanych na wystawie moją szczególną uwagę zwrócił obraz „Zakorzenione”. Znałem go z poprzedniej wystawy artystki sprzed bodajże roku. Wówczas, przyznam, nie zrobił na mnie wrażenia. Tym razem – wśród obrazów w klimacie impresjonistyczno-abstrakcyjnym zaprezentował się wyjątkowo dobrze. Być może robi takie wrażenie, bo jest powrotem do „morskiej” palety barw Heleny Sadłek – jest czymś znajomym, czego podświadomie poszukujemy. Oczywiście nowa kolorystyka jest równie ciekawa i już nie mogę się doczekać kolejnej wystawy artystki, na której zobaczę więcej. Na razie zaprezentowane nowe prace dają duże nadzieje na przyszlość.

Świeżo namalowane

Na dwa obrazy namalowane w tym roku warto zwrócić szczególną uwagę. Są one jakby ukryte – znajdują się po prawej i lewej stronie sceny. Są to „Uskrzydlona” i „Ważka”. Oba przedstawiają kobietę otoczoną skrzydłami, a może zaplątaną w jakąś magiczną pajęczynę. Gdyby nie tytuły narzucające interpretację – skłonny byłbym domyśleć się, że chodzi właśnie o materię, która oplątuje i nadaje statyczny wyraz przedstawionym postaciom. Twarze kobiet są przepełnione bardziej zadumą niż euforią, która powinna towarzyszyć istotom mogących się wznosić ponad ziemię. „Uskrzydlona” wygląda prawie jak piękn witraż. Dzieje się tak za sprawą specjalnie dobranych kolorów skrzydeł.

Pianista

Podobno jest jeszcze jeden obraz z tego cyklu. Niestety z prozaicznych przyczyn technicznych nie mógł być zaprezentowany. Jego brak powoduje ciekawość i oczekiwanie na dzień, kiedy cały cykl zostanie pokazany. Dopytywałem artystkę o szczegóły powstawania tego cyklu. Moje zdziwienie budzi fakt, że nie korzystała ona z pozujących statystek. Klimat obrazu wręcz narzuca skojarzenia z malarzem wpatrującym się godzinami w piękno kobiecego ciała, żeby oddać na obrazie jego szczegóły. Okazuje się, że artyście czasami może wystarczyć własna nieograniczona wyobraźnia.

Bez batików

Malarstwo Heleny Sadłek podziwiam od kilku lat. Pierwszy raz spotkałem się z jej sztuką w czasie, kiedy byłą zachwycona tworzenia batiku – azjatycką metodą wielokrotnego barwienia materiału. Na ostatniej wystawie nie ma batiku – artystka odeszła od ich tworzenia i chyba jest to jej ostateczna decyzja. Dla kogoś takiego jak ja, który wrażliwości i stylu Heleny Sadłek „uczył się” na tej porzuconej technice, spojrzenie wyłącznie na jej obrazy jest uczuciem nowym.

Muzyka

W czasie, kiedy wszyscy oglądaliśmy obrazy Heleny Sadłek mini recital wykonał dla nas Paweł Anewtak. To przyjaciel artystki, który też jest wielbicielem jej talentu. Podstępnie nagrałem jego występ i żałuję, że w czasie, kiedy grał wszyscy byliśmy tak bardzo pochłonięci oglądaniem obrazów. Atmosfera tego oglądania również jest słyszalna na moim nagraniu. Na szczęście po tym jak emocje wernisażowe nieco opadły – pan Paweł usiadł po raz drugi do fortepianu i już dużo spokojniej mogliśmy posłuchać Bacha w nieco brawurowej interpretacji.

Wernisaż

Wernisaż odbył się 5 czerwca 2018 roku w Oliwskim Ratuszu Sztuki. Prace będą prezentowane do 11 czerwca 2018. Warto w tym czasie wstąpić do Ratusza i na własne oczy zobaczyć obrazy Heleny Sadłek.

scena

Nie sposób przy okazji tej wystawy nie wspomnieć o Andrzeju Stelmasiewiczu, który zaprosił panią Helenę do Ratusza. W czasie wernisażu wiele dobrych słów powiedział o Artystce i działalności Ratusza Sztuki.

tekst i zdjęcia: Marek Baran